Go to content

Myślałam, że ten ból nigdy się nie skończy….

Torbiele na jajnikach, kolejne `operacje, które miały na celu je usunąć, aż w końcu zabieg chirurgicznego usunięcia macicy. To historia pani Eweliny zmagającej się z endometriozą – chorobą, która przez ból odbierała jej chęci do życia i pozbawiła szans na urodzenie dzieci. Pani Ewelina jest pacjentką krakowskiego Szpitala na Klinach, w którym przeszła zabieg chirurgicznego usunięcia endometriozy z wykorzystaniem robota da Vinci. Dziś swoją walkę z tą wyniszczającą chorobą ma już za sobą, dlatego jak sama mówi – Bardzo chcę aby o mojej historii dowiedziało się jak najwięcej kobiet. Po to, żeby nie musiały znosić tego bólu przez kilkanaście lat.

W 2009 r. u Pani Eweliny zdiagnozowano torbiel jajnika, która okazała się być ogniskiem endometriozy. Lekarz podjął decyzję o zabiegu chirurgicznym, który miał to ognisko skutecznie usnąć. Z perspektywy czasu widzę, że objawy endometriozy towarzyszyły mi wiele lat zanim poszłam na ten zabieg. Miałam obfite, długie i bolesne miesiączki, a jak skarżyłam się na nie ginekologom to odpowiadali zawsze w ten sam sposób  „boli, bo ma boleć” – wspomina pani Ewelina. W 2009 r. pani Ewelina nie była świadoma, że to dopiero początek jej zmagań z endometriozą…

 Endometrioza to choroba polegają na występowaniu ognisk błony śluzowej macicy poza jamą macicy. To tkanka aktywna hormonalnie, co oznacza że „żyje” w rytm cyklu miesiączkowego. Jest drugą, co do częstotliwości występowania, chorobą młodych kobiet pomiędzy 20, a 40 rokiem życia. Zgodnie z szacunkami w samej Polsce z jej powodu może cierpieć aż 2 mln kobiet. Przewlekły ból to jeden z głównych objawów choroby, tak samo jak problemy z zajściem w ciążę. Pacjentki często uskarżają się również na bolesne miesiączkowanie, przewlekły ból w miednicy, ból podczas współżycia czy nawet oddawania moczu.  Z uwagi na fakt, że endometrioza nie jest diagnozowana odpowiednio wcześnie prowadzi do wielu powikłań, które razem z dolegliwościami bólowymi przyczyniają się do znaczącej utraty jakości życia kobiet nią dotkniętych – mówi dr n. med. Maciej Olszewski z krakowskiego Szpitala na Klinach, specjalizujący się w operacjach ginekologicznych z wykorzystaniem robota da Vinci.

Ewelina, 42 lata

W 2012 roku pani Ewelina dowiedziała się, że znowu ma torbiel na jajniku, dokładnie w tym samym miejscu co 3 lata wcześniej. Musiała przejść operację a zastosowane leczenie hormonalne pomogło jedynie na krótki czas. Jej historia wręcz książkowo wpisuje się w schemat endometriozy, jej objawów jak i progresu choroby.

W 2014 r. endometrioza spowodowała, że dosłownie zwijałam się z bólu. Standardowo wylądowałam u ginekologa, znowu usłyszałam, że trzeba operować z tym wyjątkiem, że tym razem oprócz ogniska endometriozy konieczne było usunięcie zrostów, które pojawiły się na wskutek poprzednich zabiegów. Ale coś poszło nie tak, bo podczas usuwania kawałka jajnika chirurg uszkodził mi przewód moczowy. Po zabiegu musiałam chodzić z cewnikiem założonym bezpośrednio do nerki. Ale najgorsze okazało się być dopiero przede mną – wspomina pani Ewelina. Dostałam sepsy w wyniku czego trafiłam na OIOM. Rekonwalescencja po tym wszystkim zajęła mi wiele miesięcy.

 Wszczepy ognisk endometriozy mogą lokalizować się na jelitach, pęcherzu moczowym, otrzewnej, a także jajnikach i jajowodach, czego konsekwencją są różne stany chorobowe adekwatne do umiejscowienia endometriozy, np. torbiele jajników, krwiomocz, krwawienie z przewodu pokarmowego. W przebiegu choroby dochodzi także do tworzenia się zrostów. Opóźnienie w postawieniu diagnozy i wdrożeniu odpowiedniego leczenia może skutkować rozprzestrzenieniem się endometriozy.  Często najskuteczniejszym sposobem leczenia endometriozy jest zabieg chirurgiczny, a za złoty standard uważa się podejście minimalnie inwazyjne. – tłumaczy dr n. med. Maciej Olszewski.

Jest rok 2018 pani Ewelina znowu słyszy, że ma torbiel i znowu trafia na blok operacyjny. Wtedy miałam naprawdę dość tej endometriozy. Ile jeszcze można? Dostałam terapię hormonalną a wraz z nią 10 dodatkowych kilogramów, których nie cierpiałam. O tyle, że terapia wytłumiała miesiączki. Jakby było mało pojawiły się bóle pleców i  podbrzusza, promieniujące na całe ciało, które obierały mi chęć na cokolwiek. – wspomina pani Ewelina.

Ten 2018 r. okazał się przełomowy. Ponieważ terapia małych kroczków okazała się nieskuteczna pani Ewelina podejmuje decyzję  o radykalnym, dużym kroku, tym bardziej, że choroba cały czas postępuje a odstępy pomiędzy pojawieniem się kolejnych, nowych torbieli robią się coraz krótsze. Chodziłam po specjalistach szukając pomocy, ale wszyscy widzieli tylko jedno wyjście: radykalna operacja usunięcia  jajników, macicy i wszystkiego innego – wyjaśnia pani Ewelina. Tylko, że już po tych wcześniejszych zabiegach panicznie bałam się trafić na stół operacyjny. Pomyślałam sobie, że może gdzieś robią to mało inwazyjnie i w ten sposób dowiedziałam się o krakowskim Szpitalu na Klinach, gdzie endometriozę leczą robotem da Vinci.

Chirurgia robotyczna zajmuje coraz ważniejsze miejsce w leczeniu endometriozy, zwłaszcza w celu uzyskania bezpiecznej i radykalnej operacji endometriozy głęboko naciekającej (DIE). Pozwala chirurgowi na przezwyciężenie wewnętrznych ograniczeń technicznych konwencjonalnej laparoskopii, dzięki większej swobodzie ruchów o zasięgu 560 stopni, doskonałemu powiększeniu obrazu pola operacyjnego z kamery 3D o wysokiej rozdzielczości oraz eliminowaniu drżenia rąk operatora.  Jest bezpieczną i doskonale sprawdzającą się techniką w zaawansowanych stadiach choroby –  mówi dr n. med. Maciej Olszewski.

Okazało się, że decyzja pani Eweliny o wyborze techniki zabiegowej była najlepszą jaką mogła podjąć. Podczas operacji lekarze zidentyfikowali ogniska endometriozy nie tylko na narządach rodnych ale również na jelitach i pęcherzu moczowym.

Za zabieg zapłaciłam z własnych pieniędzy. Dzisiaj z perspektywy czasu nie żałuję żadnej wydanej złotówki. Żałuję jedynie tego, że tak długo się męczyłam ale czasu już nie cofnę. – wspomina pani Ewelina. To przez ten wieloletni ból, który odbierał mi chęć do życia, chcę dziś krzyczeć do wszystkich kobiet, żeby nie zakładały, że musi nas boleć. Żeby szukały dla siebie rozwiązania, bo jak widać po moim przypadku endometrioza to choroba, która niszczy,  wpływa na relacje w związku i odbiera szanse na urodzenie dzieci. W przejściu przez chorobę przez te wszystkie lata pomogli mi moi najbliżsi oraz mój partner. Przed nami droga tylko we dwójkę, ale mam nadzieję, że los nam to jakoś wynagrodzi – mówi pani Ewelina.

Centrum Leczenia Endometriozy krakowskiego Szpitala na Klinach działa od 2021 r. pomagając kobietom dotkniętym tą chorobą w jej diagnostyce i nowoczesnym leczeniu operacyjnym
z wykorzystaniem robota da Vinci. Od lipca 2022 r. chirurdzy  tego szpitala korzystają
z rozszerzonej rzeczywistości, która  umożliwia im  bezpieczniejsze zaplanowanie i przeprowadzenie skomplikowanych zabiegów usuwania głęboko naciekającej endometriozy. Chirurgiczne leczenie głęboko naciekającej endometriozy wiąże się z istotnymi trudnościami dla operujących lekarzy z powodu zaburzonej anatomii w obrębie narządów miednicy mniejszej. W praktyce oznacza to, że operacja  wiąże się z dużym ryzykiem poważnych powikłań śródoperacyjnych, jak np. uszkodzenia jelit, pęcherza moczowego i moczowodów oraz dużych naczyń w miednicy mniejszej, a także powikłań późnych, takich jak przetoki odbytniczo-pochwowe i pęcherzowo-pochwowe. Wykorzystanie hologramów opartych na rzeczywistych danych pacjentki pozwala stworzyć wewnętrzny model narządów miednicy mniejszej. Dzięki wsparciu rozszerzonej rzeczywistości chirurdzy zyskują nowe możliwości wizualizacji i prezentacji danych  medycznych, dzięki czemu są w stanie  zobaczyć oraz ocenić zrosty i ogniska endometriozy, jak również ich dokładną lokalizację w stosunku do innych narządów, co pozwala na bezpieczne i dokładne zaplanowanie operacji i zmniejszenie ryzyka powikłań. – tłumaczy dr n. med. Maciej Olszewski.