Go to content

Komplementy są fantastyczne! Nauczmy się w końcu je przyjmować

Fot. iStock / izusek

– Świetnie ci w tej sukience!

– Daj spokój, stara z szafy wyciągnięta…

Albo

– WOW, ekstra ci w tej fryzurze!

– E tam, musiałam obciąć, bo już się nic z tymi moimi włosami zrobić nie dało…

Znacie to? Komplementy, największa zmora kobiet bez względu na pochodzenie, szerokość geograficzną. Okazuje się, że aż 50% z nas nie potrafi ich przyjmować,  tak wskazują badania przeprowadzone przez Firmę Mary Kay. Dlaczego tak się dzieje? Otóż komplement z samej swojej definicji powinien nas mile łechtać i sprawiać przyjemność, tymczasem nierzadko naszą pierwszą reakcją (z której często nie zdajemy sobie świadomie sprawy) jest strach, że za chwilę ktoś, kto mówi mam miłe rzeczy, zmieni zdanie, bo zauważy, że jednak w tej kiecce wcale tak dobrze nie wyglądamy, że włosy są jednak kiepsko ścięte…

Gosia-Ohme-awatar-SG-100pxMałgorzata Ohme, psycholog
„Co druga kobieta, kiedy słyszy: „Świetnie wyglądasz w tej sukience”, najchętniej schowałyby się pod ziemię, a przynajmniej udała, że to jej nie dotyczy. Dlaczego? Kobiety mają ogromny problem z przyjmowaniem komplementów, co potwierdziły badania Mary Kay na potrzeby kampanii społecznej Beauty of Confidence. Nie jesteśmy przyzwyczajone do tego, że ktoś mówi o nas dobrze, że wzbudzamy w kimś podziw. 50% kobiet nie potrafi przyjmować komplementów, nie wie, jak się zachować w momencie, gdy słyszy pozytywne komentarze na swój temat. Nie dotyczy to jedynie Polek, a wynika to z kultury, tradycji i przekonań, w jakich zostałyśmy wychowane. Warto, by kobiety nauczyły się przyjmowania komplementów, ale nie w sztuczny sposób, stosując wyuczone reakcje i odpowiedzi. Dlatego na początek należy zacząć przyjmować komplementy od… samej siebie”.

linia 2px

 

Alternatywą dla strachu jest nieufność: „No tak, mówi mi to, co chcę usłyszeć, bo pewnie czegoś ode mnie chce” (seksu, pieniędzy, pomocy – do wyboru). I jak w takiej sytuacji polubić komplementy, skoro same podważamy ich wiarygodność? Podkopujemy ich słuszność, nawet wtedy, gdy mówione są uczciwie?

I jasne, możemy teraz przejść wszystkie ścieżki wiedzy ucząc się, jak przyjmować komplementy, co odpowiedzieć, dlaczego i jak się zachować. Możemy, ale czy miałoby sens sztuczne wyuczanie się formułek? Dlatego nim zaczniemy obmyślać plan, jak najlepiej zareagować na komplement chcąc uchodzić za dojrzałą i świadomą siebie kobietę, powinniśmy zacząć od jednej podstawowej, najważniejszej rzeczy. Wiecie, dlaczego mamy problem z komplementami? Bo nie szanujemy samych siebie, nie traktujemy siebie jako godnych podziwu, więc nie wierzymy w to, że ktoś inny może nas w ten sposób postrzegać.

Gosia-Ohme-awatar-SG-100pxMałgorzata Ohme, psycholog
Każda kobieta powinna odpowiedzieć sobie na pytanie: „Dlaczego nie mogę myśleć o sobie dobrze?”. Możemy, a nawet musimy zacząć dostrzegać w sobie pozytywy, bo to, że one są, tylko głęboko ukryte przed wpojoną skromnością, nie ulega wątpliwości. Nauczmy się najpierw przyjmować komplement od siebie, a wówczas zaczniemy być wdzięczne za komplementy od innych i nie będziemy doszukiwać się w nich żadnego ukrytego kontekstu, czy fałszu.linia 2px

 

Właśnie dlatego komplementy są dla nas niewygodne. Spędzamy długie godziny prowadząc wewnętrzny dialog, kiedy mówimy sobie, że jesteśmy niewystarczająco dobre. Znacie to? Stajcie rano przed lustrem i jakie myśli przewijają się w waszej głowie?

– Muszę schudnąć, jestem za gruba.

– Matko, jakie obrzydliwe mam te uda.

– Te sińce pod oczami – masakra.

– Nienawidzę swojego brzucha.

– Dlaczego mam takie wielkie stopy?!?

– Ramiona jak u kulturystyki, i co ja mam założyć?

– Te moje włosy to jakiś koszmar!

Każda z nas mogłaby dołożyć po kilka swoich przykładów, prawda? A teraz pomyśl, jak byś się poczuła, gdybym ci powiedziała: „Hej, jaką piękną jesteś kobietą!”. Niezręcznie? Dziwnie? Byłabyś lekko przestraszona, bo bałabyś się, że z ciebie drwię? Dlaczego? Bo ty nie myślisz dobrze o sobie. Gdybyśmy komplementowały same siebie, byłybyśmy bardziej skłonne do przyjmowania komplementów, które sprawiałyby nam autentyczną przyjemność.

Pamiętam, jak przyjaciółka opowiadała mi o rozmowie z pewną psycholog, która powiedziała: „Powiedz coś miłego, o moim wyglądzie”. Na co ona odpowiedziała: „Masz piękne oczy”. Wtedy usłyszała: „Widzisz, to co ty w sobie lubisz, to oczy. Jesteś gotowa przyjąć ode mnie: „Dziękuję, ty też masz piękne oczy” i wiesz, że to będzie prawda, bo tak o sobie myślisz”. Warte zastanowienia, prawda?

Mam znajomą, która nigdy nie reaguje na komplementy. Jest piękną kobietą, ale kiedy mówię jej: „Cudownie wyglądasz w tej sukience”, zawsze pomniejsza moje słowa, że stara sukienka, że daj spokój, że setny raz ma ją na sobie. Ale naprawdę wygląda świetnie. Dlaczego nie jest w stanie przyjąć komplementu? Bo sama o sobie nie myśli, że dobrze wygląda.

Więc może zamiast uczyć się przyjmowania komplementów od innych, zacznijmy je same sobie prawić. Zdaję sobie sprawę, że najprostsze ćwiczenia są najtrudniejsze, ale gdyby tak postawić sobie małe wyzwanie. Każdego dnia, przez trzydzieści dni mówić sobie, stojąc przed lustrem, coś miłego. Zacząć od zwykłego „Lubię się” i uśmiechnąć się do siebie. „Mam piękny uśmiech”, „Mam cudowne zmarszczki właśnie od tego, że się śmieję i cieszę się, że je mam”. I tak dalej. Przestańmy prowadzić negatywną narrację, skupioną na tym, co w nas niefajne, ale skupmy się na tym, co dobre, co pozytywne. Może na początku być nam trudno się do tego dokopać, ale uwierzcie, z czasem będzie przychodzić to do nas coraz łatwiej. Trzeba tylko dać sobie szansę na spojrzenie na siebie w dobrym świetle. I nie bójcie się myśleć o sobie dobrze, to nie jest pycha, to nie jest narcyzm. To jest najprawdziwsza prawda o was samych, o tym co w was piękne. A jeśli tego się nauczymy, to nauczymy się także dziękować za komplementy, które dostajemy od innych. W „dziękuję” będzie się wówczas mieścić uznanie dla naszej indywidualności.

Myśląc o komplementach zwróciłam uwagę na jeszcze jedną rzecz. Zauważcie, jak kobiety kobietom rzadko mówią coś miłego, zwłaszcza o ich wyglądzie. Pamiętajcie, że drugi człowiek jest zawsze odbiciem nas samych, jest naszym lustrem, które mówi wszystko o nas. Jeśli nie jesteśmy gotowe powiedzieć komplementu przyjaciółce, koleżance z pracy, pani ze sklepu, to znaczy, że nie potrafimy sobie powiedzieć czegoś miłego. Zaakceptujmy siebie, zmieńmy to, co możemy zmienić, jeśli jest w nas taka potrzeba, ale przestańmy co rano torpedować siebie negatywnymi myślami na swój temat.

Popatrz – jesteś piękna, jesteś mądra, silna, może masz piękne oczy, a może cudowne usta. Może świetny gust, a może genialne nogi. Może całkiem dobrze myślisz o swojej pupie, a może podkreślasz swój dekolt. Każda z nas jest godna podziwu. Każda. Tylko najpierw pozwólmy sobie podziwiać siebie, a wówczas przyjmowanie komplementów okaże się zupełnie proste i naturalne. Zapamiętajcie ten moment, kiedy pierwszy raz szczerze, z podziwem powiecie komplement drugiej kobiecie… To będzie znak, że pokochałyście siebie.

Mary Kay udowadnia, że powiedzenie nawet najprostszego komplementu drugiej osobie jest jak transakcja wiązana – ty czujesz się lepiej, a ona odzyskuje pewność siebie. Zobaczcie same!

#BeautyOfConfidence, to więcej niż akcja, to zachęta do podjęcia prawdziwego działania!

Misją Mary Kay od zawsze było wzbogacanie życia kobiet i pomaganie im w stawaniu się coraz silniejszymi. Kampania #BeautyOfConfidence sprawi, że gdy usłyszymy komplement już nie opuścimy głowy, nie spowijemy się rumieńcem wstydu czy też nie zaczniemy zaciekle zaprzeczać. Od teraz chwila, w której usłyszymy miłe słowo będzie momentem, w którym poczujemy się dobrze, wiedząc, że usłyszałyśmy je słusznie! A rumieniec, który pojawi się na naszych policzkach będzie jedynie kwestią świetnego kosmetyku! To właśnie dlatego kobiety tak cenią sobie osobisty kontakt z Konsultantkami Kosmetycznymi Mary Kay. Dzięki nim zyskują nie tylko kosmetyki doskonale dobrane do potrzeb swojej skóry, dostają także porcję pewności siebie i powód do uśmiechu.