Czy znacie to uczucie, kiedy na widok byłej dziewczyny waszego obecnego męża zaczynacie się zastanawiać, czy przypadkiem nie wpakowałyście dziś rano do torebki wiatrówki wujka Ryśka? To się nazywa zazdrość, podobno. Tak mi mówią autorzy bardzo mądrych poradników o życiu. Jeszcze podpowiadają, że to naturalne, w pewnych granicach. To ja bym chciała ich o te granice podpytać, bo mam tu pewną niejasność.
„Oj, kotku, koteczku – zapewnia On – te kilka lat wspólnego z nią życia nic dla mnie nie znaczy. To przeszłość. Liczysz się tylko ty! No przecież już dawno nic a nic mnie z nią nie łączy. I jeszcze ci powiem, że tak naprawdę kochałem i kocham tylko ciebie.” „Oczywiście, kochanie, no przecież, że tak właśnie jest!”- wyświergoczesz przez zaciśnięte zęby, chociaż tam w środeczku to aż cię skręca. A nie ma prawa skręcać, bo to etap skończony, definitywnie zamknięty i w ogóle o co ci chodzi, kochanie?
Że na nasz adres przychodzą do domu upomnienia z czytelni na jej nazwisko? No proszę cię – to jakiś szczegół. Przeszkadza ci to? Naprawdę? To przejdź się tam w wolnej chwili i wytłumacz, że ona już tu nie mieszka, skarbie. Nie, ja nie mogę, nie mam kiedy. W takich dziwnych godzinach otwarta ta czytelnia.
Że w zeszłym tygodniu listonosz wrzucił do skrzynki kartę kredytową na jej nazwisko? Nie, no, naprawdę, daj spokój. Przecież już dawno nie korzystam z tego rachunku. Kiedy to było, jak jej założyłem tę kartę! Po prostu olej to.
Że babcia Grażynka mówi do ciebie JEJ imieniem i dopytuje o zdrowie JEJ mamusi? Kochanie, babcia Grażynka ma 85 lat, naprawdę wszystko już jej się miesza. Argument o tym, że najbardziej mieszają jej się kwoty jakie od nas pożyczyła jest poniżej pasa. Nie spodziewałem się tego po tobie. Nie możesz jej sama przypomnieć jak się nazywasz?
Że w moim domu rodzinnym na ścianach wisi jeszcze kilka naszych wspólnych zdjęć? Daj spokój, przecież nie będę rodzicom domu meblował. Na pewno wiesz, o co ci chodzi? Nieswojo się czułaś? Na Wigilii? No co ty o kawałek papieru jesteś zazdrosna? Chyba sama powinnaś im to powiedzieć.
Że moja mama dzieli się z nią informacjami o naszym życiu? Kochanie, one się bardzo zżyły, wiesz?… Ty swoim przyjaciółkom mówisz wszystko, prawda?… Postaw się w ich sytuacji, to co, mają teraz zerwać kontakt?! I co ci szkodzi, że obejrzały sobie razem nasze zdjęcia? Przecież jesteś na nich taka piękna! Nie masz się czego obawiać.
Że moim rodzicom wymsknie się czasem kilka słów o niej i o naszym związku? Że ci opowiedzą, jak to było, gdy A. była ze mną i jeździliśmy wszyscy czworo na wakacje? Kochanie, nie spodziewałem się, że jesteś taka wrażliwa. Kocham ciebie i tylko ciebie i to ciebie wybrałem na żonę. Buziak. Lecę do pracy, pa!
Szanowna babciu Grażynko! Wiesz dobrze, jak mam na imię, bo kiedy dzwonisz do mnie z listą zakupów z Tesco (pamiętam o drożdżówkach!) wymawiasz je nawet zdrobniale.
Cudowna teściowo! Choćbyś nie wiem jak wspaniałe miała intencje, opowiadając mi zabawne ciekawostki ze wspólnego życiowego etapu twojego syna i jego „eks”, lepiej zrobisz jak zachowasz je dla siebie. Mnie to naprawdę nie obchodzi. Jej przepisy na szarlotkę również. Przecież wiesz, że do pieczenia to ja mam dwie lewe ręce. Nieaktualnej instrukcji obsługi do twojego pierworodnego także nie potrzebuje. Piszę nową, sama.
Najdroższy mężu! Znalazłam kilka zdjęć z wakacji, tych z 2003. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że jestem na nich z K. Przecież chodzi tylko o krajobraz. Pięknie wygląda na naszych ścianach. Jak wrócisz, to zobaczysz. Pa!