Go to content

Optymistyczna bajka terapeutyczna

fot. Jayden Yoon/Pexels

Życie jest proste. Jest sumą sukcesów i porażek, dzieloną przez rozterki, mnożoną przez wnioski. Takie proste. Czasami biegniemy przez życie zbierając sumę a zapominając o arytmetyce wpisanej w ramy codzienności. Potykamy się, podnosimy, otrzepujemy i lecimy dalej. Bo po co się zatrzymywać. Czasami w swoim egoizmie zapominamy o tym, że wartko zwolnić żeby dostrzec rzeczy, ludzi, zdarzenia, pomnożyć i podzielić. Arytmetyka.

Biegłam, aż czas pokazał, że to, co sobie wymyśliłam niekoniecznie musi mnie zadowalać. Tak życiowo.
Porażki i sukcesy…splendor i chaos…przyjaciele i wrogowie. Wszystko miało swoją „półkę”… Poukładałam. Pozamykałam…brałam …dawałam. Wszystko tak jak chciałam. Nuda na samą myśl. I wtedy los przynosi Ci „walnięcie”… I czujesz się jak kapitan na tonącym okręcie który musi udowodnić, że sztorm który zapanował nie zatopi okrętu którym sterujesz … że sztorm jest próbą i wyzwaniem. I będąc „kapitanem” wyprowadzisz” wszystko na spokojne morze.. Wtedy czuje się bezmoc, brak siły i wiary w siebie. Wtedy widzisz jaką masz obok siebie załogę. Są tacy którzy trzymają Cię za rękę, tacy którzy wierzą w Ciebie…Tacy, co dodają sił i tacy których porywisty wiatr zdmuchuje z pokładu, bo są zbyt słabi, może zbyt egocentryczni i przeszkadza im stan zagrożenia, męczy sztormowe zawirowanie. Życie. Arytmetyka. Ewaluacja i wnioski. I już wiesz na kogo możesz liczyć. Burza jest oczyszczeniem. Fakt …męczy. Ale kiedy po burzy nastaje cisza, a przestrzeń staje się klarowna – masz w sobie wiarę siłę i moc. Szybki remont okrętu i stajesz na pokładzie. Arytmetycznie rzecz ujmując, z załogą która przetrwała.

Zapomniałam o burzy z piorunem w tle.
W tej zawierusze już nie na morzu ale lądzie, strzelił dosłownie w mój dom. Myśląc o tym, czym to groziło i skutki jakie mogłoby być. Do cholery – pomyślałam – ktoś tam doładował mnie energetycznie…

Wszystkim tego życzę, nie zapominając oczywiście o arytmetyce..:) Siła rodzi się z porażek. Po przypływie są odpływy, a po zachodzie – wschód.

A życie? No cóż … byłoby nudne gdyby nie zawirowania. Bo każde słońce potrafi zmęczyć do bólu. Sztuką jest umiejętność bycia Kapitanem życia. Pozdrawiam…tych co na sztormie 🙂