Go to content

Zdjęcie młodej wolontariuszki obiegło świat. Zginęła, kiedy wojsko rosyjskie ostrzelało auto, którym jechała

– Anastasia Yalanskaya zmarła wczoraj. Nastya została zastrzelona przez wojska rosyjskie w Buczy. To nie był strzał przypadkowy, cywilny samochód został ostrzelany z bliskiej odległości, były z nim dwie inne osoby, które również zginęły – napisała na Twitterze koleżanka Anastasii. Wszyscy wracali ze schroniska dla psów, w którym byli wolontariuszami.

Ukraina jest pod rosyjskim  ostrzałem  już 12 dni. Atak trwa praktycznie nieustannie. Ukraińcom udaje się odpierać ataki, ale to niestety nie oznacza, że nie ma ofiar. Giną żołnierze obu stron, ale też cywile. Część z  nich próbuje uciec, milionowi – głównie kobietom  i  dzieciom   – udało się  bezpiecznie dostać do Polski.

Niestety cierpią nie tylko ludzie, również ukraińskie zwierzęta, szczególnie te w schroniskach, często opuszczonych z powodu działań  wojennych. Ratunkiem dla nich są wolontariusze, tacy jak Anastasia i jej przyjaciele, którzy zginęli właśnie wracając od schroniskowych zwierzaków.

Jałańska dostarczała jedzenie do schroniska dla psów w Buczy. Miasto, które jest częścią ukraińskiej linii obrony, zostało zrujnowane przez rosyjskie bombardowania.  Ostatnie zdjęcia, jakie opublikowała na Instagramie, pochodzą sprzed dosłownie  kilku godzin przed śmiercią. Jest na nich uśmiechnięta,  pozuje z workami karmy dla psów. Była szczęśliwa, że  może im pomóc.

„Była jedną z najlepszych istot ludzkich, jakie znałem. Angażowała się w pomoc, w pomoc swoim przyjaciołom, krewnym i każdemu, kto potrzebował pomocy” – mówi Jewhen Jałański, mąż Anastasji. I dodaje: „Kochała zwierzęta. Mieliśmy psa i kota. Była najlepszą partnerką, jaką kiedykolwiek miałem”.