Go to content

Bułka sama musi chcieć, czyli gdzie ten facet?

Fot. iStock

Jest niedobór. I nie ma się co czarować. Kategoria facet trochę jakby w niebyt odchodzi. Panoszą się za to Piotrusie Pany, Królewicze z Bajki, pantoflowi kolesie i wszelkie inne odmiany chłopa, chłopca, chłopczyka.

Numer dwa, równie popularny, to zazwyczaj sprośny, a przy tym już nie pacholę, Fonsito z ambicją na żigolaka albo Casanovę. Najczęściej ma w głowie poprzewracane, ale z uwagi na pewien -o zgrozo – urok osobisty cieszy się sporą pożądliwością. Są jeszcze kategorie, powiedzmy wybrakowane. Może nawet i nie z ich winy. Bo móżdżki mniejsze. Pretensje do Stwórcy proszę zgłaszać. Chociaż, by załagodzić uboczne te skutki, Bóg dał im mięśnie. Czasem dużo mięśni. Rekompensata proporcjonalna do rozmiaru uszczerbku, jak mniemam. Potem są chłopaki agresywne. Damscy bokserzy, zabijaki, zaangażowani w przestępczy światek, uzależnieni od adrenaliny i innych uzależnień panowie. Opcji jest wiele, mogłabym pewnie wymieniać i wymieniać. Takie bowiem czasy mamy. Wszystkiego dzisiaj w bród, a i marketing taki, że różnorodność się liczy. Lecz ja się pytam: A jakość to gdzie?

Przyszło mi teraz właśnie do głowy, że może to nie przypadek. Te wszystkie męskie kategorie, niemęskie. Wybór zbyt duży, celowo mylący. Efekt tak zwany 100% zamierzony. Zmylić i ogłupić przeciwniczkę ma. Dać jej opcji ile wlezie i poczucie, że to z nią jest problem jak sobie wybrać kapryśna nie potrafi. Sprytne. Lekkim geniuszem podszyte. Tymczasem… Bruner, nie ze mną takie numery. Gdzie jest jakość? Ja się pytam. Gdzie jest facet?

Bo facet to człowiek nie byle jaki. W pewnym sensie potrafi zatrzymać czas, kiedy spokojnym, mocnym i pewnym siebie spojrzeniem cię mierzy. Patrzy na ciebie w ten niepojęty sposób i czujesz jak skrzydła motyla ci rosną. Pod tym spojrzeniem się przeistaczasz, z poczwarki w Morpho Cypris[1], obłędną wersję kolumbijskiej rusałki. Więc najpierw spojrzy na ciebie taki gość, a potem ruszy w twoją stronę tym krokiem króla lwa. Idzie jak kot, miękko i pewnie i nie ma szans na chwiejny krok. Nikt, powtarzam nikt, mu w drogę nie wejdzie bo pewność siebie z jaką kroczy wymiata cały las.

Facet rozmawia. Mówi do ciebie, a przede wszystkim słucha i słyszy jak mało kto. Jest obserwatorem, twoim szóstym zmysłem, czyta cię pięknie jak otwartą księgę. Dokładnie wie czego chcesz i po mistrzowsku odczytuje każde twojej duszy pragnienie (a zważ, że pragnień w tym magicznym momencie masz wiele. W praktyce, cała jesteś pragnieniem i tylko pragnieniem… w bawełnę nie będę owijać przecież). Bo to facet Król, a ty jesteś jego Królową. Wyczuwa cię na jakimś zwierzęcym poziomie, jest częścią systemu naczyń połączonych,  testosteronową kropeczką nad „i”.  Przy takim facecie istniejesz naprawdę i twoja dusza rozwija sie bez lęku. Wiec dajesz życie kobiecie, która mieszka w tobie, tej stworzonej z ciała i z pożądania, a przy tym mądrej i autentycznej. Kobiecie, która gwiazdy nosi w sobie, kobiecie o perłowych włosach.

Aż ciarki mnie przechodzą na myśl o takiej parze. Władcy świata po prostu. Angelina i Brad, Mr. and Mrs. Smith. Nie złamie ich nic. Vodca martini for Mr. Bond i Dom Perignon dla Ciebie, Mrs Bond. Taka z was para po prostu.

No więc gdzie jest ten facet? Gdzie jest ten Król?

Czy wymyśliłam go sobie w mentalnym rozpędzie? Czy bezpośrednia bliskość filmowego Hollywood zafałszowała mi obraz całego świata? Cóż… powiem tak. Jak żyję takiego króla nie było dane mi znać. Zawsze przecież było coś. Jakiś szpetny element, najczęściej charakterologiczny. I trafiał mi się chłop. Lepszy lub gorszy, jednak nie król. Z krwi i kości, z historią własną, ciągle nie król. Ludzki, czyli pełen niedoskonałości. Wchodził mi w życie i proszę obiad podać. Bo taki to był chłop. Bułka z masłem jeden z drugim. Nawet jak trochę chód podrasował, nawet jak płomień w spojrzeniu miał, to bułka z masłem był jeden z drugim. Ogień się w nim wypalał, czujność predatora tracił, najczęściej też głuchy dość szybko się robił i mogłam walić głową o mur. Z księcia w kopciucha transformował gdy północ wybiła. Ding dong.

Bo może facet to jednak postać bajkowa? Twór fantastyczny, mający swe źródło w kobiecej wyobraźni? Wyczołgał się z dziewczęcych marzeń i opowieści o panu Darcy’m, wyłonił się z surrealnych marzeń sennych i romantycznej poezji jako koncept, kamień filozoficzny, święty Graal, którego  próżno szukać?

Jeśli taka jest prawda i jeśli facet to klasyczna kobieca projekcja, to może pora ujawnić ten fakt? Cobyśmy tak w obłędzie nie poszukiwały, nie tęskniły, nie wypatrywały, tracąc cenny czas. Daleka jestem przy tym od zalecania jakichkolwiek kompromisów, a tym bardziej robienia zakupów według zasady: bierzcie co na ladę rzucili: karczek, boczek, koleś z kością albo z tłuszczem, że oh boy! Inny pomysł przyszedł mi za to do głowy inspirowany przyjaciółką mą. Best of breed, czyli najlepszy w danej kategorii. To taki koncept lekko nietypowy, wielce eklektyczny, męski collage. Czesiek dużo czyta więc z nim  o książkach się rozprawia. Z Tomkiem do kina, bo Tom to kinoman, z Michałem do opery bo tylko on libretta wszystkie zna, z Jackiem na kolację bo człowiek uwielbia wyrafinowanie jeść, z Darkiem na winko bo on prawie jak somellier, o winach wszystko wie. Z Krzychem na wycieczkę bo z nim to wszystko przygodą jest, no a z Rychem to pieszczoty bo sztukę miłości opanował łobuz jak nikt.

Trochę to może nie do końca boski plan, bo brakuje mu opcji: facet na całe życie, facet do zjedzenia, facet do przytulenia…. wait a minute…. znowu facet? Ten twór nierealny, ale za to jaki podstępny! Wkradnie się wszędzie nawet w collage.

Więc I give up. Poddaję się po prostu

Koncept faceta widać mam w oprogramowaniu. Dlatego, wniosków nie będzie. Niech każda Pani wyciągnie sobie wniosek własny. Czy zechce życie spędzić na poszukiwaniu świętego Graala? Czy może męski collage przypadnie jej bardziej do gustu? A może po prostu i bez oczekiwań, bułkę z masłem przygarnie? A nóż pewnego dnia pokryje się ta bułka plastrem polędwicy i liściem soczystej sałaty? W końcu spotykamy się po coś. Najczęściej po lekcję. I każda strona może się czegoś nauczyć. Bywa przecież, że bułka staje się croissantem… choć proces to żmudny i wielu lekcji wymaga.

No bo czyż nie jest tak, że chociaż rodzimy się doskonali, życie jakoś tak skubie nas z tej perfekcji? Najpierw więc jest strach, a potem całe serie zdarzeń. I tak z istot prawie świetlanych, ufnych i niewinnych, stajemy się ludźmi z historią. Kiedy więc spotykamy tę drugą połowę, jesteśmy jacy jesteśmy. Tacy ludzie z piosenki: „kobiety z przeszłością, mężczyźni po przejściach”. I choć nam kobietom wierzyć się w to nie chce, mężczyźni też historie swoje mają. Historie od których zależy cały ich dorosły los. I fakt, że tu i ówdzie zdarzy się diament po mistrzowsku oszlifowany. Albo i taki surowy, lecz unikalny i piękny, że strach. Częściej jednak, życie nie bywa hojne, aż tak i rodzi się bułka.

Pan bułka z masłem, który wiedzie pospolity byt. Jeden tylko wegetuje, inny odkrywa, że skrzydła ma i że jeśli trochę się przyłoży to może i wzniesie się ku kuszącym chmurom. Co drugi to Ikar, wiadomo, szybko spada rażony słońca promieniem. Chwała mu jednak za to, że próbuje. Bo koleś ciekawy, ambitny i w pewnym sensie waleczny to już zakrawa na plasterek szyneczki przecież. Na szczęście bowiem dla ludzkości, człowiek to stworzenie niegłupie i bywa, że rozwijać się chce. Jeśli więc taki „człowiek ciekawy” załapie grającą mu w duszy melodię i w głowie ułoży wszystko jak trza, to taki byt ludzki kobietę może zaskoczyć gdy z bułki nagle w księcia się przeistoczy. Stworzyć mu warunki i w chwilę potem spektakularne: voila! Przy czym uwaga drogie Panie! Nic na siłę. Bułka sama musi chcieć.


[1] Morpho Cypris. Motyl dzienny z rodziny rusałkowatych. Pochodzenie: Ameryka Południowa, Panama, Kolumbia.