Go to content

„Wszyscy byli brzydcy, śmieszni albo wydawali mi się ułomni. Najgorsze, że wyglądali jak mój własny ojciec”. 7 błędów, jakie popełniamy na portalach randkowych

fot. serpeblu/iStock

Przepytałam siedem moich koleżanek, które korzystały z portali randkowych. Oto ich wspomnienia, które pomogą ci unikać pomyłek. Przeczytaj, żeby nie dać się oszukać i nie tracić czasu. Teraz już będziesz wiedziała, dlaczego nie możesz się zakochać.

1. Biadolenie

Marianna: „Jak tylko wchodziłam na któryś z portali randkowych, widziałam tam nie mężczyzn, tylko „przypadki kliniczne do leczenia”. Wszyscy byli brzydcy, śmieszni albo wydawali mi się ułomni. Najgorsze, że wyglądali jak mój własny ojciec, choć metrykę wypisywali sobie identyczną z moją. Jak już mi się jakiś spodobał, to zaczynałam zastanawiać się, czy nie jest zbyt ładny dla mnie. Potem, jak coś mi już odpisał, zaczynałam rozważać, czy przypadkiem nie jest to typowy narcyz? Jednak najbardziej bolało mnie, gdy faceci pisali do mnie wprost, proponując seks i podając swoje wymiary intymne w centymetrach. No co za chamstwo i impertynencja!? Natychmiast łapałam telefon i opowiadałam o tym przyjaciółce. I tak w kółko”.

Na czym polegał błąd Marianny?

Dziś Marianna już wie, że niepotrzebnie traciła czas i energię na straszenie się i dywersję miłości. Zamiast skupić się na poszukiwanie fajnego faceta, patrzyła z przerażeniem na „to targowisko”, jakby każdym spojrzeniem próbowała siebie przekonać, że to poszukiwanie i tak nie ma sensu.

2. Pasywność

Krystyna: „Mnie konto na jednym z portali randkowych założyła przyjaciółka. Długo nie wstawiałam tam żadnego swojego zdjęcia. Wobec tego pisali do mnie tylko tacy bez zdjęć. A to ktoś wysłał emotikon „mrugnięcia oczkiem”, a to znowu „kwiatek”. Myślałam sobie tylko: „Po co mi facet bez inicjatywy? Nie jest w stanie napisać dwóch sensownych zdań, żeby się, że mną umówić?” I czekałam! Czekałam! Czekałam, aż w końcu pojawi się może ktoś cudowny, kto mnie cudem wybawi od samotności.

Na czym polegał błąd Krystyny?

Zamiast działać i szukać mężczyzny, liczyła jak mała dziewczynka, że w końcu pod jej wieżę przyjedzie na białym rumaku piękny i mądry książę, który jakimś cudem będzie znał atuty jej wyglądu (nie publikowała zdjęcia) oraz atuty jej serca (wpisała na portalu byle jakie informacje o sobie). W dodatku Krystyna liczyła na to, że ten boski mężczyzna będzie walił w drzwi kołatką z całych sił. Bo przecież nie zamierzała mu od razu otworzyć.

3. Zwlekanie

Jagoda: „Kiedyś pisałam z jednym facetem przez cztery miesiące. Był czuły, co wieczór pytał, jak minął mi dzień. Kiedy moje pieski zachorowały i codziennie musiałam jeździć z nimi do weterynarza, on wydawał się tym problemem szczerze zainteresowany. Czułam, że w końcu mam kogoś, komu na nie zależy. Zwlekaliśmy jednak ze spotkaniem, ponieważ on mieszkał w Madrycie. Po czterech miesiącach jednak udało mi się kupić bilet i poleciałam. I teraz… okazało się, że facet nie był w stanie dotrzeć na randkę przez trzy godziny. Czekałam w pubie, a on próbował wszystko przełożyć na kolejny dzień. Ale ja się uparłam. I dobrze, bo okazało się, że przyszedł pijany. Nie miał z przodu zęba i po godzinie próbował zaciągnąć mnie do łóżka. Zupełnie inaczej sobie wyobrażałam tego faceta”

Na czym polegał błąd Jagody?

Jagoda dziś już nie zwleka i nie traci swojego czasu na piękne słówka w internecie. Wie, że wiele osób woli prowadzić długie rozmowy on-line, ponieważ nie potrafi nawiązać prawdziwej więzi w realnym świecie. Twierdzi, że w opisach prawie każdy mężczyzna ma zaznaczone, że jest: wysoki, wysportowany oraz ma niepowtarzalną osobowość. A w realu… to już same wiecie!

4. Nadwrażliwość

Iwona: „Kiedy mi nagle jakiś facet z portalu przestawał odpisywać, zamęczałam siebie, że może zrobiłam coś nie tak. Kiedy przyszedł na randkę nieogolony, w rozciągniętej i poplamionej bluzie, pomyślałam, że to przez przypadek. Kiedy dałam swój numer telefonu kolesiowi, który potem zadręczał mnie po nocy esemesami (były w nich jego strasznie głupie wiersze), pomyślałam, że jestem idiotką. A kiedy facet nie zapłacił za pierwsze piwo, zadręczałam się, że jestem za brzydka i za gruba na randki.”

Na czym polegał błąd Iwony?

Iwona twierdzi, że kiedy poznała swojego obecnego narzeczonego, wszelkie „zmory” zniknęły. To nie z nią było „coś nie tak”, tylko z tymi facetami, z którymi wiązała nadzieję. Dziś uważa, że niepotrzebnie siebie tak zadręczała. Jakiś facet nie odpisuje? Dziś pomyślałaby, że to jego strata!

5. Wyrozumiałość

Dominika: „Moja koleżanka opowiadała mi randkach, które wyglądały tak, że umawiała się na placu w centrum miasta i prosiła gościa, by miał w ręku czerwoną różę. Kiedy przejeżdżała obok niego autobusem, miała chwilę, by mu się przyjrzeć. Jeśli jej się nie podobał, to nawet nie wysiadała z autobusu. Kiedy usłyszałam tę historię, byłam w szoku. Jak można tak traktować ludzi? Przecież ten „człowiek z wąsem” czy „w idiotycznym kaszkiecie” mógł mieć cudowną duszę. Po latach randkowania przez internet niestety zmieniłam zdanie. Sama dawałam gościom szanse na drugie i trzecie spotkanie, choć czułam, że to kompletna pomyłka. Korespondowałam z facetami, którzy mnie nie kręcili, tylko dlatego, że było mi ich żal. Gdy poznałam jednak mojego obecnego partnera, zaiskrzyło natychmiast”.

Na czym polegał błąd Dominiki?

Dziś Dominika już wie, że dawanie n-tej szansy i umawianie się na siłę, nie ma kompletnie racji bytu. To tak, jakbyś zaprzeczała swojej intuicji. A przecież każda kobieta podświadomie potrafi rozpoznać, czy konkretny człowiek jej pasuje. Być może jednak z powodu niskiego poczucia wartości, myśli sobie, że już nikogo lepszego nie spotka i warto jednak dać szanse. Najczęściej jednak nasza intuicja dobrze nam podszeptuje. To jej warto dać szanse! Należy ufać sobie.

6. Naiwność

Marta: „Kiedyś na wstępie nie wypytywałam gości o dzieci, żony i szczegóły dotyczące przeszłości. Wychodziłam z założenia, że ludzie nie kłamią. Bo po co? Tym oto sposobem nieświadomie dwa razy weszłam w krótkie romanse z żonatymi facetami. Teraz już wiem, że na samym początku trzeba o wszystko wypytać Jednym z moich pierwszych pytań jest więc: „Czy jesteś z kimś w związku?”. I uwaga, nie pytam się: „Czy masz żonę?”, tylko: „Czy z kimś się spotykasz?” Kiedyś na takie pytanie facet mi odpisał: „Jestem półsinglem”. Ja na to: „A co to znaczy?” On: „Że mam laskę, ale z nią nie mieszkam”. (śmiech). Skreśliłam go od razu!”

Na czym polegał błąd Marty?

Niestety naiwnością, jest wiara, że ludzie nie kłamią. Kłamią! Dlatego nie ma sensu się krygować. Warto zabezpieczyć się i zadać kilka kluczowych pytań i oczywiście nie „łykać odpowiedzi jak młody pelikan”. Mówisz, że nie wypada tak od razy prosto z mostu pytać, czy ktoś ma dzieci, żonę, pracę? Cóż, wypada! Takie teraz są czasy.

7. Nie ten portal

Klaudia: „Szukałam miłości, a siedziałam na Tinderze. Niby to oczywiste, że ludzie szukają tam głównie seksu, ale ja liczyłam, że jednak znajdę coś więcej. Dopiero jak zapłaciłam pieniądze i zapisałam się na eDarling i na Sympatię, zaczęłam poznawać fajniejszych facetów, którzy podobnie jak ja liczyli na związek.”

Na czym polegał błąd Klaudii?

Oczywiście, że wiele fantastycznych par poznało się na Tinderze. Jednak z doświadczenia moich przyjaciółek wynika, że na portalach, gdzie trzeba zapłacić minimalną kwotę, łatwiej znaleźć mężczyzn, którzy szukają poważniejszych relacji.