Go to content

Mężczyzna, ojciec, tata

Skończyłeś pracę, ale jeszcze chwilę zostajesz. Jak posiedzisz jeszcze 30 minut, to ominie Cię wieczorne karmienie dziecka w domu. Na pytanie, „Co tak późno?” powiesz, że zatrzymały Cię ważne rzeczy w pracy. Przecież nie będzie kwestionować, w końcu TY pracujesz. Po powrocie, kiedy ona będzie usypiać dziecko, Ty otworzysz piwo i usiądziesz przed komputerem.

W końcu jesteś zmęczony po pracy, należy Ci się. Kiedy ona w końcu, po godzinie uśpi dzieciaka, może zamienicie dwa słowa. Jak zawsze nie zauważysz, że posprzątała, że inaczej wygląda. Ona jak zawsze będzie udawać, że jej to nie przeszkadza. Może obejrzycie film, może będziecie się kochać. A rano, kiedy Małe się obudzi „zapytasz ją czy wstanie”, bo Ty jesteś zmęczony i przecież idziesz zaraz do pracy.

Ona wstanie wkurzona, bo jak zwykle wieczorem zapewniałeś, że przed pracą zajmiesz się brzdącem. Szykując się do pracy zostawisz ręcznik na kanapie i mokrą podłogę w łazience, w końcu robisz to od lat, mimo jej próśb o odwieszanie go do łazienki. To nic takiego. Robisz to automatycznie, nie myślisz o tym, a kolejną prośbę zbywasz, bo przecież ona się czepia. Potem i tak pójdzie i go odwiesi. Tak samo, jak posprząta zostawiony na stole talerz po twojej kolacji, puszkę po piwie stojącą obok monitora i umazany w maśle nóż na kuchennym blacie. Wszystko to są błahostki i nie rozumiesz, dlaczego się znowu o to przyczepi. Obgadasz to przy piwie lub kilku, w następny wieczór, bo przecież nic się nie stanie jak wrócisz kilka godzin później. Pewnie do Ciebie zadzwoni i zapyta z wyrzutem gdzie jesteś, bo zapomniałeś dać jej znać. Jednak poza chwilą gderania, nic innego nie będzie Cię odrywać od ważnych rozmów z kolegą. I kiedy ona któregoś dnia wybuchnie, widząc po raz tysięczny ten umazany nóż, pomyślisz- no tak, jest przed okresem. Bo w końcu zawsze jest chyba, że akurat jest w trakcie.

Kiedy masz wolny dzień pobawisz się z dzieckiem, nakarmisz, może nawet wykąpiesz. Poczujesz, że pomogłeś, więc może ona przestanie w końcu narzekać. Kochasz swoje dziecko, ale przecież jesteś facetem, więc nie będziesz się nim zajmować cały czas. Wierzysz, że i tak ma szczęście, bo jej pomagasz, nie to co inni ojcowie. Ty robisz więcej, zmieniasz pieluchy, ubierasz, karmisz, kąpiesz, czasem nawet pójdziesz na spacer. O co jej chodzi? Mogłaby to docenić! Nie dość, że pracujesz to jeszcze robisz w domu. A później znowu pójdziesz do pracy ciesząc się, że już nie musisz się zajmować dzieckiem. Ona zostanie i jej dzień dalej będzie wypełniony dziecięcym płaczem, uśmiechem, nerwami, pieluchami i karmieniem.

Twój, pracą, żartami z kolegami i wieczornym piwem. Ale przecież ona też, zazwyczaj wypija wieczorem drinka, więc, po co ta afera, kiedy wracasz po jednym czy dwóch. Jesteś facetem, pracujesz, a ona ma wolne od pracy i jest w domu z dzieckiem, tak sobie to tłumaczysz. I kiedy po raz 30ty poprosi Cię, żebyś naprawił cieknący kran, jak zwykle zrobi to, kiedy relaksujesz się po pracy. Jak zawsze w złym momencie. 31-szy już nie poprosi, tylko zrobi to sama, a Ty stwierdzisz, że jest taka wyemancypowana lub że chce Ci coś udowodnić. Ona przeklnie Cię w duchu, ale zaciśnie zęby, bo przecież dobro dziecka jest najważniejsze, a dziecko musi mieć dwoje rodziców.

Wiesz, po wiem Ci coś. Twoją rolą nie jest pomaganie. Masz nie pomagać swojej kobiecie. To jest Twój obowiązek, aby zająć się waszym wspólnym dzieckiem. Żeby zmienić mu pieluchę, czy nakarmić. Jest to obowiązek Twój i Matki dziecka. Wasz wspólny. Rodzina- mówi Ci to coś? Nie tylko jej, a Ty pomagasz. Niezależnie od tego ile robisz, mało czy dużo, nie patrz na to jak formę pomocy i tego, że ma się cieszyć, że ją takie szczęście spotkało, że umiesz zmienić pieluchę czy pobawić się z dzieckiem. Nie wykręcaj się słowami „ja pracuję”, ona też pracuje. W domu, inaczej. Nie ma sterty papierów, klientów, nie naciska guziczków, nie układa w teczkach. Ona robi w domu, sprząta, pierze, zajmuje się dzieckiem i też cały dzień nie ma chwili dla siebie. Do tego nie ma się, do kogo odezwać i jest sama. I nie mów, że przesadza. Wiem, że to może nie zawsze wynikać z Twojej złej woli, tylko taki jesteś, ale zrozum tą podstawową, rzecz – jesteś ojcem, a to nie polega na pomaganiu w zajmowaniu się.  Kiedy ona znowu wybuchnie, zastanów się, dlaczego.

Pomyśl jak byś się czuł, jakby zamienić role. Miło być zbywanym? Po prostu bądź dla niej partnerem, a dla dziecka ojcem. Nie bywaj. Bądź! Czujesz się niedoceniony? Ona też. Może czas porozmawiać ze sobą i wyrzucić swoje żale, a nie tkwić w błędnym kole. Obudź się! Otrząśnij, bo pewnego dnia, kiedy będziesz wracał z pracy zastaniesz pusty dom. I zatęsknisz za tym, żeby ktoś pogderał Ci na zostawiony, umazany nóż. Może wtedy docenisz.

Pokaż ten tekst wszystkim niby-ojcom i niby-partnerom. Niech przeczytają, obgadają przy piwie, narzekając na to, jakie baby są okropne i jak nic nie rozumieją, a potrafią tylko zrzędzić. Jednak może, kiedy będą już w domu i spojrzą na swoje dziecko, coś w nich pęknie i poczują, że na miano ojca trzeba sobie zasłużyć.