Tak, wiem, myślisz, że nie istnieję. Przynajmniej nie w twoim życiu. Że to się zdarza innym. A jeśli już się zdarzy – to myślisz, że się napatoczyłam. Wparowałam w wasze idealne życie…że jestem pomyłką, błędem, przygodą. Demolką, bo wchodzę na twój teren. Uwodzę ci mężczyznę. Ty to tak dobrze wiesz – najczęściej dopiero wtedy, gdy się o mnie dowiadujesz. Gdy twój kryzys, twoja nieobecność, jego nieobecność, gdy wasze kłótnie i wasze oddalenie mają jakieś imię. Moje imię. Znalazłaś winnego. Gratuluję.
Częściej jednak nie wiesz. Albo on mówi: „To przygoda”. Odejdę w zapomnienie. Pogrążysz się w cierpieniu, nie zobaczysz, że też jesteś współwinna. On zresztą powie: „To tylko chwila, tylko Facebook, tylko kilka telefonów”. Nie powie ci, jak długo mnie uwodził, jak się starał, jak zwariował. Kryjówki znajdował w hotelowych pokojach, że pisał namiętnie, że mocno. Ty od miesięcy, lat nie słyszałaś tych słów. A może słyszałaś. Mówiłaś: „Włącz pranie, trzeba ogarnąć dzieci”. Albo mówiłaś inne rzeczy, ale nie te, o które mu chodziło. Tak byłaś go pewna. Ale tak miałaś go w dupie. Albo tak skupiałaś się na sobie.
Zdrady nie istnieją w najszczęśliwszych związkach.
Wiem, jak ludzie się mijają. Wiem. Przepraszam.
Na początku się kochacie. Tak, on mówił, że miał seks z tobą, seks jak nigdy. Że w tym namiocie kochaliście do czwartej rano. Mówił o waszych porankach, kawach, zaufaniu. Wiem, że mężczyźni (ludzie?) zdradzają różnie. Jedni są szczerzy. Walą wprost: „Umierałem dla niej. Kiedyś”. Czujesz moc słowa: „kiedyś?”. No wiesz, czas przeszły dokonany. Nie istnieje. On cię kochał. To typ pierwszy.
Drugi w ogóle cię bagatelizuje. Nie czujesz tego zgrzytu. Robisz kawę, obiad, a on pisze (za twoimi plecami): „Nigdy jej nie kochałem/to było przyzwyczajenie”. Ups. Nie chcesz tego przeczytać. Ja jednak – jeśli jestem narcystyczna – idę w to głęboko. Bo skoro nie kochał ciebie, to może pokocha mnie? No wiesz, zmienię go, sprawię, że będzie szczęśliwszy. Na twoim miejscu bym się wyrzygała, na moim wierzę, że mam misję.
No i trzeci. To twój. Twój mąż tak zrobił. Jechaliśmy samochodem Gdzieś. Przez pół drogi mówił, że ma dobre małżeństwo. Przepraszam, całą drogę to mówił. Powiedział nawet: „To, że maks mi się podobasz, nie znaczy, że rozwiódłbym się z żoną”.
No sama rozumiesz. Przekonujące. Męskie, szczere, odważne. Cóż, napiłam się wina. Pocałowałam go. Przepraszam. Tak bardzo mnie słuchał, tak bardzo o mnie pytał. Więc to się stało. Że my tamtej nocy, daleko, że ja za dużo wina. Obiecuję, w pewnym momencie próbowałam się wycofać, powiedziałam nawet: „Boże, ty masz żonę”. Tak, wiem, to było z mojej strony bardziej niż cyniczne. Wybacz, że przez sekundę byłam egoistką. Ale ta sekunda minęła. Prosiłam: „Idź”, a on prosił: „Zostań. Dlaczego mnie nie chcesz?”. Nie chciałabyś tego widzieć. Uciekałam od niego, a on pisał SMS-y: „pragnę, chcę, proszę”.
Dalszego ciągu – jeśli sama nie zdradzałaś, nie znasz. Gdy powiem ci, że on się zakochał – nie uwierzysz, gdy powiem, że się nie zakochał – ale zrobiłby wszystko dla mnie – też nie uwierzysz. Ech, dziewczyno.
Wiem, jaki był wasz pierwszy raz. Wiem, jaki był ślub, znam ciąg dalszy. Wiem, jak się gubił w waszym związku, jak było coraz gorzej w łóżku, jak się mijaliście w łazience, kuchni, w łóżku. Wiem, kiedy cię kochał, a kiedy kochać przestawał.
Wiem to, czego nie wiesz ty. Bo jesteś pewna, bo nie pytasz, bo wierzysz w delegacje, w za dużo pracy, w jego kryzys, zobojętnienie, nagły gniew. Ech.
I nawet jeśli powiesz: gówno wiesz. To odpowiem, że jednak wiem więcej, bo ja o tobie tak, a ty o mnie nie.
Odeszłam. Bo jednak nie potrafiłam cię ranić. I nie wierzę w bycie tą drugą.
Co bym ci chciała powiedzieć?
Kochanie, to były jego urodziny, wcześniej miał delegację. Tylko, że to nie była delegacja. Spędził ten czas ze mną. I mówił, że mnie kocha. Był wszędzie we mnie, ja pozwoliłam mu być wszędzie. I też do niego mówiłam, nawet wtedy go kochałam. Przepraszam.
Ty szłaś do pracy, a on nalewał mi kawę, nakładał jajecznicę i patrzył tak czule. Wiem, nie wierzysz, że on na kogoś tak patrzy. Ale patrzył, obiecuję. Mówił o alternatywnym życiu, że chce mieć ze mną dzieci i gdyby mógł zacząć od nowa – to byłoby ze mną.
Wysyłałam mu swoje nagie zdjęcia, a on odpowiadał: „Jesteś najpiękniejsza”.
A w sobotę rano pisał: „Myślę tylko o tobie”. Chociaż tym razem, to tobie robił kawę i jadł z tobą śniadanie. I pisał: „Myślę tylko o tobie”.
Tak, wiem. Myślisz, że to nie o tobie. Wiem. I myślisz: po ch**j ona to pisze.
Bo wiem, że mu ufasz, że wszystkie ufamy, a życie to nie jest matematyka. Puścisz coś na chwilę – ktoś inny to złapie. Tak, wiem, jesteś go pewna. To mnie nawet bawi.
Nie bądź pewna nikogo.
A już na pewno, że miłość masz na zawsze. Ja nawet wiem, że on zdradził cię wcześniej…
Kochanka.
PS. Ale głupi tekst– myślisz. Ech. Ech. Ech. Bądź szczęśliwa, kochanie.