Go to content

Miłość jest w stanie wiele udźwignąć. Czy także pozytywny wynik testu na HIV? Życie w związku „plus-minus”

Fot. iStock/BlackbourneA

– Na początku była przyjaźń. Mieszkaliśmy daleko od siebie, więc wysyłaliśmy sobie listy. Tak wiem, romantycznie, ale faktycznie to nas do siebie bardzo zbliżyło. Nawet nie wiem, kiedy się zakochałem, wtedy już jednak wiedziałem, że Alicja żyje z HIV.

Dla Marka nie było to pierwsze zetknięcie z zakażoną osobą. – Chorobą, która się pojawiła i budziła wiele kontrowersji, zainteresowałem się już w latach 90-tych. Wciągnęło mnie to, chciałem wiedzieć więcej, żeby mieć jakąkolwiek świadomość w tym temacie. To był też czas, gdy powstawały ośrodki MONAR budząc nierzadko ogromny sprzeciw lokalnej społeczności. Nie wiem, czy ktoś jeszcze pamięta, te sytuacje, gdy ośrodki podpalano, gdy szykanowano pracowników i przebywających w MONAR-ze. Jako młody człowiek występowałem przeciwko tym protestom, w ogóle angażowałam się w pomoc. Od zawsze uważałem, że jeśli mam wolną godzinę, to wolę ją spożytkować na pomoc komuś, kto tej pomocy potrzebuje niż na pierdoły.

Znajomi poprosili Marka o udział w happeningu profilaktycznym dotyczącym HIV. Tak też wsiąknął w to środowisko. Działając w stowarzyszeniu „Bądź z nami” nie wiedział, kto jest zakażony, a kto nie. Nie miało to dla niego większego znaczenia. Podobnie było z Alicją, gdy ją poznał. Zaprzyjaźnili się, gdy pomagał jej w przeprowadzce i remoncie mieszkania. – Jeśli ktoś nie miał potrzeby mówić, czy jest zakażony, nie dociekałem, za to starałam się wiedzieć o tej chorobie coraz więcej. Wiedziałem, że siedząc przy jednym stoliku i pijąc z tej samej szklanki nie zakażę się, jak niektórzy do tej pory uważają. Minęło wiele lat, a ten mit nadal ma się dobrze. Ludzie naprawdę myślą, że zakażą się stojąc z kimś chorym w kolejce do kasy. Tymczasem sami nigdy nie zrobili testu na obecność wirusa HIV, nie wiedzą, czy to przypadkiem oni nie są zakażeni.

W słowach Marka nie ma przesady. W naszym kraju z roku na rok odnotowuje się coraz więcej przypadków zakażenia wirusem HIV, a od 50% do 70% żyjących z HIV nawet o tym nie wie. – Przez wiele lat żyliśmy w przeświadczeniu, że AIDS to choroba homoseksualistów, prostytutek i narkomanów, a z tego, co ostatnio wiadomo, coraz więcej zakażonych pojawia się wśród heteroseksualnych mężczyzn i kobiet po 40 roku życia. To wynik naszej ignorancji, braku świadomości i strachu przed ponoszeniem odpowiedzialności za to, co robimy.

Marek pamięta swój pierwszy raz. I wcale nie chodzi tu o seks, ale o test na HIV. – To było jeszcze na długo przed tym nim poznałem Alicję. Po prostu, mając za sobą związek, kilka przygód, także tych przypadkowych, postanowiłem się przebadać. Test negatywny, ale stres jednak był.

Są tacy, którzy nie chodzą do lekarza, nie badają się, bo nie chcą wiedzieć, czy są chorzy, wolą żyć w błogiej nieświadomości. I wszystko jest w porządku, gdy tylko sobie robią krzywdę, w przypadku HIV jest inaczej. Brak świadomości, niezrobienie testu, naraża każdą osobą, z którą współżyjesz bez prezerwatywy, na zakażenie.

– Dzisiaj HIV nie jest już chorobą śmiertelną, mamy fantastyczne leki, które pozwalają żyć zupełnie normalnie i nie zakażać. Jak widać chorzy mogą się wiązać z osobami zdrowymi i nie przenosić swojej choroby.

Gdy Marek dowiedział się, że Alicja jest pozytywna, był zaskoczony, choć, jak sam mówi, większe wrażenie zrobiłoby na nim, gdyby powiedziała, że się nie szczepi. – Przyznaję jednak, że nie było mi łatwo, zwłaszcza, że nasza więź się coraz bardziej zacieśniała, byliśmy sobie coraz bliżsi, myślałem o tym, co by było gdyby… A tu HIV.

Czy ta choroba mogła odebrać im to, co między nimi się budowało? Okazało się, że nie. Marek sam podkreśla, że to efekt otwartości na rozmowy, także te mniej przyjemne. – Alicja znała moje nastawienie, pewnie dlatego odważyła się na szczerość. Uważam, że najważniejsze to mówić sobie o wszystkich wątpliwościach. Na pewno było mi łatwiej, bo o HIV już trochę wiedziałem, spotkaliśmy mądrą panią doktor, która odpowiadała na wszystkie pytania. Byli też wokół nas ludzie ze stowarzyszenia, z którymi mogliśmy porozmawiać. Poznałem w stowarzyszeniu pary „plus-minus”, wysłuchałem ich opowieści. I choć mówi się, że miłość jest w stanie udźwignąć wiele, ja, choć uświadomiony na temat tej choroby, i tak potrzebowałem czasu, żeby oswoić się z myślą, że moja przyjaciółka, z którą chciałem się związać, w której zaczynałem się zakochiwać żyje z HIV.

Dzisiaj, po ośmiu latach związku, żyją jak normalna rodzina. Alicja ma dziecko z pierwszego związku, Marek syna i córkę także z poprzedniego. – Jedynym oporem jest społeczeństwo. Znam przypadki osób, które przyznały się, że są zakażone HIV i sąsiedzi przestali im odpowiadać na dzień dobry. Pani w sklepie nie chciała ich obsłużyć. Znam też małżeństwo, w którym ona – żona – nie wie, że jej mąż jest zakażony. Mają dziecko, dobry związek, ale on skrywa głęboko swoją tajemnicę. Boi się nią dzielić.

Podobnie w rodzinie. – O tym, że Alicja jest pozytywna powiedzieliśmy tylko niektórym, czyli tym, którzy są otwarci na rozmowę, którzy nie zamykają się w jakiś schematach myślenia i nie wierzą jedynie podwórkowej wiedzy. Jednak i tu bywa różnie. O tym, że Marka partnerka jest chora, wie jego młodszy syn, starsza córka nie. – Wiem, że by tego nie przyjęła. Ma swoje poglądy, z którymi jeszcze nie czas dyskutować. Może kiedyś. Część bliskich z rodziny, którym powiedzieliśmy, ograniczyło z nami kontakt, utrzymujemy tak zwaną poprawność polityczną, bez zażyłości. Są też tacy, dla których, choć wiedzą, nic się nie zmieniło. Wiem, że z całym światem nie wygramy i nie mam zamiaru z nim walczyć. Chciałbym tylko na swoim przykładzie pokazać, że pozytywny wynik na HIV nie jest końcem świata, nie znaczy, że musimy kogoś zepchnąć na margines społeczeństwa, odsunąć od siebie. Rozmawiajmy, edukujmy się. Może przy okazji sukcesu filmu „Bohemian Rhapsody” temat AIDS wróci trochę do społecznej świadomości, ale nie w ramach szerzenia zabobonów, ale dobrej wiedzy. Może zwiększy się liczbą odważnych, którzy zdecydują się na zrobienie testu. Freddie zmarł na krótko przed wynalezieniem leku ratującego życie zakażonych. Dzisiaj pozytywny wynik testu na obecność wirusa HIV nie jest wyrokiem, ale warto pamiętać, że za każdym razem seks bez prezerwatywy naraża nas na ryzyko zakażenia.

– Zaskoczył mnie ostatnio syn mojego znajomego. Ze swoją dziewczyną poszli razem na badanie. Tak po prostu, wiedząc, że mają za sobą także tę seksualną przeszłość i nie chcąc narażać siebie nawzajem na ryzyko zakażenia. Byłem w szoku, pozytywnym oczywiście. Oby więcej tak świadomych młodych ludzi. Mam nadzieję, że nie pójdziemy śladem Wielkie Brytanii, gdzie choroby przenoszone drogą płciową wśród młodzieży stają się powoli normą.


Artykuł powstał w ramach kampanii #mamczasrozmawiac 

Ważne informacje:

TELEFON ZAUFANIA HIV/AIDS 801 888 448* (*połączenie płatne tylko za pierwszą minutę) lub 22 692 82 26

GDZIE MOŻNA WYKONAĆ TESTY: KLIK