Go to content

Normalny facet patrzy na kobietę z czułością, z miłością, a to najlepszy afrodyzjak. Bycie sobą jest seksi

Fot. iStock

„Normalny facet patrzy na kobietę z czułością, z miłością, a to nie tylko najlepszy afrodyzjak, to jeszcze lek na kompleksy i brak akceptacji” – zapraszamy na #RozmówkiNieobyczajne – o seksie i nie tylko, damsko-męskie pogaduchy. Odcinek 10

Melisandra: Do butiku przyszła ładna pani. Z żalem oddawała piękne desu, ponieważ mężowi się nie spodobało… Wrrrrrrr. Raczej w życiu wychodzę z założenia, że to my mamy się w czymś dobrze czuć, przez co możemy być jeszcze bardziej ponętne dla Was, bo jesteśmy sobą.

Marcin Michał Wysocki: To lubię… Bycie sobą jest seksi.

M: Czy to jak wyglądamy powinno mieć Waszą akceptację?

MMW: To widać, gdy się człowiek dobrze czuje ze sobą. Ale bywa, że bez względu na nasze dobre samopoczucie, ktoś i tak próbuje nas zmieniać na swoją modłę. Wy, kobiety, także to robicie, nieprawdaż? Nasz wygląd często podlega Waszej akceptacji – pośrednio i na miękko😊 („Kochanie, może załóż inne spodnie”) albo bezpośrednio („Najdroższy, spójrz jaką piękną koszulę ci kupiłam”). A jeśli tak, to może jego opinia o Was także powinna mieć znaczenie? Szczególnie, jeśli zakładasz bieliznę nie dla siebie – jak sugerujesz, że się powinno – lecz dla niego i jemu masz się podobać?

Natomiast ta kwestia w ogóle została postawiona na głowie. Moim zdaniem, jeśli facet chce, aby jego dziewczyna pachniała w jakiś określony sposób, to niech zwyczajnie podaruje jej perfumy, które lubi. To samo, myślę, dotyczy garderoby.

M: Moje motto życia: „Dbaj o siebie dla siebie”. Zauważyłam, że mężczyźni mają swoją wizję ideału i chcą kobietę ciągle zmieniać, czyli mieć modelkę. To, jak skręcanie komuś karku. Włosy, makijaż, ciuchy, piersi, pupa etc. Najgorsze, że my się zgadzamy i często myślę, że dla świętego spokoju, i żeby nie poszedł do innej. Tylko okazuje się, że bez względu na to, co sobie zrobimy, ile zainwestujemy … bo ukochany chce to i tamto … to i tak pójdzie do innej.

Kochane, chcecie się zmieniać? To zmieniajcie się dla siebie. Najlepsza inwestycja. Tuningi na życzenie ukochanego nic nie dają. Jeśli Was nie akceptuje, to najprawdopodobniej siebie także nie akceptuje i żadna nie będzie wystarczająco dobra. Miłość własna i akceptacja siebie, to kamienie milowe życia i związku. Chcecie mieć zajebiste cycki, zróbcie je ale dla siebie!

MMW: Brawo! Inna sprawa, że aż mi wiruje w głowie od wizualizacji Twoich słów, Melisandro najdroższa😊… Ale wracając na ziemię. Odpowiedz, tylko szczerze: czy w realnym życiu faktycznie robicie te rzeczy pod nasze dyktando? Naprawdę nie znam takich osób, jakie opisujesz, choć mogę sobie wyobrazić gangstera-milionera, który przerabia swoją Barbie na kolejną wersję. Ale zgodnie z tym, co napisałaś: po co miałby to robić, zamiast sięgnąć po następną?

M: Odpowiem: bo mu się nie chce szukać innej. Skoro już zainwestował, to może coś z tego będzie, no a skoro nie jest… next please😊. Śmieję się, jednak to coraz częściej się zdarza i to nie jest kwestia gangstera, a już codzienności w tekstach naszych ukochanych panów. Uważam to za przemoc słowną.

MMW: Ok, Meli. Znam kilka przykładów udoskonalania swojej urody – pomijając sytuacje, gdy przyczyny są czysto medyczne – i tak, kobiety robiły to nie dla facetów, lecz… z ich powodu. A to różnica. Zwyczajnie były przez nich niedowartościowane, a może wręcz dołowane. Chciały podnieść swoją wartość. We własnych oczach, a jednak dostrzec także zmianę w odbiciu jego wartościującego spojrzenia…

M: Dokładnie. To brak samoakceptacji.

Kolejny przykład z życia o was … Siedzę u fryzjera i dobija się do salonu telefon. Dzwoni pan. Chce umówić żonę na wizytę. Kiedy może przyjść, bo jemu… JEMU pasuje wtedy i wtedy. Fryzjerka gimnastykuje się z kalendarzem i w końcu ustalają datę. Uffff. Do widzenia. „Nie do widzenia. Ja pani powiem, jak powinna być uczesana moja żona i jaki ma mieć kolor włosów”. W tle słychać nieśmiały głos kobiety, że sama powie… Huk głosu męża w telefonie nie pozostawiał wiele do myślenia, a kobieta chyba zmniejszyła się do wielkości biedronki… Król puszczy był jeden! Pan i władca, wiedział lepiej co ukochana ma mieć na głowie. Biada fryzjerce jak nie spełni życzenia.

MMW: Nie, no Skarbie. Ty mówisz o nienormalnych sytuacjach, a nie o życiu! My generalnie Was wspieramy. Mamy w tym żywy interes😊.

M: Widać jesteś mężczyzną, który akceptuje siebie, więc nie będziesz tuningował wybranki. Jednak kliniki urody nie przeżywają załamania rynku, tylko jego rozkwit, więc skąd się to bierze ?

MMW: Sama twierdzisz, że jesteś za patriarchatem (na ten temat ostatnio polemizowaliśmy), a teraz nie pasuje Ci, że on nie jest demokratą i chce decydować o wszystkim? To przecież Twój model faceta-władcy, nieprawdaż? Czyli będziesz robić to, co on… A moim zdaniem, normalny facet patrzy na kobietę z czułością, z miłością, a to nie tylko najlepszy afrodyzjak, to jeszcze lek na kompleksy i brak akceptacji.

M: Patriarchat też może być zdrowy. Ty mówisz o wypatrzonym w kierunku psychopatii😊.

Kiedy widzi się miłość, podniecenie i fascynację w oczach partnera, to nie ma się złudzeń, co on lubi i każda kobieta to będzie realizować. I każda kobieta chce być piękna i atrakcyjna. Jednak proszę nie traktujcie nas jak tuning do wizji swojego ideału. Bo każda z nas jest inna i dlatego, że jesteśmy inne, to nas wybieracie😊. Pokochajcie nasze zmarszczki, fałdkę na brzuszku, już mniej jędrny pośladek czy asymetryczne piersi. Tak, akceptacja jest ponad wszystko. Jeśli nie ma wzajemnej akceptacji w związku, to kobieta jak kwiat więdnie i żadne tuningi nic nie dadzą.

MMW: Uważam, że Wy nas zdecydowanie bardziej akceptujecie. Właściwie bierzecie nas takimi jacy jesteśmy, choć… nie powstrzymuje to Was od pewnych ingerencji, jak już mówiłem. Na przykład w wygląd zewnętrzny – długość włosów, broda tak/nie, ciuchy luz/nie luz. Ja się do pewnego stopnia poddaję takim zabiegom z przyjemnością. Bo jeśli ukochanej osobie sprawi radość, że będę nosił takie lub inne buty albo trochę odświeżę garderobę? Co za problem? Przecież zrobię dla niej (niemal) wszystko😊. Na pewno wyjdzie mi to na zdrowie, bo najczęściej macie lepszy smak i widzicie nas wyraźniej, holistycznie, swoimi zakochanymi oczami😊. Podsumowując, czyli tym razem moje motto dnia: „Zmieniaj mnie, ale nie przesadzaj, nie przekraczaj granic”.

M: My uwielbiamy was stroić. Może to wynika z miłości ubierania lalek w dzieciństwie. Ale mi słodko wyszło 😊

MMW: Myślę, że po pierwsze najważniejsze, aby zawsze starać się być SOBĄ. Bo udawać nie da się wiecznie. Kiedyś to obróci się przeciwko nam. Ja cieszę się z zainteresowania partnerki, gdy mi radzi, ocenia jak się noszę, czy co na siebie zakładam. Daję się jej kształtować, jednak tylko do pewnego momentu. To nadal muszę być ja. To musi być zgodne ze mną – chyba że mi nie zależy na jakimś elemencie, choćby długości włosów, więc czemu nie mam jej zrobić przyjemności? Ja akurat mam długie, bo odreagowuję po latach noszenia jeża, a poza tym, ponieważ… mogę😊. Jak mówi do mnie od jakiegoś czasu Jaga Hupało (dobry mój duch, wspaniała artystka, którą uwielbiam i pozdrawiam) – „Nic nie ścinamy, bo twoje włosy są zdrowe, silne i piękne. Pokazuj je”. Jednak, gdyby mojej cudownej partnerce na tym bardzo zależało, to czemu nie? I po drugie: mimo wszystko ingerencja w drugiego człowieka, to zabieg arcydelikatny i wymaga dyplomacji. Nie każdy umie to dźwignąć, tak jak nie każdy umie to ładnie przekazać. Czasem faktycznie nasza partnerka założy coś okropnego, „jakby nie miała przyjaciółek” – jak ja to nazywam. Czyli, że widocznie nie ma nikogo życzliwego w otoczeniu, kto jej szczerze i z MIŁOŚCIĄ powie, że te miniówki po wejściu w wiek emerytalny, to już niekoniecznie😊. Ale jak to zrobić, jeśli jest na swoim punkcie drażliwa i wszystko odbiera jak krytykę? Trudna sprawa…

M: To, co mnie kiedyś urzekło, to zaproszenie na randkę „przyjdź taka jaka jesteś. Nie szykuj się”. Czekał na mnie prawdziwy Król mmmmrrrrrrr…. I było bosko.

O autorach:

 

Fot. iStock

Melisandra, Projekt Szczęście, to autorski pomysł fundatorki Fundacji, która występuje pod pseudonimem Melissandra, czyli ta mityczna która służy światłu i wyprowadza innych z cienia. Fundacja jest szczególnym miejscem dla ludzi, którzy po różnych związkach pragną ponownie doświadczyć szczęścia i znaleźć ukochanego i jedynego partnera. Ludzi, którzy, w czasie organizowanych przez Fundację warsztatów, chcą zrozumieć do czego były im potrzebne poprzednie związki, a potrzeba miłości i zrozumienia staje się ich drogą do światła. Warsztaty są miejscem tak dla singli, jak i dla par, które chcą jeszcze zobaczyć czy coś zostało jeszcze z ich miłości i jak tę miłość odnaleźć.

Archiwum prywatne

Marcin Michał Wysocki

Urodzony w 1965 roku w Warszawie, absolwent kilku fakultetów na uczelniach krajowych i zagranicznych, doktor nauk humanistycznych UŁ. Był m.in. asystentem oraz tłumaczem Jeffa Goffa i Jacka Wrighta w musicalu Narzeczona rozbójnika (Teatr Popularny). W Teatrze Ateneum asystował takim osobowościom teatru polskiego, jak: Laco Adamik, Krzysztof Zaleski, Wojciech Młynarski czy Janusz Warmiński. Współpracował z TVP w programach: LUZ, Sportowa apteka, Kawa czy herbata?. Był autorem muzyki do programów Mur, Sportowa Apteka oraz nagrał autorską płytę Head. Próbował swych sił w roli speakera w Radio Zet u Andrzeja Wojciechowskiego. Dotąd wydano sześć pozycji jego autorstwa: pracę naukową Wyznaczniki tożsamości etnicznej […]; wyróżnioną monografię żołnierza AK, Michał Wysocki. Wspomnienia z lat 1921–1955; impresję historyczną Remedium na śmierć – historie prawdziwe; relacje kombatantów z okresu Powstania Warszawskiego, A jednak przeżyliśmy. Niezwykłe wspomnienia, powieść obyczajową Baku, Moskwa, Warszawa oraz zbiór historii o poznawaniu się przez internet #Portal randkowy.