Revolution Beauty to firma, która posiada pod swoimi skrzydłami kilka marek kosmetycznych. Jedną z nich jest Makeup Obsession i tworzy ona produkty dla osób, które mają obsesję na punkcie makijażu. Jedną z kluczowych tendencji w świecie makijażu, która w ostatnim czasie rozwija się dynamicznie jest współpracowanie marek kosmetycznych ze znanymi Influencerami. Makeup Obsession już drugi raz zdecydowała się na współpracę z topową Influencerką – Weroniką Sową. Pierwsza kolaboracja zaowocowała stworzeniem dwóch boxów z kosmetykami marki. Jak wyglądać będzie ich nowa kolekcja?
#TEAMSÓWKI
Weronika Sowa znana jest w sieci jako Wersow. Jej zasięgi robią wrażenie – Influencerka posiada ponad 2 miliony obserwujących na Youtube oraz ponad 2,5 miliona obserwujących na Instagramie. Prywatnie – partnerka Friza, czyli Karola Wiśniewskiego – aktualnie najbardziej wpływowego Influencera. Weronika jest właścicielką sklepu – Wersow Store, a swoich fanów zrzesza za pomocą hashtagu #teansówki. Nic więc dziwnego, że opakowania nowej kolekcji posiadają charakterystyczny dla Weroniki znak sówek. Ten sam motyw znaleźć można na tłoczeniach cieni. Opakowania całej kolekcji zachowane zostały w odcieniach nude.
Palety do makijażu twarzy i oczu
Tym razem współpraca Makeup Obsession i Wersow zaowocowała stworzeniem aż 7 produktów. W kolekcji znaleźć można między innymi paletę cieni do powiek You Got This. Cienie posiadają neutralną tonację i zawierają odcienie brązów, róży i fioletów. Paletka charakteryzuje się wysoką jakością, bardzo dobrą pigmentacją i posiada wygodne w użytkowaniu i podczas podróżowania lusterko. To kolory, które z powodzeniem wykorzystać można zarówno w makijażu dziennym, jak i wieczorowym. Druga paleta nosi nazwę Pink Me Up i zawiera produkty przeznaczone do modelowania skóry twarzy – bronzery, róż i rozświetlacz. Skomponowana została w taki sposób, aby sprawdzić się w przypadku różnego rodzaju karnacji.
Fot. Materiały prasowe
Produkty do brwi
Makijaż brwi jest w ostatnim czasie niezwykle popularny. Stanowi ramę dla makijażu oczu i bardzo często jest jednym z nielicznych elementów, do którego przywiązujemy uwagę w makijażu dziennym. Ładnie podkreślone brwi i wyczesane włoski do góry to trend, który z pewnością zagości w kobiecych makijażach na dłużej. Wersow tworząc swoją kolekcję stworzyła również paletkę cieni do brwi – Hello Brows. Wielość kolorów pozwoli na uzyskiwanie różnych efektów i intensyfikację odcienia, tworzenia efektu ombre. Paletka doskonale sprawdzi się nie tylko na własny użytek, ale również w kufrze wizażysty. Oprócz paletki cieni w kolekcji znaleźć można również zestaw Hello Brows Brush Duo zawierający pędzelek do brwi oraz spiralkę.
Fot. Materiały prasowe
Kosmetyki do ust
W kolekcji Wersow nie mogło zabraknąć kosmetyków do ust. Wraz z marką Weronika zaproponowała swoim odbiorcom aż 3 propozycje o różnym wykończeniu na ustach. To, co z pewnością spodoba się konsumentom to uniwersalne odcienie nude, które doskonale podkreślają każdą urodę. Pomadka Cream Lipgloss pozostawia na ustach kremowe wykończenie, Matte Liquid Lipstick jest zastygającą, matową wersją, a dla miłośników mokrego wykończenia został stworzony transparentny błyszczyk. Produkty do ust posiadają wygodny aplikator i elegancki design.
Fot. Materiały prasowe
Cała kolekcja Makeup Obsession x Wersow stworzona została w oparciu o aktualne trendy w makijażu. Charakterystyczny print w postaci sówek jest znakiem rozpoznawczym kolekcji, a sama zawartość dzięki swojej uniwersalności spodoba się fanom zarówno firmy Revolution Beauty, jak i Weroniki.
„Jesteśmy razem – raz pod wozem, a raz na wozie – nie pamiętasz? Chyba, że to wieczny przegrany… Taki niezadowolony ze swojego życia człowiek, najczęściej nie robiący niczego konkretnego, aby ten swój los poprawić, łapie Cię za nogi i ściąga na samo dno, jak topielec. Odbiera radość, a w końcu i chęć do życia. Dlatego podobnie jak Ty, nie byłbym z takim kimś ani sekundy dłużej, odkąd objawiłby się taki scenariusz.” – zapraszamy na #RozmówkiNieobyczajne – o seksie i nie tylko, damsko-męskie pogaduchy. Odcinek 14
Marcin Michał Wysocki: Witaj, Meli. Chciałem dzisiaj pogadać o idealizowaniu… Upiększanie wbrew rozsądkowi cech partnera, dziecka, szefa, rodziców czy kogokolwiek; fantazjowanie na temat jej czy jego nieprawdziwych w rzeczywistości zalet – moim zdaniem przynosi samo zło. Otóż poddawane takiemu procesowi dzieci, ugruntowują sobie zgubne społecznie i nieuprawnione poczucie wyższości. Tak, każdy z nas jest wyjątkowy i niepowtarzalny, ale na Boga, nie najmądrzejszy czy najbardziej utalentowany na świecie.
Takie samo zło dzieje się, po latach przypisywania najlepszych cech partnerom. Niestety w dniu, w którym obłaskawiany bałwochwalczymi epitetami w nie uwierzy, stanie się dla innych potworem. Zwrotnie, to także może obrócić się przeciw partnerowi, bo czemu miałby dalej żyć z nią czy nim, skoro jest taki boski? Przecież może znaleźć kogoś lepszego, godnego swojego majestatu…
Melisandra: Kochany, to są dwa różne wątki. Idealizowanie partnera to jedno i o tym potem. Natomiast to jacy się rodzimy, a rodzimy się doskonali i jedyni w swoim rodzaju, to drugie. Dziecko z natury jest cudem, już sam fakt jego pojawienia się na świecie jest wspaniały i z tą świadomością powinniśmy wychowywać dzieci, a nie wpajać im programy jakie my mieliśmy typu: jak nie zrobisz tego, to nie będzie tamtego; na wszystko musisz zasłużyć; nie dla ciebie takie wysokie progi; ciężka praca daje owoce. To są sztuczne programy, które gdy nam są wpisywanie przez rodziców i otoczenie, mocno nas ograniczają w życiu. Tworzą te szklane sufity. Czy nie możemy sobie powiedzieć, że zasługujemy na wszystko co najlepsze? Człowiek chwalony od małego, doceniany i kochany, nie będzie zabiegał o miłość ani o pochwały. Będzie sobą. I będzie cenił swoją autentyczność i nie zabiegał o poklask.
Nasze deficyty tworzą fantazje o partnerach. A przecież nasze wady stanowią nieodłączną część naszej osobowości. To znowu temat wzajemnej akceptacji. Jeśli nie akceptujemy siebie takich jakimi jesteśmy, to nie zaakceptujemy żadnego partnera. Choćby nie wiem kim był. Na początku będzie kolorowo i rzyganie tęczą, a potem… szczoteczka ułożona nie w tym kierunku i awantura. Powymądrzałam się. Wracajmy do Ciebie. Jak tam? Idealizujesz partnerki? I jak się potem czujesz gdy mija zauroczenie?
MMW: Zgoda, że jesteśmy niepowtarzalni, ale gdy dziecko zrobi byle co, a mamusia woła: „Jasiu, zaimponowałeś mi!”, to potem cholernie brakuje Jankowi tego zachwytu nad byle czym w życiu i oczekuje oklasków bez pokrycia od małżonki, kochanki, kumpla i szefa. Brawo, kurna, on! I jak się same takie barany zejdą w oborze, to nie daj Boże😊.
Meli, ważny jest w życiu, we wszystkim ZDROWY BALANS. Nie mówię, aby kogokolwiek dołować, tylko nakręcać go pozytywnie z zachowaniem trzeźwej choć życzliwej oceny. Z ROZSĄDKIEM pochwalić, gdy wykrzesze z siebie coś wartego pochwały, wykona jakiś wysiłek, a nie za samo istnienie „bo jest”, taki cacany.
Osobiście nigdy nie idealizuję osób, które poznaję czy znam. Więc w moim przypadku „zauroczenie partnerem” nie mija, nie opadają mi klasycznie klapki z oczu, bo ich nie zakładałem. Do ewentualnej oceny relacji, służą mi zaś fakty. Nie masz tak samo, Meli?
Melisandra: Dobrze. To jeszcze raz od początku. Potrzebuje pochwał, bo nie miał ich w dzieciństwie. Większość z nas to małe dzieci w środku. Nieutulone i nieukochane dzieci wewnętrzne. Jakby miał pochwały i miłość jako dziecko, to by nie oczekiwał i nie wymuszał ich jako dorosły. Uff. Wolę porozmawiać o pochwałach w związkach.
Wszystko zależy od tego jakie nam przyświecają intencje. Czy chwalimy kogoś bo chcemy coś uzyskać? Na przykład taka mała manipulacyjka: Kochanie, jesteś niezrównany w dbałości o nasz budżet domowy i rachunki, żadna moja koleżanka nie ma tak zaradnego partnera. Myślę, że na pewno zabezpieczyłeś pulę kaski na moje pazurki i masaż😊. Wtedy jest klasyk – coś za coś.
Albo widzimy, że partner ma już zwieszony humor i wykazywanie się swoimi sukcesami dnia nie jest najlepszym pomysłem, bo tylko go pognębi. Więc chwalimy go „Słoneczko kochane, też miałam dzisiaj ciężki dzień i wiem jak to jest. Ach ten głupi szef, na pewno jutro będzie lepiej” i o.k. to jest empatia w sytuacji, jeśli to jest raz. Gorzej, jeśli unikamy swoich sukcesów i ciągle musimy równać do porażek partnera, a wręcz boimy się przyznać, że coś mamy lepiej niż on, ponieważ wtedy on dostaje szału i zaczyna nas poniżać. Wtedy to jest kwitnący narcyzm naszego ukochanego. Ja w takich sytuacjach odpadam. Pakuję się i już mnie nie ma. Miałam tak na ostatniej randce, gdzie facet zaczął mi wypominać gdzie byłam na świecie, co robię i że on nie ma takiego życia itd. No to kochany sayonara.
Trzeci rodzaj chwalenia. Chwalisz, bo lubisz i robisz to, i zapominasz. Możesz chwalić nawet największą głupotę, ale masz z tego zabawę jak i on.
I teraz uwaga. Tadaaaaaaam – czwarty typ chwalenia – jeśli chwalisz i oczekujesz, że w zamian za to też zostaniesz pochwalona i on będzie ciebie bardziej kochał to… idź na terapię. Biegusiem. I myślę, że o ten rodzaj komplementowania i idealizowania mój drogi, Marcinie, wielki i niezrównany w swojej doskonałości i geniuszu Ci chodzi😊.
MMW: No właśnie nie, kochana Meli. Moim zdaniem, cały Twój wywód udowadnia właśnie, że ZBYTNIE, NIEUPRAWNIONE, NIEUCZCIWE, bo INTERESOWNE albo BEZMYSLNE chwalenie jest to chrzanu. Czyli właściwie każde przez Ciebie wymienione. Przeanalizujmy na spokojnie, co powiedziałaś.
Twój pierwszy przykład – chwalę, bo ktoś tego… potrzebuje (sic!). Czy Ty to słyszysz? To przecież zaspokajanie czyichś deficytów z dzieciństwa, nabytych w wadliwym procesie wychowania. Tu potrzebna jest pomoc specjalisty i terapia, a nie amatorskie, codzienne zadowalanie małego, skrzywdzonego dziecka w partnerze, które do niczego dobrego nas nie prowadzi… Nie sądzisz? W każdym razie dla mnie, to chore.
Scenariusz drugi: manipulujemy, bo mamy w tym interes. Nie dość, że sztucznie kogoś pocieszamy (sic!), to w dodatku chowamy przed ukochaną osobą nasze osobiste sukcesy, bo mogłyby ją… pognębić? Czy Ty to kurde słyszysz? Dla mnie nie-do-wiary! Przecież on Ciebie kocha! Powinien się razem z Tobą cieszyć, pacan! Twoje szczęście powinno mu osłodzić jego własne porażki. Jesteśmy razem – raz pod wozem, a raz na wozie – nie pamiętasz? Chyba, że to wieczny przegrany… Meli, czy ja żyję na jakiejś innej planecie? Taki niezadowolony ze swojego życia człowiek, najczęściej nie robiący niczego konkretnego, aby ten swój los poprawić, łapie Cię za nogi i ściąga na samo dno, jak topielec. Odbiera radość, a w końcu i chęć do życia. Dlatego podobnie jak Ty, nie byłbym z takim kimś ani sekundy dłużej, odkąd objawiłby się taki scenariusz.
Absolutny wyjątek – najbliższy mi na świecie człowiek, taki z natury nie jest, tylko z rożnych powodów, podczas naszego związku wpadł w depresję i zrobię wszystko, aby mu pomóc. Jednak tutaj także mówimy o jednostce chorobowej i koniecznej pomocy specjalisty…
Kolejny trzeci powód: „dla zabawy”. Z serii: „Chwalę, bo lubię, bo jestem taka fajna i zabawna”. Tylko nie wierzę w czystą bezinteresowność takiego zachowania. Wynika on z jednej z dwóch powyższych, tylko nieuświadomionych potrzeb. W praktyce wiąże się też dla mnie z czwartą, wymienioną przez Ciebie przyczyną chwalenia – gdy robisz to po to, aby pochwalono i Ciebie. To równie idiotyczny pomysł. Bardzo przykre, skoro musisz upominać się o czyjąś uwagę.
Podsumowując: uważam, Meli, że CHWALENIE, a co za tym idzie i IDEALIZOWANIE, to z definicji zły kierunek w relacjach z partnerem. Powinno się go DOCENIAĆ, pokazywać mu, że jest WAŻNY, naprawdę SŁUCHAĆ, DOSTRZEGAĆ jego sukcesy. Wtedy nie trzeba będzie powtarzać pustych frazesów z byle okazji.
To sprowadza się dla mnie także do – dla niektórych codziennego i stąd pustego – rytuału „okazywania zachwytu”. Nie mówię, że pięknie wyglądasz, gdy tak nie myślę. Ty to wiesz, bo nie szczędzę Ci miłych słów w przeciwnym wypadku. Dlatego, gdy tak mówię, to doceniasz moją opinię i nie traktujesz jej zdawkowo. Ale tu się zapewne ze mną nie zgodzisz…
Melisandra: Jestem pod wrażeniem. Piękne słowo „docenienie”. Pochwała czy docenienie, to chyba nie ma znaczenia. Istotne jest wyrażenie pozytywnych emocji i miłości do partnera. Jest to szczególnie piękne, gdy nie kryje się nic za tym. Nic coś za coś. Po prostu jest jak danie najpiękniejszego prezentu z potrzeby serca.
O autorach:
Fot. iStock
Melisandra,Projekt Szczęście, to autorski pomysł fundatorki Fundacji, która występuje pod pseudonimem Melissandra, czyli ta mityczna która służy światłu i wyprowadza innych z cienia. Fundacja jest szczególnym miejscem dla ludzi, którzy po różnych związkach pragną ponownie doświadczyć szczęścia i znaleźć ukochanego i jedynego partnera. Ludzi, którzy, w czasie organizowanych przez Fundację warsztatów, chcą zrozumieć do czego były im potrzebne poprzednie związki, a potrzeba miłości i zrozumienia staje się ich drogą do światła. Warsztaty są miejscem tak dla singli, jak i dla par, które chcą jeszcze zobaczyć czy coś zostało jeszcze z ich miłości i jak tę miłość odnaleźć.
Archiwum prywatne
Marcin Michał Wysocki
Urodzony w 1965 roku w Warszawie, absolwent kilku fakultetów na uczelniach krajowych i zagranicznych, doktor nauk humanistycznych UŁ. Był m.in. asystentem oraz tłumaczem Jeffa Goffa i Jacka Wrighta w musicalu Narzeczona rozbójnika (Teatr Popularny). W Teatrze Ateneum asystował takim osobowościom teatru polskiego, jak: Laco Adamik, Krzysztof Zaleski, Wojciech Młynarski czy Janusz Warmiński. Współpracował z TVP w programach: LUZ, Sportowa apteka, Kawa czy herbata?. Był autorem muzyki do programów Mur, Sportowa Apteka oraz nagrał autorską płytę Head. Próbował swych sił w roli speakera w Radio Zet u Andrzeja Wojciechowskiego. Dotąd wydano sześć pozycji jego autorstwa: pracę naukową Wyznaczniki tożsamości etnicznej […]; wyróżnioną monografię żołnierza AK, Michał Wysocki. Wspomnienia z lat 1921–1955; impresję historyczną Remedium na śmierć – historie prawdziwe; relacje kombatantów z okresu Powstania Warszawskiego, A jednak przeżyliśmy. Niezwykłe wspomnienia, powieść obyczajową Baku, Moskwa, Warszawa oraz zbiór historii o poznawaniu się przez internet #Portal randkowy.
Z wyborem auta idealnego jest trochę jak z miłością. Niby wiemy, że trzeba się lepiej zapoznać, zwrócić uwagę na „życiowe” cechy, ale… Jeśli nie ma chemii, to nic z tego nie będzie. Auto albo do Ciebie pasuje, albo nie. Musi mieć to coś i koniec.
Dzisiaj pokażę Ci samochody, które są tak stylowe, że koniecznie chce się je zaprosić na drugą randkę. Zwinne, o pięknej linii nadwozia, a jednocześnie z bardzo ciekawym charakterem.
Auta z klasą, które od lat 60. są podziwiane za świetne parametry jezdne i gokartową przyjemność prowadzenia, w tym roku znów otrzymały jeszcze ciekawszy wygląd. Ich nowym hasłem jest Purify: z jednej strony czysta, nieprzesadzona stylistyka, z drugiej mnóstwo elementów, które możesz dopasować tak, by auto odzwierciedlało właśnie Ciebie.
Chodzi o samochody, o których szef działu projektowania Oliver Heilmer mówi:
Marka została od samego początku stworzona z myślą o sprytnym i łatwym sposobie poruszania się po mieście ‒ można by rzec „urodzony w mieście”.
Już wiesz, o czym mowa? Oczywiście!
MINI Hatch
Hatchbacki od MINI to perła w segmencie małych samochodów premium. Za każdym razem, kiedy je parkujesz, jesteś jak Jeremy Clarkson, który przyjeżdża na herbatkę do brytyjskiego premiera. Nieważne, czy akurat stajesz na rozjeżdżonym błocku pod lokalną apteką, u kolegi na płytach pod blokiem, czy u siebie na podziemnym. Rozejrzyj się wokół: Twoje MINI jest jedno. I tak dobrze się prowadzi…
W marcu tego roku na światowe rynki weszła kolejna edycja 3- i 5- drzwiowego MINI Cooper, elektrycznego MINI Cooper SE oraz MINI Cabrio. Te modele cieszą teraz szeregiem bardzo ciekawych innowacji, dzięki czemu możesz wyrazić w nich siebie jeszcze mocniej.
Co nowego w MINI Hatch?
Przede wszystkim zmienia się front karoserii. Klasyczny wygląd zostaje zachowany, ale nowe modele MINI Hatch znacznie powiększyły charakterystyczną sześciokątną atrapę chłodnicy. Centralna listwa zderzaka, na której znajduje się tablica rejestracyjna, nie będzie już czarna ‒ teraz ma barwę wybranej przez Ciebie karoserii, co wygląda znacznie bardziej elegancko.
Nie zmieniają się typowe dla MINI kompaktowe proporcje i krótkie zwisy. Nowe są za to kontury obramowań nadkoli.
Nowa stylistyka MINI jest bardziej nowoczesna, świeża i przejrzysta ‒ deklaruje Oliver Heilmer ‒ Wszystkie innowacje realizują wspólną misję: Purify MINI! Mniej złożoności, więcej indywidualności.
Nowe światła z profitami
Zmieniły się też typowe dla MINI okrągłe reflektory: tam, gdzie były dotąd światła pozycyjne, umieszczono pionowe wloty powietrza. Teraz jest to otwór dla zasłon powietrznych, które optymalizują właściwości aerodynamiczne.
W 3- i 5-drzwiowym MINI oraz MINI Cabrio pojawiła się ulepszona wersja reflektorów diodowych. Światła drogowe oraz światła mijania wyjątkowo jasno i wyraziście oświetlają przed Tobą jezdnię. Masz też do dyspozycji reflektory adaptacyjne, które m.in. oświetlą Ci drogę podczas skręcania, nie będą oślepiać innych użytkowników ruchu, a także pomogą w razie złej pogody.
Inny jest również wygląd. Funkcję świateł dziennych i kierunkowskazów przejmuje efektowny pasek świetlny biegnący po obwodzie, a wewnętrzna oprawa reflektorów nie jest chromowana, ale czarna.
Czy ktoś mówił o kolorach?
Ależ tak, i w tym temacie pojawiło się mnóstwo nowych możliwości. Możesz wybierać spośród metalizowanych lakierów zewnętrznych Rooftop Grey, Island Blue oraz Zesty Yellow dedykowany dla MINI Cabrio.
Dotychczas z opcjonalnych elementów zewnętrznych Piano Black (błyszczący czarny) można było wytypować obramowania reflektorów, atrapę chłodnicy i lampy tylne. Teraz na czarno możesz sobie zrobić także uchwyty drzwi, ozdobniki boczne, pokrywę wlewu paliwa, logo MINI na masce silnika i pokrywie bagażnika, a także oznaczenia modelu i końcówki rur wydechowych.
Masz poza tym 5 nowych wariantów obręczy kół ze stopów lekkich: detal, który robi dużą różnicę w stylistyce Twojego MINI.
Multitone Roof ‒ Twój dach, Twój charakter
Każdy dach 3- i 5-drzwiowego MINI może być inny! Multitone Roof ma kolory przechodzące z jednego w drugi na zasadzie gradientu. Zastosowana tutaj nowa technika lakierowania Spray Tech obejmuje część nadwozia od obramowania przedniej szyby aż po sam tył. Wygląda to genialnie i zostanie dla Ciebie wykonane w brytyjskich zakładach MINI w Oksfordzie. Nie ma dwóch identycznych samochodów Multitone Roof ‒ ze względu na złożoną specyfikę technologii, zmieniające się warunki otoczenia za każdym razem inaczej determinują sposób, w jaki przenikają się kolory.
Nowy Multitone Roof dla MINI to nie tylko najbardziej wyrazista do tej pory forma lakierowania kontrastowego, ale również nowy poziom typowej dla marki indywidualizacji prosto z fabryki ‒ cieszy się Oliver Heilmer ‒ A ponieważ każdy dach wygląda trochę inaczej i tym samym stanowi unikat, zdecydowanie warto poświęcić mu więcej uwagi.
Liczy się wnętrze
Kiedy wsiądziesz do nowego MINI Hatch, poczujesz, że odpoczywasz. Tak lubiane sportowe fotele zyskały nowe wersje kolorystyczne współgrające z barwami lakieru. Wiele chromowanych elementów we wnętrzu, np. wyloty powietrza, zostały zamienione na ładniejsze czarne.
Zmienił się także wygląd premium zestawu wskaźników. We wnętrzu MINI Hatch znajdziesz kolorowy ekran dotykowy o przekątnej 8,8 cala. Dotykowe przyciski ulubionych funkcji i powierzchnie w błyszczącym kolorze Piano Black stały się teraz częścią wyposażenia standardowego. Całości dopełnia skórzana kierownica sportowa w standardzie oraz ambientowe oświetlenie.
Koncepcja Purifyidealnie wpisuje się w filozofię MINI. Klasyka z górnej półki, frajda z jazdy, komfort przebywania we wnętrzu samochodu, kształtna linia nadwozia… Nawet tak ponadczasowe cechy wymagają od czasu do czasu weryfikacji ‒ a trzeba przyznać, że marce MINI uwspółcześnianie swoich modeli wychodzi świetnie za każdym razem!