Go to content

Kochana Babo, proszę Cię, nie wyj już w kącie i zaprzestań uprawiania na sobie samogwałtów! „Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam gdzie chcą”

Fot. Pexels / Michael Fertig / CC0 Public Domain

Ostatnio miałam okazję przeczytać błagalną prośbę o pomoc jednej kobiety, która sama nie wiedziała  czego chce, bo teoretycznie była szczęśliwa i zadowolona, miała kochającego partnera i fajne życie – teoretycznie. Wszystko fajnie – pięknie, tylko że ona dostawała ataków bezsilności, a może nawet i paniki i wyła w kącie, ponieważ chciała odejść z tego teoretycznego, fajnego związku, ale nie mogła, bo nie widziała, według niej, racjonalnego powodu, dlaczego miałaby to zrobić. Nie, nie był to związek z jakąkolwiek formą przemocy, nie działa jej się krzywda, nie spotkała ją niesprawiedliwość. Chciała odejść tak po prostu, bo nie tego oczekiwała, nie tego pragnęła, bo miłość z jej strony się zakończyła. Jednak to nie były teoretycznie dobre powody, by zakończyć „taki fajny związek”, bo w końcu nic poważne się nie wydarzyło. A to, że ona czuła inaczej i pragnęła czegoś innego? Eee tam, wydziwia, przecież to nie ważne.

Pamiętacie z czasów przedszkolnych i wczesnoszkolnych powiedzenie, którym karmiono małe dziewczynki? „Bądź miła i grzeczna, dla wszystkich serdeczna, a zawsze i wszędzie, dobrze ci będzie.” W 2010 roku Ute Ehrhard odkryła, że „Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam gdzie chcą.” I nastąpił dysonans pomiędzy tym, czego nas uczą i jak nas wychowują, a tym, co same chcemy i możemy. Dziewczynki wychowuje się tak, żeby były, po prostu. Mają być i brać wszystko, co im los przyniesie, ponieważ nie wypada im chcieć, nie wypada im wymagać i nie wypada im iść własną, niezależną drogą. Czemu? Bo ich pragnienia są nie ważne, albowiem jest to suma hormonów i histerii. Zalatuje trochę średniowieczem? No cóż…

Dlaczego Panna X wyła regularnie w kącie tocząc wewnętrzną walkę pomiędzy tym, co ma, a tym, czego pragnie? Ponieważ została nauczona, że nie wolno jej chcieć. Jej związek był dobry, a z boku wyglądał na bardzo dobry, dlatego to, co ma, wygrywało starcia z tym, czego chce i ustawiało ją we względnym spokoju na najbliższe tygodnie zwykłego funkcjonowania, aż do momentu kolejnego załamania.  Idę o zakład, że w jej głowie przemawiały „święte słowa starszych i mądrzejszych”: „Nie pije, nie bije i pracuje, to czego ty jeszcze chcesz?!”, „Masz super faceta, inna na Twoim miejscu byłaby szczęśliwa, a Ty wymyślasz sobie problemy”, „Masz już X lat, nie uważasz, że czas przestać wybrzydzać? Lepiej nie będzie.”, „Jak będziesz stawiała poprzeczkę za wysoko, to w życiu faceta nie znajdziesz!”, itp.

Moja dobra znajoma mawia: „Nie można mieć wszystkiego dosłownie, to oczywiste, ale absolutnie nie zgadzam się, że nie mogę mieć wszystkiego, czego się chce.” I ja podpisuję się pod tym rękami i nogami. Pannie X zwyczajnie ten związek nie odpowiadał, chciała czegoś innego, oczekiwała czegoś innego, tak samo, jak jedni lubią jogę, a inni aerobik. Obie aktywności są zdrowe i dobre, ale nikt się nie dziwi, jak przepisujemy się z jogi na aerobik, bo joga nam nie odpowiada.  Dlaczego więc wszyscy się dziwią i oburzają, kiedy wypisujemy się z teoretycznie fajnego związku, by znaleźć kogoś, kto pasuje nam bardziej? Bo przecież nie wolno wybrzydzać, nie wolno chcieć i nie wolno iść własną drogą. Teoretycznie.

Kochane Baby, jesteśmy oddzielnymi, samostanowiącymi o sobie jednostkami

Wszystkie walki, które toczymy w głowie, wszystkie myśli, niepewności, powinności i pragnienia, to nie są starcia dobra ze złem na skalę globalną, od których zależą losy świata. To nie są histerie i hormony. W naszych głowach trwa tylko i wyłącznie przepychanka, pomiędzy tym, czego pragniemy, a tym, czego oczekują od nas inni i jak patrzy na nas społeczeństwo. Uważacie zapewne, że to wcale nie jest takie proste, że decyzja nie jest łatwa, że może faktycznie nie wiecie same, czego chcecie.

Aby to sprawdzić proponuję zastosowanie łatwego ćwiczenia: połóżcie się wygodnie i zamknijcie oczy. Wyobraźcie sobie, że wypiłyście magiczny napój, który sprawia, że stajecie się niewidoczne i obojętne dla wszystkich, którzy Was otaczają. Magiczny napój sprawia, że to, co zrobicie zostanie niezauważone, nie będzie ocenione i nie zostanie skomentowane. Za swoje czyny odpowiadacie przed sobą tylko Wy. Kiedy zatopicie się w magicznej niewidzialności, zadajcie sobie pytania: czego chcę? Czego potrzebuję? Odpowiedzcie sobie na te pytania szczerze z głębi serca, bez strachu i wstydu przed innymi. Co się okaże? Że doskonale zdajecie sobie sprawę ze swoich pragnień i potrzeb.

Dobrze wiecie, jak chciałybyście by wyglądało Wasze życie, Wasz związek, Wasze cele. Co Was powstrzymuje? Opinia innych, karcące spojrzenia ciotek i matek, koleżanki, które zazdroszczą Wam takiego faceta czy pracy, oczekiwania społeczeństwa oraz zabójca wszelkich samodzielnych decyzji – wewnętrzny krytyk. Problem polega na tym, że mur, który Was otacza jest tak samo sztuczny i wyimaginowany, jak magiczny napój, który wypiłyście na niby. Jedno jest pewne, jeśli same nie weźmiecie życia we własne ręce, nic się nie zmieni. Jedni zawsze będą krytykować inni zawsze będą wspierać. Jedni zawsze będą na „nie” inni na „tak”. Dla jednych zawsze będziecie życiowymi nieudacznikami, choćby udało Wam się wynaleźć lekarstwo na raka, HIV i stwardnienie rozsiane. Spotkacie na swojej drodze ludzi, którzy będą przebierać nóżkami, aby tylko ustawić i ułożyć Wam Wasze życie. Tylko co z tego?

Wy

Powyżej trochę źle się wyraziłam, uważam, że bitwa, którą toczycie w głowie, jest walką, od której zależą losy świata – WASZEGO świata. Od Was zależy, jakie życie będziecie wieść. Macie wybór, bo wybór jest zawsze. Możecie pozwolić, aby inni za Was decydowali i mówili Wam, co jest dla Was dobre, a co nie, albo zdacie się na siebie, posłuchacie swoich pragnień i potrzeb, odczuć i uczuć, zdecydujecie same za siebie.

Kochana Babo, proszę Cię, nie wyj już w kącie i zaprzestań uprawiania na sobie samogwałtów. Tyle się mówi o szacunku do drugiego człowieka o walce ze współczesnym niewolnictwem, o szerzeniu miłości zamiast nienawiści. Czy jesteś osobą, która przywiązałaby do kaloryfera drugiego człowieka w imię jego dobra, bo przy kaloryferze ciepło i biedaczek dzięki temu już nigdy nie zmarznie? Nie? To czemu robisz to sobie? Wszystkim nie dogodzisz nigdy, więc czemu zawsze wybierasz wszystkich, kiedy masz do wyboru, albo ich, albo siebie?

Najbardziej przerażające i ekscytujące jest wzięcie życia we własne ręce. Przerażające, ponieważ odpowiadacie jedynie same przez sobą, a w razie porażki możecie mieć pretensje tylko do siebie. Już nie da się zwalić winy na nikogo innego. Ekscytujące, ponieważ głęboki oddech jaki weźmiecie dzięki temu i wolność, jaką poczujecie, są nie do opisania.