Go to content

Chcecie, żeby wasza twarz była pełna blasku i świeżości? Koniecznie użyjcie tego serum. W moim przypadku zdziałało cuda

Fot. iStock/soup__studio

Muszę przyznać, że nie wyssałam z mlekiem matki naturalnej potrzeby dbania o swoją skórę. Przez wiele lat wydawało mi się, że użycie najprostszego i najbardziej popularnego kremu wystarczy. Byłam wręcz przekonana, że wszelkiego rodzaju kosmetyki pełne są środków chemicznych, które w efekcie bardziej niszczą skórę niż jej pomagają. Powtarzałam, że skóra uzależnia się od tych produktów i trudno jej później naturalnie obronić się przed czynnikami środowiskowymi.

Głupia byłam. A już na pewno bardzo mało wiedziałam o swojej skórze, procesie starzenia się i kosmetykach. I tak miałam szczęście, bo do 35-tego roku życia moja skóra miała się całkiem nieźle. Jednak pewnego dnia spostrzegłam, że nie jest idealnie. Pojawiły się przebarwienia, przesuszenia, sińce pod oczami, zmarszczki coraz bardziej widoczne i zamiast cieszyć się dojrzałą cerą, zaczęłam szukać pomysłu, jak sobie pomóc. Wszystko odbywało się metodą prób i błędów – tych niestety popełniłam sporo. Ale też dzięki temu dzisiaj jestem mądrzejsza o wiedzę, jaką zdobyłam.

Dowiedziałam się, że wśród całej gamy ofert można znaleźć kosmetyki bazujące na naturalnych składnikach, które służą naszej skórze w naprawdę doskonały sposób. Ciągle szukam nowinek, czytam, nie chcę eksperymentować na swojej skórze, ale czasami zdarza mi się użyć zupełnie nowego kosmetyku. Tak było z Serum Immortelle Reset. Szczerze – sięgnęłam po to serum, bo… zachwyciło mnie opakowanie. Czasami decydujemy się na coś „oczami”. Piękna butelka i te złote perełki w środku na myśl przywoływały mi najpiękniejsze zachody słońca. Jak się okazało Serum Immortelle Reset to nowość marki L’occitane składające się z trzech naturalnych składników. A jak wiadomo – im krótszy skład, tym lepiej.

Ekstrakt z majeranku

Pobudza naszą skórę, pomaga chronić ją każdego dnia przed niekorzystnymi działaniami naszego środowiska.

Wyciąg z jeżówki elektrycznej

Jeżówka od wieków znana jest jako naturalny środek przeciwbólowy, wykorzystywany także do zmniejszania napięcia mięśniowego. Nazywana „roślinnym botoksem”, a użyta do produkcji serum zmniejsza napięcie skóry wywołane stresem i zmęczeniem.

Olej z nieśmiertelnika

Ma bardzo silne działanie przeciwstarzeniowe. To właśnie ten olej ukryty jest w złotych perełkach serum, które przy aplikacji łączą się z pozostałymi składnikami, by wniknąć w naszą skórę i ją zregenerować.

Tyle wiedziałam, kiedy pierwszy raz użyłam tego serum. Byłam trochę zaskoczona konsystencją przypominającą raczej wodę z kawałkami galaretki, niż krem, mający nawilżyć moją skórę. Pewnie też dlatego spodziewałam się, że po kilkunastu minutach od aplikacji będę nakładać krem, bo poczuję znajome ściąganie skóry, która nie została odpowiednio nawilżona. Nic takiego się jednak nie stało. Co więcej, rano (serum aplikuje się na noc) nie miałam poczucia, że moja skóra natychmiast wymaga porannej pielęgnacji. Z ciekawości użyłam serum także w dzień, wiedząc, że będę w domu, więc nie nałożę na twarz innych kosmetyków. I jakież było moje zdziwienie, gdy faktycznie – serum w zupełności wystarczyło do tego, żeby moja naprawdę przesuszona skóra twarzy była odpowiednio nawilżona przez cały dzień.

Arch. własne

Producenci kosmetyku zapewniają, że efekt rozjaśnionej, wypoczętej i świeżej skóry można zauważyć już po pierwszym użyciu serum, kiedy wstajemy rano. Cóż, mi trudno było to stwierdzić, bo serum zaczęłam używać na wakacjach. A wiecie, jak jest podczas urlopu – człowiek się nie stresuje, jest wypoczęty, wyspany, łapie trochę słońca, więc i skóra wygląda od razu inaczej. Tak przynajmniej myślałam każdego dnia patrząc w lustro. Już dawno pozbyłam się złudzeń, że jakiś kosmetyk działa po jednym użyciu.

Kiedy jednak wróciłam z urlopu i wpadłam w wir pracy, której (nie wiedzieć czemu), zawsze po wakacjach jest więcej, zauważyłam zmiany. Znam siebie, wiem, jak działa na mnie silny stres, jak wygląda moja twarz po długim ślęczeniu przed komputerem i ograniczonym dostępem do świeżego powietrza, a tu – wstając rano (użycie serum wieczorem stało się już dla mnie nawykiem), moja twarz naprawdę wyglądała świeżo. Co więcej – wygląda tak nadal, choć o urlopie już prawie nie pamiętam. Naprawdę mam wrażenie, że z dnia na dzień się regeneruje, jest pełna blasku, nie widać zmęczenia, które ma prawo na niej się odbić.

Co więcej, spotkałam się z ostatnio z przyjaciółką, która patrząc na mnie, powiedziała: „Jak świetnie wyglądasz, czego używasz do twarzy” – zna się na rzeczy. I tak jak jestem sceptyczna do kosmetycznych nowinek, tak Serum Immortelle Reset polecam każdemu z czystym sumieniem. Producenci zapewniają, że serum przeznaczone jest do każdego rodzaju skóry, dla kobiet w każdym wieku. Cóż – moja skóra jest, a raczej była przesuszona, umęczona stresem i zmęczeniem, trudno było mi znaleźć kosmetyk tak uniwersalny z taką mocą działania jak serum, zawsze musiałam się wspomagać zabiegami u kosmetyczki. Tymczasem za kilka miesięcy kończę 40 lat i szczerze – widzę jak moja skóra młodnieje. A ja mam tyle lat na ile się czuję, i na ile wyglądam.

Arch, własne