Go to content

Zakochać się trochę później… Czy to nie szaleństwo?

Fot. iStock / Courtney Keating

Pisze do mnie dwudziestoletnia córka mojej znajomej (tak, tak, córki przyjaciółek bywają już dorosłe!): „Zakochałam się”. Odpisuję „Cieszyć się czy martwić?”. Ona znak zapytania. No tak, to raczej pytanie do starych, nie młodych. Zakochać się dla nich to szczęście. Po prostu.

A my? Trzydziesto, czterdziestolatki? Kobiety po przejściach. Z jednym, dwojgiem a nawet trójką dzieci? Z byłym albo kilkoma byłymi, z którymi najczęściej prowadzimy wojny lub bawimy się w podchody. Z rachunkami za gaz zimą, autem, które trzeba ubezpieczyć, kurtkami, bluzkami, majtkami dla dzieci, które trzeba kupić, z brakiem czasu i brakiem przestrzeni dla siebie. Z przyjaciółkami, które najczęściej jadą na podobnym wozie (są po rozwodzie, przed lub w trakcie). Z byłą teściową, która nienawidzi albo nadal kocha i modli się o powrót. Ze starzejącymi się rodzicami, którzy martwią się, że żyjemy same i że to ostatni dzwonek.

Oj tak, ostatni dzwonek to słowa, które się powtarzają. Media: „Ostatni dzwonek, by działać przeciwko trwałym zmarszczkom mimicznym!”. Albo „Matka po 40-ce. Zanim zdecydujesz się na dziecko, przeczytaj o zagrożeniach późnego macierzyństwa”. Koleżanki „Ona siedzi z tym beznadziejnym gościem, a przecież nic z tego nie będzie. A zegar tyka. Teraz ma jeszcze szansę kogoś znaleźć, a za pięć lat?” No właśnie. Dają nam 5, no może 8 lat na ułożenie życia, co oznacza: przeprowadzkę, wyprowadzkę, zbudowanie ekstremalnie trudnego układu, jakim jest patchwork (modne dziś słowo), poinformowanie i adaptowanie dzieci do nowej sytuacji, ułożenie wzajemnych relacji dzieci- nowy, nowy- dzieci, ex-nowy, ex-ja, teściowa- ja i tak dalej. No i ewentualnie ślub i dziecko, jak ktoś ma ochotę.

A czasami ma. Bo dziecko jednoczy, a ślub zobowiązuje, Bo chciałoby się tak jeszcze raz do kogoś powiedzieć „mężu kochany”, teraz inaczej już, bo ze zrozumieniem, że to cud w sumie, że się tego męża ma, że to piękne być razem i ślubować sobie wierność, gdy masz świadomość, ze wierność jest trudna jak cholera, że właściwie wbrew naturze ludzkiej, a wokół i tak wszyscy kłamią. A więc uwierzyć raz jeszcze. Nie tylko w niego, że powie „nie”, gdy stanie w obliczu pokusy, takiej córki przyjaciółki na przykład, które ma długie nogi i twarz gładką jak dopiero ze zaszpachlowana ściana, która ma młodość a ty nie. Uwierzyć też w siebie, że w chwilach samotności, a już wiesz, że takie zawsze przychodzą i/albo kryzysu, a ten to już gwarantowany – ty też powiesz nie. Odpiszesz komuś „dobra kawa nie jest zła, ale nie tym razem, kochany”. Już wiesz jakie to trudne, gdy twoje ciało nie pamięta dotyku, a on jest wciąż zły i nieobecny myślami. Ale wiesz też, jakie to trudne zbudować dom, przywołać tę rodzinę do życia, nawet jeśli jest dziwaczną sklejką – to tym bardziej trzeba zawalczyć, nie dać się uwieść łatwiźnie i mamić wyobraźnię, że gdzieś jest znowu lepiej.

Bo już wiesz, że nie jest

Rozumiesz słowa swojej babci, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Wiesz, czym jest życie w iluzjach. Romans jest wtedy najlepszy, bo omija gluta z nosa, napięcie przedmiesiączkowe, poranki humorzaste, rozciągnięte dresy w leniwą niedzielę i awantury o byle co, gdy sama nie wiesz czemu jesteś taka drażliwa. Znasz doskonale te mrzonki: ty ładna, on ładny, dzieci równo rzędem usadowione na białej pięknej kanapie projektowanej specjalnie dla was, pies, który nigdy tej kanapy nie dotyka, rozłożony pod waszymi nogami, wszyscy się kochają, dzieci mimo, iż z innym matek lub ojców lubią się bawić ze sobą, bawią się tak bardzo, że wy macie tylko czas dla siebie, wreszcie jest miłość i szacunek i przyjaźń i spokój i namiętność. Wreszcie jest tak jak powinno być.

Albo gdy on nieśmiało pyta „Chciałabyś mieć jeszcze dziecko?”, a ty popijając wino w drogiej włoskiej knajpie (dzieci poupychane u przyjaciółek albo byłego, telefon pika co chwila od ich smsów), odpowiadasz przeciągając się leniwie „A ty?”. I wymieniacie powłóczyste spojrzenia na tak, które nasuwają od razu zbieżne wytwory wyobraźni, w których cały ten obrazek uzupełnia mały pachnący dzidziuś, który nie budzi się oczywiście w nocy, nie wprowadza kompletnego chaosu, was nie doprowadza do skrajnego wyczerpania, nie generuje więc awantur i kryzysu. Bo wy kryzysy zostawiliście w poprzednich związkach. Teraz ma być idealnie.

Ale ty niestety nie wierzysz już w iluzje, masz takie rozmowy za sobą, kilkanaście wyobrażeń, a może nawet kilka prób życia razem. Masz nieustające deja vu. Gdy więc słyszysz kolejny raz o wspólnym domu, ślubie, dziecku to myślisz najpierw, że on się z jakiegoś kosmosu urwał. Gdzie ty byłeś chłopie kiedy cię nie było? Nie wiesz tego wszystkiego? Że prawdopodobnie i tak będziemy się kłócić, będziemy samotni, będziemy płakać przez siebie, że będziesz mnie nienawidził, będziesz zły na moje dzieci, będziesz miał wszystkiego dosyć, pomyślisz nie raz, po co mi to wszystko. Zatęsknisz za swoją kawalerką, zatęsknisz może nawet za byłą, bo choć widzisz, że jestem inna, to mam tak samo to lepsze jak i gorsze. Tak, nie umiem gotować jak ona. i jestem bardziej impulsywna.

Zakochać się trochę później jest tym wszystkim razem

Jest jedną wielką ironią, która pojawiła się nie wiadomo kiedy, chyba chwilę po tym, jak kolejny raz byłaś rozczarowana, że on nie jest tak inny, ale jeszcze bardziej, że ty nie zmieniłaś się tak bardzo. Jest ironią wobec wspólnego życia, które nie jest tylko wami, tą intymnością dwojga, delikatnym czymś, na co chuchać trzeba i dbać bardzo, nie krzyczeć za głośno, na palcach wokół. Tutaj jest jednak czymś znacznie bardziej skomplikowanym, jest spotkaniem wielu ludzi, którzy w tym, chcąc nie chcąc, muszą uczestniczyć, ludzi, których kochamy, którzy są jak nos, ręka, ucho – oderwać się nie da. I każdy ma jakieś potrzeby, jakieś emocje, jakiś głos. Te głosy bywają sprzeczne, podniesione i bywa, że nic z nich spójnego nie wynika. A czasami tylko wielkie bum.

Ale

Wiesz już dużo. Nie wierzysz, że miłość wystarczy, ale też wiesz, że miłość w tym wieku tak rzadko się zdarza, że warto zawalczyć. Wiesz, że musisz być bardzo cierpliwa. I że będziesz wątpić i robić krok do tyłu. Będzie bolało. Inni będą karmić twoje wątpliwości, a nie je rozwiewać. Będziesz sama musiała stawić temu czoła. Będziesz chwilami wykończona. W sumie zakochać się w tym wieku i w tej sytuacji to chyba szaleństwo. Ale przejść obojętnie, gdy już się zdarza – to dopiero byłoby szaleństwo???