Pralka jak pralka – każdy widzi. Na myśl o tym, jaki sprzęt jest w domu niezbędny, rzadko kiedy wymieniamy akurat to urządzenie, bo przecież ono było, jest i będzie. Jak naturalne wyposażenie każdego domu. Ha. Nawet nie wiecie, jak się mylicie w ten sposób myśląc. Otóż pralka jest sprzętem niewidzialnym do momentu aż… się popsuje. I wtedy zaczyna się prawdziwy dramat. Bo jak zepsuje się zmywarka – naczynia umyjesz na bieżąco, jak lodówka – jest ciężej, ale też sobie poradzisz. Ale pralka? Przecież to coś, co jest niezniszczalne, jest jak przedłużenie naszej ręki. Jak wyprać stos ubrań – po dzieciach, po dzieci treningach, zajęciach, po swojej pracy i jeszcze ręczniki wrzucić, bo akurat czyste się kończą?
Dopiero, kiedy jej nie ma, zaczynamy doceniać jej walory i niezbędność. Ba, pralkę trudno zastąpić czymś innym. Nijak się nie da. Moja wysłużona pralka była z nami tak długo, że nawet nie pamiętam, ile lat. Pewnego dnia odmówiła jednak współpracy i musiałyśmy się pożegnać. Tak to jest, że jedne sprzęty pojawiają się w naszym życiu, a inne odchodzą. 😉
Pomyślałam: „Cóż… potrzebna nowa pralka”. I dopiero wtedy zaczęły się schody, bo przez ten czas rynek zalała cała masa pralek przeróżnych. Żyłam w jakieś głębokiej nieświadomości, nie wiedząc jak wiele zmieniło się w kwestii domowego sprzętu piorącego. I jak wybrać tę najlepszą?
Hm… najlepiej mieć plan. W życiu warto zadawać sobie różne pytania, nawet te dotyczące pralki, więc spytałam siebie: „Czego potrzebujesz?”. Na kartce zaczęłam spisywać, że pralki z dużym wkładem – żebym nie musiała robić pięciu prań w ciągu dnia, kiedy moje dzieci wracają z obozów, kolonii, kiedy chcę wyprać pościele i odświeżyć koce. Duża pojemność bębna jest niezwykle istotna. Oczywiście ważne jest, by przy tym pralka nie pożerała ogromnej ilości prądu i dozowała sobie sama wodę, w zależności do tego jak duże jest pranie.
Ufff, tyle już mam. Co jeszcze? Nie potrzebuję wymyślnych programów prania, ale super by było, gdyby można dostosowywać tryb do materiałów, które akurat chcemy wyprać.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że bez znaczenia jest dla mnie wygląd pralki. Co to, to nie. Zawsze oglądam się za rzeczami, które odbiegają trochę od zwyczajowo przyjętych standardów.
I jak mogłabym zapomnieć – po latach suszenia rzeczy na tarasie bądź w domu, chcę w końcu mieć pralko-suszarkę i skończyć z czekaniem, aż wyschnie mi bluzka, którą chciałam założyć do pracy czy ulubiona bluza mojego syna, w której chce iść do szkoły.
Z przygotowaną listą tego, czego oczekuję od mojej nowej pralki, usiadłam przed komputerem i… zaczęłam szukać. Przyprawiło mnie to o niemały zawrót głowy, ale piętrzące się w łazience pranie, skutecznie przypomniało mi o priorytetach.
Już miałam zrezygnować, gdy nagle moją uwagę przykuła pralka wyglądająca trochę inaczej niż cała reszta (nikt mi nie powie, że pierwsze wrażenie się nie liczy).
Pralka biała jednak z dymioną szybą. Nie mogłam w pierwszym momencie znaleźć różnicy, ale okazało się, że nie dość, że pralka potrafi zmieścić do 15 kilogramów rzeczy, to jeszcze bęben znajduje się wyżej niż w zwykłych pralkach, nie musisz więc na kolanach upychać rzeczy czy wyciągać prania. Uwierzcie, to naprawdę niepozorne, a jednak duże ułatwienie.
Pralko-suszarka Candy BWD 596PH3 skradła moje serce. Naprawdę. Oczywiście design zrobił odpowiednie wrażenie, a cała reszta tylko upewniła mnie w wyborze, bo czego można chcieć więcej od pralki, która:
– mieści 15 kg rzeczy
– ma 9 podstawowych trybów prania – na dobry początek
– personalizuje tryb pracy w zależności od tkanin i potrzeb
– nie gniecie ubrań podczas suszenia
– pozwala sterować się głosem dzięki specjalnej aplikacji
– ma funkcję ZOOM i dzięki Mix Power Jet + umożliwia skracanie programów prania poniżej godziny, bez szkody dla ich czystości
– jest banalna w obsłudze, nie trzeba tracić specjalnie czasu na czytanie instrukcji obsługi
– posiada delikatny panel dotykowy, na którym wszystkie funkcje wyświetlają się, a ich odczytanie nie nastręcza żadnych problemów.
I wiecie co, cały opis pralko-suszarki BWD 596PH3 nie był oszustwem, marketingową zagrywką. To naprawdę fantastyczny sprzęt i cieszę się, że mam go u siebie. Co prawda z żalem rozstawałam się ze starą pralką, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że tuż za rogiem czeka na mnie coś takiego. To jednak prawda, że jedno się kończy, żeby coś innego mogło się zacząć. Ja zdecydowałam się zacząć przygodę z pralko-suszarką BWD 596PH3 marki Candy i z pewnością była to dobra decyzja.