– Jak ty z nim wytrzymujesz? – jęknęła moja przyjaciółka. Pracuje z moim mężem. Zrobił jej o coś aferę.
Hmm, bo go kocham? Ciągle debatujemy jak z kimś wytrwać, jak ogarnąć, zrozumieć. Jaki ktoś powinien być. Nie wiem, patrzę na mojego męża.
Ma.
195 wzrostu. Obsesje na punkcie porządku. To jest serio nieznośne. Wraca do domu i mówi. Dlaczego tu nie jest czysto/ O Boże, jaki bałagan/ O Boże, gdzie jest mop.
Myślę: Psychol. Dlaczego człowiek po wejściu do domu nie myśli o tym, żeby przytulić partnera, spocząć na kanapie, tylko myśli o tym, żeby sprzątać? SPRZĄTAĆ.
Bo ludzie są różni. Wiem, że nie wspinam się na wyżyny intelektualne mówiąc ten banał. Są różni. Ale o tym zapominamy. Bo JA tak czuję. Bo dla MNIE miłość to to i to. Dla MNIE okazywanie uczuć wygląda tak. Partnerstwo tak. Tworzymy swoją wizję szczęścia, bliskości i uważamy, ze druga osoba musi CZUĆ jak my. Otóż nie. Jest tylko jedna recepta na prawdziwą bliskość, szczęście. ODPUŚCIĆ.
PORANKI
– Kotku, przytulisz mnie – mruczę.
– Aaaa, już siódma, muszę wstać. Aaaaa, zrobiłaś kawę? Gdzie te rachunki? Miałaś wczoraj je zapłacić. Boże, dlaczego w łazience tyle kosmetyków. Boże…
Zatykam uszy. Basta, dość. Co to za nieromantyczna żenada. Wstaję, potykam się o (własne) buty. Przypominają mi się wpisy na forum „młode mężatki”. „ Nie tak to sobie wyobrażałam, powinno być inaczej”, „Czy to normalne, że on”…
Oddycham milion razy.
Czy to coś mówi o naszej miłości?
Nie, mówi o tym, że on rano nie lubi się przytulać i chce napić się kawy.
TELEFONY
SMS: „Tęsknię”. Odpowiedź po ośmiu (to nie żart!) godzinach. „zapłaciłaś te rachunki? P.S Ja też”. Aaaaa, ratunku. Wracają do mnie wspomnienia. 200 smsów z pracy. To było nie tak dawno. Co się do cholery zmieniło. Świnia z niego.
Oddycham milion razy.
Czy to coś mówi o naszej miłości?
Nie, mówi o tym, że miłość ewoluowała, a on jest teraz zajęty
OBIAD
– Hej – rzuca on.
– Hej – odpowiadam znad kompa.
– Jest obiad? – pyta.
– Co? – pytam ja.
– No obiad.
– Obiad? Oszalałeś. Za 20 min oddaję tekst. Potem możemy coś zrobić.
On myśli: no tak, ona już się nie stara. Kiedyś nieważna była praca, jechała na bazarek po mięso i kroiła warzywka na milion kawałeczków.
Oddycha milion razy.
Czy to coś mówi o naszej miłości?
Nie, mówi o tym, że miłość ewoluowała i jestem zajęta.
WIECZÓR
– Idziemy spać – pytam ja.
– No zaraz, zaraz.
Wrr, świnia. Kiedyś by ze mną poszedł. A inne pary, a w innych związkach. Zresztą przeczytałam, że szczęśliwe małżeństwa chodzą spać o tej samej porze. No tak.
Oddycham milion razy.
Czy to coś mówi o naszej miłości?
Nie, mówi o tym, że on chce obejrzeć telewizję. I dobra, hormony przestały buzować. Nie musi mnie zdobywać. Wie, że lezę na górze w sypialni. O 23.00, no ale o pierwszej w nocy też. To gdzie się spieszyć?
WRRRRR. Nie ma lepszej lekcji bliskości niż stabilne, dobre małżeństwo. I w sumie wszystko sprowadza się do kilku zasad.
– Nie oczekuj, że ktoś zawsze nakarmi cię miłością i namiętnością. Zakochanie jest cudowne, takie symbiotyczne, ale to tylko iluzja
– Nie oczekuj, że ktoś będzie zawsze
– Nie doszukuj się w drobiazgach dramatu
– Nie rób generalnie dramatu
– Pomyśl, że jest fajnie, bo możesz naprawdę być z kimś blisko. I wreszcie się nauczyć, że dla każdego bliskość to coś innego.
Jeśli on poza tym JEST, możesz na niego liczyć, ufasz mu – to masz wszystko.