Moja przyjaciółka idzie na randkę. Serio, taką z kolacją i nocnym seansem w kinie. No i z facetem tym razem, co jest miłą odmianą od wyjścia w pojedynkę lub ze mną. Chociaż ona właściwie nie wie, czy idzie, bo właśnie dopadło ją milion wątpliwości, którymi postanowiła się ze mną podzielić. – Pomóż – mówi, jakby ślepy mógł rzeczywiście poprowadzić kulawego. – Czy ja w ogóle mogę? Czy ja mam prawo?
Stoimy więc i gapimy się na te gacie wyszczuplające „a la Bridget” w zadumie, bo właściwie nie wiemy, czy ona ma prawo do tej chwili zapomnienia. Nie, nie chodzi o seks. Żadnego tam seksu nie będzie. Kto to widział, żeby matka szła do łóżka na pierwszej randce. Właśnie! Byłabym zapomniała. Bo to matka jest. Singielka.
A matkom-singielkom miłość nie w głowie. No, chyba że ta do dzieci, to wiadomo. Tę to powinny w głowie mieć. W razie czego, wszyscy wokół przypomną: ”Szanuj się, dziecko masz, teraz to już nie możesz tak…” . Ciekawe, że ojcu tego dziecka to już nikt nie powie, żeby się szanował. Może sobie przychodzić na spotkanie z córką z coraz to nową i młodszą „ciocią”. Tę ostatnią to chyba poderwał jak szukała korepetycji przed maturą. To nawet dobra tendencja. Kiedy córka troszkę podrośnie, tata będzie na bieżąco z problemami współczesnej młodzieży.
– Ojciec, który na co dzień nie mieszka ze swoimi dziećmi nie zrozumie dylematów matki-singielki – wyrywa mnie z tej zadumy oczywistą oczywistością przyjaciółka. Siadamy na kanapie, między jej dwiema wersjami stroju na TEN wieczór (dżinsy vs „mała zielona”). I zaczynamy wątpić.
Wątpliwość pierwsza: Czy to w ogóle jest randka?
Ostatni raz umawiałaś się z facetem tak dawno, że już nie orientujesz się w tych wszystkich podchodach i gierkach. Nie wiesz, czy on tak na serio tobą zainteresowany, czy może tylko chce się zabawić, albo traktuje to na luzie, po przyjacielsku. Straciłaś intuicję „w tych sprawach”. A może powinnaś wziąć służbowego laptopa, bo chodzi o pracę?
Wątpliwość druga: Czy on na pewno wie, że masz dzieci?
Niby wspominałaś, że nie wiesz, czy uda ci się załatwić opiekę do małej, ale czy na pewno zrozumiał, że to chodzi o TWOJĄ małą? Może pomyślał, że to młodsza siostrzyczka (grunt, to dobre samopoczucie :D) albo niepełnosprawna współlokatorka…
Wątpliwość trzecia: Czy te gacie wyszczuplające to nie przesada?
Co on sobie pomyśli? Że ci zależy, że się specjalnie przygotowywałaś, że sobie wyobrażasz nie wiadomo co. Zaraz, przecież nie będziesz mu bielizny pokazywać! Luz i pewność siebie. Po prostu kino ze znajomym. No, a że kolacja. No co, normalnie też byś zjadła. I może nawet też coś włoskiego. Makaron to makaron, nawet ten przedwczorajszy.
Wątpliwość czwarta: A co jeśli to jakiś wariat?
Kto normalny zaprasza na randkę samotną matkę?! Czy on wie jaka ty jesteś emocjonalna? Swoją drogą to straszne jak to „singielskie” macierzyństwo odebrało ci pewność siebie w sprawie twojej kobiecości, wdzięku i seksapilu.
Wątpliwość piąta: Czy Mała go polubi?
Stop. Przecież to dopiero pierwsza randka. Może się okazać, że następnej nie będzie. Skąd się bierze u ciebie to planowanie wszystkiego „na trzy lata do przodu”? Wyrzuć natychmiast te myśli, Małej w to nie mieszaj. Oddychaj głęboko. No już. A jak „coś” z tego wyjdzie, to będziesz się martwić. Byle nie sama.
Wątpliwość szósta: Co powiedzą rodzice, pani w przedszkolu, były mąż?
Bo przecież im się wydaje, że matki- singielki trzeba upominać i przywoływać do porządku. Pani Krysia z przedszkola to już widziała niejednego „wujka”, więc ona się nie krępuje wyrazić głośno swoją opinię o TAKICH mamusiach. Rodzice będą cię nieustannie przestrzegać jak tylko zorientują się, że wzrok masz maślany, nie dlatego, że do 1-wszej w nocy szyłaś kostium Olafa z „Krainy Lodu”. A były mąż? Zapewne przypomni sobie (i tobie też), że nawet fajna była z ciebie laska. Kiedyś.
– Idź, ale zostaw gacie – mówię w końcu do przyjaciółki. – Nie ma się co oszukiwać. Jak ma coś z tego być, to nie dlatego że jesteś szczuplejsza niż w tych z bawełny przemysłowej. Przez szybę widzę, jak stąpa lekko po chodniku i wiem, że w głębi duszy unosi się te kilka centymetrów nad ziemią. Tylko ja rozumiem, jak bardzo jej to potrzebne.