Go to content

„Na papierze straciłem żonę, w rzeczywistości straciłem znacznie więcej. Straciłem kawałek siebie.Dziękuję, że byłaś tak ważną częścią mojego życia”

Fot. iStock/PeopleImages

Kiedy poznałem moją żonę, nigdy nie myślałem, że znajdę się w tym miejscu, w którym jestem dzisiaj – sam, bez niej. Przez myśl mi nie przeszło, że moglibyśmy przejść przez coś tak niszczycielskiego jak rozwód.

Przecież przez lata wspólnie tworzyliśmy najpiękniejsze wspomnienia. Wspinaliśmy się wspólnie na szczyt, by ostatecznie poślizgnąć się i polecieć w dół… Tak, wiem, że przyczyniłem się do tego upadku, ale naprawdę bardzo się starałem ją zatrzymać.

Moje serce rozsypało się na milion kawałków, uświadomiłem sobie, że byłem tak niedojrzały, tak mało rozumiałem, tak niewiele chciałem zobaczyć, że nie mogłem nas uratować. Byłem kompletnym ignorantem, nie chciałem widzieć, ile mógłbym dla nas zrobić, zrobić dla niej.

Rozwód.

Nie mogłem cofnąć tego wszystkiego, co się stało… Pozwoliłem jej odejść, żeby mogła znaleźć swoje prawdziwe szczęście.

A przecież wszystko, czego kiedykolwiek chciałem, to mieć swoją własną rodzinę. Każdego dnia marzyłem o tym, by zakochać się w kobiecie, z którą się ożenię, kupię dom, z którą będę mieć dzieci. Może ci teraz wydawać się na naiwne, ale czy ty o tym nie marzyłeś?

To dzięki niej – kobiecie, która zgodziła się zostać moją żoną, mogłem realizować moje marzenie. Jedyne czego chciałem, to być dobrym mężem, romantycznym kochankiem, bezinteresownym dawcą i najlepszym ojcem świata.

Nasz związek nie był doskonały, ale bardzo ją kochałem. Z nikim innym nie wyobrażałem sobie życia. A to nasze wspólne życie było trochę jak z bajki. Trzymaliśmy się za ręce, śmialiśmy się, płakaliśmy, kochaliśmy się i byliśmy pod wrażeniem wszystkiego, czego wspólnie doświadczaliśmy. Byliśmy dziećmi, które marzyły o wspólnym domu, marzeniu, które kiedyś się spełni.

A teraz jej nie ma. Muzyka ucichła, światła zgasły, a nasza magiczna podróż zatrzymała się gwałtownie. Nagle wszystko, co było dobrze znane,stało się tak obce. Byłem zagubiony… Pozostały mi tylko wspomnienia.

Jest kilka rzeczy, których nigdy nie miałem okazji powiedzieć mojej żonie… Może teraz trafia się taka okazja.

Kochanie,

wiesz, że za każdym razem, gdy do ciebie dzwoniłem, nie mogłem się doczekać, kiedy usłyszę, jak odbierasz telefon. Mówiłaś: „Hej”, a twój głos brzmiał tak niewinnie i był tak pełen miłości. To się nie zmieniało, zawsze przypominało mi początek naszego związku związku i wszystkie powody, dla których się w tobie zakochałem. Kto by pomyślał, że coś tak prostego może być tak potężne?

Pamiętasz, ile razy krzyczałaś na mnie, kiedy na ciebie patrzyłem? Pytałaś mnie, dlaczego, a ja się śmiałem, a ciebie to denerwowało. Wiesz, patrzyłem na ciebie, ponieważ myślałem, że jesteś najpiękniejszą istotą na świecie. Nie obchodziło mnie, co masz na sobie, czy masz makijaż czy nie. Patrzyłem na ciebie i gubiłem się w twoim śmiechu. Bez względu na wady, które masz, kochałem, jak patrzyłaś w lustro zawsze wciągając brzuch, jak analizowałaś każde zdjęcie, które nam robiłem, cenzurując, które wykasować.

Pamiętasz, jak w Walentynki pojechaliśmy do hotelu na weekend. Pokój był tak obrzydliwy, że nawet nie chciałaś usiąść na łóżku. Śmialiśmy się oboje, ale nie zmieniliśmy pokoju. Wróciłem jakiś czas temu do tego hotelu, nic się nie zmieniło… Mi zostały wspomnienia. Myślałem wtedy, że muszę cię chronić, że muszę zrobić wszystko, żebyś zawsze była szczęśliwa.

Kiedy zgodziłaś się zostać moją żoną, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie… Na zawsze zapamiętam tę chwilę, mój stres, twoje zaskoczenie i „tak”, które powiedziałaś z pełnym przekonaniem. A później, w dniu naszego ślubu byłaś taka piękna… Nie mogłem się doczekać, kiedy będę mógł powiedzieć o tobie „moja żona”. Chciałem cię trzymać za rękę do końca życia.

Byłaś moim najlepszym przyjacielem. Chciałem dla nas o wiele więcej. Czasami jednak musimy zaakceptować to, co nieoczekiwane. Nasze światy musiały się rozpaść, abyśmy mogli złożyć je na nowo. Nasze życie obrało różne ścieżki, ale nigdy nie odebrało nam wspomnień, które stały się naszym udziałem.

Dzisiaj? Dzisiaj znalazłem spokój. Czy jestem szczęśliwy? Chyba tak. Pracuję, piszę, otworzyłem się na życie, na ludzi i w końcu też na siebie. Znalazłem nowe pasje. Jasne, że nadal marzę o spotkaniu kobiety, z którą spędzę resztę mojego życia. Myślę, że zbyt wiele ludzi żyje w nienawiści, strachu i gniewie. Nie chcę być jednym z nich. Jasne, że byłem wściekły, że nie mogłem opanować gniewu, ale chciałbym, żebyś wiedziała, że cię nie nienawidzę. Jesteś mamą naszych dzieci, jak mógłbym cię nienawidzić. Chcę szanować twoje emocje.

Dlatego chcę pamiętać te wszystkie dobre chwile, nie zagrzebywać wspomnień tylko dlatego, że ciebie już obok nie ma. Przepraszam, że nie spełniłem twoich oczekiwań. Przepraszam za wszystko, co zrobiłem, a czym mogłem cię skrzywdzić. Bardziej niż cokolwiek innego chciałem być z tobą, zabrzmi to naiwnie, ale ja naprawdę chciałem ci dać cały świat. Niestety, nie zdążyłem.

Gdybym wiedział to wszystko, co wiem teraz, trzymałbym cię mocniej podczas naszego pierwszego tańca i wybrałbym piosenkę, która nigdy by się nie skończyła. Wiem, że nie jestem doskonały. Popełniłem wiele błędów. Zrobiłem rzeczy, z których nie jestem dumny, i podjąłem decyzje, które, choć chciałbym, zmienić nie mogę. Ale kochałem. Kochałem każdą częścią swojego ciała, każdym centymetrem swojej duszy, każdym uderzeniem serca. Kochałem tak, jak wtedy potrafiłem. Kochałem tak, by twoje szczęście zawsze było moim. I za to jestem ci wdzięczny. Powiedziałem ci kiedyś, że chciałbym wyrazić słowami, jak bardzo cię kochałem…

Strata ciebie być może jest najbardziej bolesnym doświadczeniem w moim życiu, ale wzmocniła mnie bardziej niż cokolwiek innego. W jakiś sposób sprawiła, że życie stało się realne. Na papierze straciłem żonę, w rzeczywistości straciłem znacznie więcej. Straciłem kawałek siebie. Dziękuję, że byłaś tak ważną częścią mojego życia.