Go to content

Mam żal do siebie, za to czego nie zrobiłam. Mam żal do męża, że już mnie nie kocha. A ty? Dlaczego dźwigasz swój żal?

Fot. iStock/PixelEmbargo

Do kogo dziś czujesz żal? Pierwsza myśl jaka przychodzi ci do głowy? To żal do męża, że znowu dziś nie wysłał SMS-a w ciągu dnia? A może żal do znajomej, że nie odebrała ci dzieci, choć ty jej zawsze pomagasz? Żal do szefa, że nie docenił twojego wysiłku?

Kiedy myślę o żalu, mam wrażenie, że towarzyszy nam każdego dnia. Składa się z drobnych elementów. Z głośno przełykanej śliny, guli w gardle, która nas dławi, kiedy próbujemy zapanować nad łzami z poczucia niesprawiedliwości, z myśli o byciu niedocenianą, z wyrzutów sumienia, że może jakbym się bardziej postarała…

Ale żal sięga często dużo głębiej i dalej. Jeśli pozwolimy mu się z nami zaprzyjaźnić, będzie, jak wierny druh, wyciągać po nas rękę.

– Mam żal do mamy, że tak mnie wychowała – usłyszałam kiedyś od znajomej. Tak długo swoją mamę obwiniała o wszystkie swoje niepowodzenia, o brak asertywności, o nieumiejętność stawiania siebie na pierwszym miejscu i życia w poczuciu winy, gdy próbowała odciąć się od tej toksycznej dla niej relacji.

– Mam żal do niego, że tak mnie potraktował – mówiła przyjaciółka nieustannie analizując swój ostatni związek, rozkładając po setki razy tę (nie)miłość na czynniki pierwsze. – Nie umiem być blisko, bo przez niego się boję, to przez niego nie potrafię zbudować niczego na stałe – powtarzała.

– Mam żal do męża… On mnie nie zauważa – powiedziała koleżanka, u której kryzys w związku przybiera zatrważające rozmiary… Ona ma żal o wiele rzeczy – nie tylko o to, że nie zauważa, ale że nie rozmawia, nie dba o siebie, nie dostrzega jej starań, że mu się już nie chce jej kochać, a ona nie wie, czy nadal chce kochać jego.

– Mam żal do siebie – usłyszałam też. – Żal, że czegoś nie zrobiłam, nie powiedziałam, że czekałam zbyt długo, że pozwoliłam odejść szczęściu, a może zbyt o nie zabiegałam.

Pielęgnujemy ten żal. Pozwalamy mu determinować nasze życie. Co nam daje? Jakie mamy z niego korzyści, że tak bardzo nie chcemy go puścić. Może jest dla nas doskonałym usprawiedliwieniem? Może sprytną wymówką? Ograniczeniem, którego nie chcemy zwalczyć?

Opowiem wam historię, którą usłyszałam kiedyś od znajomej psycholog, kiedy rozmawiałyśmy na temat żalu. Pewnie kilka szczegółów niechcący zmienię, ale nie o szczegóły tu chodzi.

Dawno temu wędrowało dwóch mnichów. Mędrzec i uczeń. Szli przez wiele dni i nocy, a podczas wędrówki mędrzec nauczał młodszego mnicha. Pewnego dnia doszli nad rzekę, okazało się, że kilka dni wcześniej silne opady i wiatr zniszczyły jedyny most, który dawał możliwość przeprawienia się na drugi brzeg. Młodszy mnich zaczął lamentować, ale starszy poradził, by znaleźli miejsce na tyle płytkie, które pozwoli im przedostać się na drugą stronę rzeki. Kiedy znaleźli bezpieczny do przeprawienia się bród, usłyszeli głos. Wołała ich kobieta, Cyganka prosząc o pomoc, musiała dotrzeć do swojej wsi znajdującej się po przeciwnym brzegu. Starszy mnich poradził, by przeszła rzekę razem z nimi, że miejsce, w którym oni będą się przeprawiać jest bezpieczne.

Kobieta jednak zaczęła lamentować, że sobie nie poradzi, że boi się wody i nie wejdzie do rzeki. Młodszy mnich był zgorszony zachowaniem mędrca, gdyż ich religia zabraniała im jakiegokolwiek kontaktu z kobietami, a tymczasem jego nauczyciel rozmawiał z jedną z nich. Co więcej, zaproponował, że weźmie ją na plecy i przeniesie przez rzekę. Tak też uczynił. Bezpiecznie przeniósł Cygankę na drugą stronę rzeki, a ta była mu ogromie wdzięczna za pomoc.

Młodszy mnich nie krył oburzenia, kiedy tylko rozstali się z Cyganką, czynił mędrcowi wyrzuty: jak on mógł, dlaczego to zrobił, dlaczego na to pozwolił, dlaczego dopuścił do takiej sytuacji. Nauczyciel milczał, więc mnich dyskutował na głos sam ze sobą próbując zrozumieć zachowanie mnicha, dając upust swojej złości, zgorszeniu i rozczarowaniu. Po kilku godzinach starzec zatrzymał się, spojrzał na swojego ucznia i powiedział: – Zobacz, ja tę Cygankę zostawiłem nad rzeką 10 kilometrów temu, więc dlaczego ty ciągle niesiesz ją na swoich plecach?

A ty? Dlaczego niesiesz swój żal, żal po tym, czego już nie ma? Co już było, zdarzyło się? Może czas zdjąć z pleców swój własny ciężar złożony z żalów? Albo odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego go dźwigasz?