Go to content

Droga Matko mojej córki, dziękuję, że ją oddałaś

Arch. prywatne

Nie znam Cię, ale każdego dnia poznając moją córkę, poznaję Ciebie. A że Ty nie możesz cieszyć się nią na co dzień, to Ci o niej opowiem.

Jest piękna, pewnie po Tobie, mądra, i bardzo odważna, to też po Tobie. Bo cóż może wymagać większej odwagi niż oddanie własnego dziecka obcym ludziom w nadziei i z wiarą, że znajdzie dom, w którym będzie mu lepiej. Nawet nie wiesz droga Mamo, ile razy o Tobie myślę. Wyobrażam sobie jak poszłaś do szpitala urodzić dziecko i musiałaś zebrać w sobie wszystkie siły, całą odwagę, by powiedzieć, że się go zrzekasz, że oddajesz, nie możesz się nim opiekować…

Wyobrażam sobie spojrzenia pielęgniarek, lekarzy i współlokatorek na oddziale położniczym. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co czułaś, gdy widziałaś inne kobiety karmiące i tulące swoje maleństwa…Nie umiem sobie wyobrazić, ile musiałaś słyszeć szeptów za plecami, gdy wróciłaś ze szpitala bez brzucha, ale i bez dziecka. Wiem, że byłaś wielokrotnie potępiana za swoją decyzję, szkalowana, patrzono na Ciebie z pogardą. Niesłusznie. Niesprawiedliwie. Bo jak wielkiej odwagi, jak wielkiej miłości wymaga świadome oddanie dziecka, które nosiłaś pod sercem przez 9 miesięcy. Znacznie większej niż opiekowanie się nim, karmienie i wstawanie po nocach.

Ty tego nie robiłaś, ale pewnie nie ma dnia żebyś nie zastanawiała się nad tym gdzie Twoja córka jest, co robi, czy ktoś ją pokochał tak bardzo jak Ty. Nie wiem, czy to ukoi Twoje cierpienie, ale chcę żebyś wiedziała, że robię wszystko, by Twoja, nasza córka była szczęśliwa, rozwijała się zdrowo i stawała się najlepszą sobą. I obiecuję Ci, że opowiem jej o Tobie, Twojej odwadze, Twojej miłości, a ona będzie z Ciebie dumna i będzie Cię kochała tak jak na to zasługujesz.

Agata Komorowska, matka Twojej córki

Bohaterka z porodówki

Na czym polega różnica pomiędzy heroizmem a odwagą? Heroizmem jest wskoczyć do wody, by uratować tonące dziecko. Słusznie takie akty nagradza się publicznym aplauzem. Są to jednak sytuacje wyjątkowe, związane z czasem i miejscem, w którym dana osoba się znalazła. Nie miała na to wpływu, jednak jej decyzja podjęta w ułamku sekundy była heroiczna.

Jest jednak rodzaj odwagi, który płynie ze środka człowieka, wynika z ogromnej wrażliwości i świadomości konsekwencji podejmowanej decyzji i rodzi się powoli. Zwykle wiąże się z obnażeniem swojego ja i wystawieniem na publiczny osąd. To jest prawdziwa odwaga. Te matki nie stają się gwiazdami mediów, ani nie mówi się o nich na przyjęciach. To są kobiety z sąsiedztwa, które miały odwagę pójść pod prąd. To na przykład młoda matka, która przez dziewięć miesięcy zdawała sobie sprawę, że nie jest wystarczająco dojrzała, by zapewnić mu godny i w końcu decyduje się na zrzeczenie się swojego dziecka w szpitalu.

O ile łatwiej byłoby nic nie powiedzieć, zabrać do domu i liczyć na to, że jakoś to będzie, a potem winić dziecko za własne nieszczęście. Wyobraźcie sobie co przeżywa taka kobieta, jak ta decyzja w niej narasta, jaki koszmarny, duszący lęk odczuwa gdy czuje pierwsze skurcze i wie, że to już. Boi się nie tylko porodu, ale i własnej decyzji, oceny, spojrzeń, krytyki. Takie kobiety muszą być odważne zarówno w czasie gdy ich decyzja dojrzewa, jak i przez długi czas po jej podjęciu, gdy żyją z jej konsekwencjami do końca życia. To są prawdziwe bohaterki, które nie liczą na chwałę, nie zbierają poklasku, nie czytają o sobie w gazetach. To są kobiety, które każdego dnia gdy się budzą, na nowo zbierają odwagę, by zrobić kolejny krok.

Nie znam Matki mojej córki i pewnie nigdy nie poznam, ale właśnie dzisiaj, w Dniu Matki chcę jej podziękować za jej odwagę. Tak wiele mówi się o tym, że lepiej oddać niż zabić, ale te, które podjęły decyzję o oddaniu na pochwałę w swoim środowisku raczej liczyć nie mogą. A przecież taką decyzją właśnie dają dziecku szansę na szybką adopcję. W przeciwnym razie, gdy nie dają sobie rady z macierzyństwem ich dzieci umieszczane są w rodzinach zastępczych, domach dziecka, pogotowiach opiekuńczych i tam tkwią zawieszone pomiędzy matką, która nie może się nimi opiekować, a rodziną, która może je adoptować.

Słuchałam, gdy znajomi patrząc na Adę komentowali “jak ona mogła oddać takie cudowne dziecko, co to za matka, jaki podły człowiek”. Za każdym razem się buntowałam, za każdym razem broniłam. Uważam, że jest wielkim człowiekiem, moją i mojej córki bohaterką. Ten tekst jest podziękowaniem nie tylko dla niej, ale dla wszystkich Matek, które miały dowagę taką decyzję podjąć. Dziękuję.


 

tekst pochodzi z bloga Agaty Komorowskiej www.agatakomorowska.pl