Go to content

Uchodźcy w Polsce nie mają odwagi do przeżywania zwykłych trosk – komentarz Marianny Lutomskiej, wiceprezes Fundacji Nagle Sami

fot. Animaflora/iStock

Od pierwszego dnia wojny schronienie w Polsce znalazły już 4 miliony Ukraińców. Ale ci, którzy uciekli przed koszmarem rosyjskiej inwazji, mimo upływu ponad 100 dni od jej zapoczątkowania, codziennie mierzą się z nieustępującym poczuciem straty, lękiem oraz bezradnością. Dla nas to również ogromna lekcja człowieczeństwa. Bo do tej pory słowo „uchodźca” kojarzyło się z czymś odległym i obcym, dotyczącym takich krajów jak na przykład Syria. Dziś, odmieniane przez wszystkie przypadki, towarzyszy nam w nowej, wojennej codzienności, bo uchodźcami stali się nasi sąsiedzi, a nawet bliscy.

Przepraszam. Tam spadają bomby, a ja płaczę, bo zerwał ze mą chłopak

Trudno wyobrazić sobie kogoś, kto stracił więcej niż uchodźca: bliskich, dom, ojczyznę, poczucie bezpieczeństwa, pracę, dobytek. Poczucie straty jest obezwładniające. Aby wesprzeć uchodźców w ich dramatycznej sytuacji, Fundacja Nagle Sami od pierwszych dni wojny uruchomiła dodatkowy dyżur po ukraińsku na infolinii wsparcia dla osób po stracie (numer: 800 108 108). Psychologowie fundacji dyżurują też na Dworcu Wschodnim w Warszawie. Co słyszą?

Smutek i lęk – to dwie dominujące emocje, które pojawiają się podczas rozmów z uchodźcami. Poczucie straty ma nie tylko aspekt fizyczny – utraty kontaktu z rodziną, z domem, rzeczami, które były dla nich ważne, z przyjaciółmi czy sąsiadami. Jest również strata, której nie widać – mniej oczywista, ale niezwykle bolesna i dotkliwa. To strata statusu, poczucia sprawczości i godności. Każdy z nas czułby się tak samo, gdyby był zmuszony opuścić kraj, w którym było mu do tej pory dobrze. Justyna Palevič jedna z konsultantek psychologicznych linii wsparcia Fundacji mówi:

Jako konsultant słyszę, że Ukraińcy, przede wszystkim Ukrainki, bo dzwonią do nas głównie kobiety, są ogromnie wdzięczni za wsparcie jakie dostali. Są wdzięczni za dach nad głową, bezpieczeństwo. Ale mają też ogromne poczucie winy wobec bliskich, którzy zostali w Ukrainie: dlaczego ja tu jestem, a nie oni? Ogromna bezradność oraz duża chęć zrobienia czegokolwiek dla tych, którzy zostali w kraju często doprowadza do tego, że uchodźcy chwytają się wszystkiego – każdej akcji pomocowej. Robią zbiórki pieniędzy, odzieży, pomagają na dworcu. Są w ciągłym działaniu, żeby między innymi zagłuszyć poczucie winy. To jednak prowadzi do tego, że często się wypalają. Doprowadzają siebie do dużego przemęczenia. Co gorsza – dalej mają poczucie, że nic nie robią, bo przecież ich cierpienie to nic w porównaniu z tym, co ich bliscy przeżywają tam na miejscu, w Ukrainie.

Uchodźcy nie dają sobie również prawa do trosk „doczesnych”. Kilkukrotnie konsultanci Fundacji Nagle Sami świadczący pomoc psychologiczną na Dworcu Wschodnim w Warszawie rozmawiali z osobami, które cierpiały z powodu problemów towarzyszących nam na co dzień, na przykład z powodu rozpadu relacji z partnerem. W przypadku rozmów z uchodźcami zawsze padało zdanie: „Przepraszam, że o tym mówię, bo co te moje problemy znaczą wobec tych, które mają osoby w Ukrainie. Tam spadają bomby, a ja płaczę, bo zerwał ze mną chłopak”.

W rozmowach z uchodźcami widać ogromne poczucie bezradności. Pojawiają się ataki paniki, które są naturalną reakcją na utratę więzi, na utratę czegoś bezpiecznego. Zdarza się, że utrata kontroli jest dla nich nie do przyjęcia. To, co możemy im oferować, to szansę na opowiedzenie o tym jak się czują.

Uchodźcą nie zostaje się z wyboru

W Światowym Dniu Uchodźcy warto pamiętać o tym, że uchodźcą nie zostaje się z wyboru. Osoby, które trafiły do Polski, w bardzo krótkim czasie straciły prawie wszystko. Nie tylko bliskich. Doświadczyły również strat w aspekcie materialnym. Uchodźcami często są osoby dobrze wykształcone, które straciły możliwość wykonywania swojej dotychczasowej pracy i zarobku. W Polsce stają się obce, tracą status, muszą udowadniać swoją wartość, a nie do końca mają na to szansę. Jest również grupa uchodźców nie znająca języka polskiego, co dodatkowo – mimo otwartości naszych rodaków – wzmacnia poczucie wyobcowania. Warto o tym wszystkim pamiętać szczególnie wtedy, gdy denerwuje nas tłok w tramwaju, zajęte place zabaw czy ludzie mówiący w języku ukraińskim w naszym najbliższym otoczeniu czy mieście. Uchodźcy nie mają wyjścia – muszą zdać się na łaskę innych. Przy rozważaniach na temat tego, dlaczego korzystają z bezpłatnego transportu albo mają dostęp do darmowej pomocy psychologicznej (a Polacy – nie), warto położyć na drugiej szali to, co utracili, to, czego nie mają i nie będą już mieli szans odzyskać. Może to zakończy społeczną debatę na temat pomocy, na którą mogą liczyć osoby uciekające przed tą okrutną wojną.

W związku ze Światowym Dniem Uchodźcy pamiętajmy również o tym, co dzieje się na granicy z Białorusią. Apelujemy o wsparcie organizacji, które działają na tamtym obszarze. I choć 4 miliony uchodźców w Polsce to ogromne liczby, nie zapomnijmy, że na całym świecie kryzys uchodźczy obejmuje jeszcze 86 milionów ludzi.