Go to content

50 sposobów na szczęśliwe życie. Sposób #10 – odżywiaj się zdrowo!

Fot. iStock/RossHelen

Zdrowe odżywianie staje się coraz popularniejsze. Wręcz pokuszę się o stwierdzenie, że wręcz modne. Wszędzie diety i obiecanki, że schudniesz i osiągniesz wymarzoną sylwetkę. A Ty kolejny raz mówisz sobie: „zacznę się odchudzać od poniedziałku”… „od poniedziałku ostra dieta”… i co? Kończy się tak samo. Efekt jojo. Zrzucone kilogramy wracają szybciej niż się ich pozbyłaś. Zawód. Frustracja. Dół. Albo przerywasz swoją dietę już po kilku dniach, bo nie dajesz rady wytrwać w postanowieniu…

Brzmi znajomo?

Oczywiście, bo większość kobiet tak ma.

Też to przechodziłam… zaczynam od poniedziałku. Zaczynam od jutra… Przechodzę na dietę… Zawsze tak samo się kończyło. .

Zdrowo nie zawsze znaczy to samo

Kilka lat temu, kiedy byłam w pierwszej ciąży „przypadkiem” trafiłam do wspaniałej kobiety – specjalistki od Ajurwedy, która wywróciła moje „zdrowe odżywianie” do góry nogami.

Kiedy zapytała mnie, co jem, moja odpowiedź była krótka – „no jem same zdrowe produkty”. Następnie, poprosiła abym dokładnie wymieniła wszystko, co jem i okazało się, że moje posiłki pozostają dalekie od zdrowych. Sporo nabiału, pieczywo, owoce, płatki muesli i wiele wiele innych, które nie służyły mojemu organizmowi.

Spożywałam bardo dużo ukrytego cukru, jadłam nieregularnie i szybko. Nie dostarczałam tego, czego organizm potrzebował.

To był zalążek zmian. Od tamtej pory bardzo wiele zmieniło się w moim sposobie odżywiania…

Kolejnym bodźcem ku zmianie były konsultacje z moją znajomą diet coachem. Już wtedy zwracała mi uwagę, na zbyt duże ilości cukru, ukrytego w pożywieniu, sokach oraz moich ulubionych owocach. A ja codziennie przygotowywałam kolorowe shake’i wypełnione różnorodnymi owocami. I zastanawiałam się, dlaczego waga rośnie zamiast spadać…

Przecież ja wiem lepiej!

Na początku ciężko było mi zaakceptować fakt, że powinnam zredukować ilość spożywanych owoców w ciągu dnia… ukochane maliny, truskawki, arbuzy, nektarynki…. Przecież na to czeka się cały okrągły rok! I ja mam z nich rezygnować!!!! Czułam się oszukiwana, bo przecież od dzieciństwa słyszałam o zaletach owoców i soków owocowych…. O tym, że są zdrowe. Owszem, zdrowe są ale spożywane z umiarem, a ja tego umiaru nie znałam.

No i samo słowo dieta, które wszędzie słyszałam! Nie znosiłam go szczerze. Kojarzyło mi się z ogromnymi wyrzeczeniami, ciągłym odmawianiem sobie czegoś, frustracją i efektem jojo i ponowną frustracją. Z siedzeniem w restauracji i „delektowaniem się” liściem sałaty i szklanką wody…

Rewolucja w głowie i na talerzu

Kiedy minął bunt i opadły skrajne emocje, przyszła akceptacja. Ok robię to wyłącznie dla siebie. Naprawdę chcę coś zmienić w swoim sposobie odżywiania. Chcę być zdrowa, czuć się dobrze ze swoim ciałem. Chcę mieć więcej energii, bo jej najczęściej mi brakowało.

Krok 1 Zmiana myślenia

Przede wszystkich zmieniłam myślenie. Wyrzuciłam z głowy słowo „dieta”. Po pierwsze dlatego, że słowo „dieta” kłóciło się z moją kluczową wartością wolność/niezależność. W trakcie każdej diety czułam się uwiązana do posiłków, które mi nie smakowały. Jedzenie nie sprawiało mi przyjemności.

A przecież pożywienie jest pokarmem dla naszego ciała i duszy. Powinno również zadowalać nasze podniebienie. Chcąc nie chcąc jest dla nas przyjemnością.

Kiedy więc, wyrzuciłam już na dobre słowo dieta ze swojego słownika, musiałam je czymś zastąpić. Najlepiej przemawiało do mnie zdrowe odżywianie. No ale przecież odżywiałam się „zdrowo”.

Krok 2 – Gruntowny research

Zaczęłam szperać w internecie informacji na temat prawidłowego odżywiania, konsultowałam się również z moją znajomą dietetyczką. Zależało mi bardzo aby zmienić sposób odżywiania i wyeliminować złe nawyki. Dużo czytałam o glutenie, mięsie, słodyczach, owocach, sokach i alkoholu.

Krok 3 – Jestem królikiem doświadczalnym

Mam taką przypadłość, że zawsze muszę wypróbować coś na sobie, aby uwierzyć, że coś działa.

Tak więc, stałam się swoim własnym królikiem, na którym zaczęłam przeprowadzać eksperymenty metodą prób i błędów.

Na trzy miesiące odstawiłam zupełnie gluten i już po zaledwie kilku tygodniach okazało się, że rezultaty są widoczne gołym okiem. Więcej energii, płaski brzuch, brak problemów z wypróżnianiem, piękna cera i zdecydowanie mniejszy cellulit. Waga spadała jak głupia. Nie miałam łaknienia na słodycze i słone przekąski.

Po trzech miesiącach cieszenia się piękną sylwetką i namacalnym zdrowiem – pozwoliłam sobie na kanapkę z białej, mięciutkiej i cieplutkiej bułeczki. Jedna bułeczka mi nie zaszkodzi. Potem była druga, trzecia, czwarta…. różnego rodzaju makarony, których byłam fanką i nim się spostrzegłam jadłam już wszystko po staremu. Czułam się spuchnięta, wiecznie zmęczona, wkurzona i co chwila potrzebowałam czegoś słodkiego, aby szybko podnieść sobie poziom cukru we krwi. Im szybciej wzrastał, tym szybciej spadał , a ja ponownie czułam się senna i wk…..na! W dodatku wzdęty brzuch i zaniedbała cera, nie sprawiały, że czułam się lepiej.

Wniosek – nie mogę zupełnie odstawić pieczywa i makaronów, bo później rzucam się na nie jak głupia.

Tak samo było z mięsem. Przez ponad 3 miesiące nie jadłam również mięsa. Samopoczucie super, lekka, świetne trawienie. Po powrocie do mięsnych posiłków „żarłam” nawet parówki!

Wniosek – Mój organizm też potrzebuje mięsa.

Te doświadczenia, choć radykalne i drastyczne sprawiły, że bardzo poznałam swój organizm.

Nauczyłam się rozpoznawać jego potrzeby, a także dowiedziałam się, które pokarmy mi służą, a które nie. Od których łatwo się uzależniam, a które z powodzeniem mogę odstawić.

Właściwa droga

Moje zdrowe odżywianie polega dzisiaj na tym, że jem zbilansowane posiłki, w których królują warzywa, kasze, ryby, owoce morza, mięso (1-2 x w tygodniu), pieczywo własnej roboty z mąki bezglutenowej (bo ta ewidentnie mi nie służy), 2 porcje owoców do określonej godziny oraz soki w proporcji 3/1 (warzywa/owoce). Dużo kiszonek, naturalnych, nieprzetworzonych produktów, najlepiej z ogródka babci lub z dobrych bazarków.

Przestałam jeść gotowe muesli, nabiał, pić kawę z mlekiem krowim oraz kupne soki.

Zrozumiałam, że zdrowe odżywianie to spożywanie regularnych, niewielkich posiłków o możliwie stałej porze, nie jedzenie na noc oraz myślenie o tym, co wrzucam do swojego żołądka.

Zaczęłam częściej gotować sama, szukać inspiracji i wymyślać swoje przepisy.

Im lepiej się odżywiam, tym lepiej się czuję, tym więcej mam energii, ładniejszą cerę i piękniejsze ciało. Jedzenie jest dla mnie paliwem na cały dzień, odżywia wszystkie moje komórki i sprawia, że mam dobrą odporność.

A co najważniejsze – nie muszę się odchudzać od żadnego poniedziałku!

Moje nowe nawyki stały się także nawykami moich dzieci i męża. Wszyscy nauczyliśmy się nowych smaków i uczymy się ich cały. Co więcej, moja 7-letnia córka często pyta mnie – „mamo, a czy to jest zdrowe?” chcąc dowiedzieć, czy coś jest dla nas dobre, czy nie.

Drobne grzeszki

Jestem tylko człowiekiem i skłamałabym, że jem tylko super zdrowo i nie zdarza mi się popełnić żywieniowych grzeszków. Zdarza mi się, zboczyć z mojej drogi i zjeść coś słodkiego (zawsze miałam słabość do słodyczy), wypić alkohol i zjeść pizzę czy zapiekankę.

Nie biczuję się za to i też nie zakazuję moim dzieciom próbowania różnych smaków. Nawet tych, których normalnie na co dzień nie spożywamy. Znam granicę i wiem, kiedy nadmiar czegoś może sprawić, że stare nawyki żywieniowe powrócą i jak trudno jest znowu wrócić na właściwą ścieżkę. Tego też uczę swoje dzieci. Konsekwencji z naszych wyborów. Także żywieniowych.

Po takim małym odstępstwie, szybko wracam na właściwe tory.

Bo wiem doskonale, jaką ważną wartość dla siebie realizuję poprzez właściwe odżywianie – ZDROWIE, które mamy tylko jedno.

Dziś zdrowe odżywianie to mój styl życia, które przekłada się na moje poczucie szczęścia.

Zachęcam więc Ciebie abyś przyjrzała się temu, co i jak spożywasz i czy aby na pewno, jesz zdrowo.

Z miłością!

P.S. A jeśli chcesz dokładnie poznać moją historię rewolucji na talerzu oraz dowiedzieć się, jak jeść zdrowo i smacznie, a przy tym przekonać swoją rodzinę do zmiany sposobu odżywiania, to bądź z nami na wyjeździe dla kobiet CRAZY WOMEN GO HEALTHY 29.09 – 1.10. W holistyczny sposób zadbamy o CIAŁO, UMYSŁ I DUSZĘ.

Poznaj szczegóły i zapisz się już dziś! Do 4 września niższe ceny!

https://www.crazywomengohealthy.pl/wydarzenia