Go to content

Drogi facecie, wkurzasz mnie. Niby można na Ciebie liczyć, ale ile to kosztuje emocji, wiem tylko ja

List do teściowej
Fot. iStock / Milan Marjanovic

Jesteśmy razem. Kochamy się, jest nam ze sobą dobrze. Tyle nas łączy i tyle możemy sobie wzajemnie dać. Lubimy siebie nawzajem i lubimy spędzać ze sobą czas. To dużo, bardzo dużo. Wspólne podróże, książki, programy geograficzne. Tak poza tym, lubię Cię. Fajny z Ciebie gość. I byłoby naprawdę cudownie, gdyby nie kilka szczegółów.

Dogadujemy się świetnie, pod warunkiem, że w grę nie wchodzą tematy takie jak:

1. Pieniądze

Póki płacę za wszystko, jest cudownie. Nie ma między nami napięć, cichych dni. W domu magicznie zapełnia się lodówka, operator nie blokuje kanałów w telewizji, właściciel mieszkania nie dzwoni, by przypomnieć o zapłaceniu czynszu. Ale ostatnio, przez pandemię, moja płaca jest o wiele mniej regularna niż Twoja pensja. Więc to fakt, wydajesz więcej. I to jest problem. Więc na początku mówiłeś, że oczywiście, że nie ma problemu. Że przecież to jasne, jesteśmy razem. Lampka zapaliła się, kiedy powiedziałeś, że mi pomożesz. Pomożesz? Mi? A to nie jest nasz wspólny dom, wspólny obowiązek, żeby go utrzymać? Dziś kolejny raz proszę Cię o przelew. Kolejny raz tłumaczę na co pójdą TWOJE pieniądze. Kolejny raz czuję się upokorzona i marzę, kiedy zacznę normalnie zarabiać….

2. Plany na przyszłość

Twoje istnieją. Ale jakoś mnie w nich nie ma. Wiesz, że chcesz pojechać do USA, że chętnie popracowałbyś w Irlandii, że odwiedzisz kumpla w Australii. Że fajnie byłoby mieć dom w górach. No wszystko byłoby fajne, tylko nigdy nie mówisz MY. Zawsze jesteś TY. No więc zaczynam pytać. A może kupimy razem ten dom? Może znajdziemy wspólne miejsce? Może porozmawiamy o tym, jak tę przyszłość widzisz. Nie. Mówisz, że ty jak nie funkcjonujesz. Że co ma być, to będzie. Że czas pokaże. Mija 3 lata odkąd jesteśmy razem. Dla Ciebie to wciąż za mało, by wiedzieć, czy jest przed nami przyszłość.

3. Twoja przestrzeń

Rozumiem, każdy potrzebuje czasu i przestrzeni tylko dla siebie. Sama kocham swoje momenty z książką, ciepłą herbatą, ciszą. Albo wyjście z przyjaciółkami na babski wieczór. Albo samotne kino. Naprawdę cieszę się, kiedy spotykasz się ze swoimi znajomymi, kiedy rozmawiasz z nimi przez telefon, kiedy planujecie wspólny weekend. Tylko z jedną rzeczą mam problem. Ja ich nie znam. Oni mnie nie znają. Nie mówisz im o mnie, o nas. Zrobiłeś z naszego związku zupełnie oddzielny świat. Zrobiłeś z grupy przyjaciół zamkniętą przestrzeń, do której nie mam wstępu. O co Ci chodzi? Wstydzisz się mnie? Wstydzisz się ich? Uważasz, że poznanie przeze mnie bliskich Ci osób mogłoby wpłynąć w negatywny sposób na naszą relację? Dość mam dyskusji na ten temat i rozmów, które nic nie tłumaczą.

Widzisz, mój kochany, czasem miłość, wspólne zainteresowania i dobry seks nie wystarczą, by kogoś uszczęśliwić. Trzeba dać z siebie nieco więcej. Nieco oddać od siebie drugiej osobie. Mniej egocentryzmu, więcej troski o innych.