Go to content

„Mężczyzna po skończonej pracy potrzebuje pochwały i odpoczynku”. Brawo dla tego księdza! Teraz wszyscy faceci się nawrócą!

Fot. iStock/praetorianphoto

Z Kościołem mi ostatnio nie po drodze. Zbyt wiele rzeczy mnie wkurza, zbyt wielu nie rozumiem, w kilka przestałam zwyczajnie wierzyć. Przyszło naturalnie. Dostaję szewskiej pasji na mieszanie się władz kościelnych w sprawy państwa i demokracji. Nic nie podnosi mi tak ciśnienia, jak te „święte” uśmieszki pełne obłudy i kłamstwa.

Oczywiście nie chcę generalizować. Sama znam kilu cudownych księży, ale jak to się ma do całej instytucji? Jeszcze kilka lat temu próbowałam pogodzić się z Kościołem, ale zawsze były to próby nieudane. Bo jak w końcu zebrałam się w sobie i poszłam, to usłyszałam na mszy, że mężczyzna jest głową rodziny, więc kobieta powinna mu się podporządkować. Albo, że szatan zalewa nasz kraj w postaci uchodźców. I inne bzdury, z którymi nijak się nie zgadzam. No nie mogę. Wychodziłam za każdym razem mieląc w ustach przekleństwa, bo inaczej się nie dało.

A jak jeszcze do tego dodać tych, którzy w imię miłości do Boga wykorzystują słabszych, poniewierają innymi, a słowo „miłosierdzie” jest w ich słowniku synonimem agresji, rasizmu i przemocy, to zamieram ze strachu przed takim wyznawcami. Religia zawsze była narzędziem władzy i kontroli nad ludźmi. W końcu większość z nas boi się ognia piekielnego, straszona jeszcze za dzieciaka kotłami smoły, przy których czekają na grzeszników diabły.

Ale dobra, nie o mnie miało być i moim sceptycyzmie do wszystkiego co związane z katolicyzmem, który jest wszędzie teraz obecny. Nie pozostaje zamknięty w murach kościoła, w klasztorach, w zaciszach parafialny salek. Brakuje mu pokory odkąd dzięki mediom może szczycić się sławą i nieograniczonym dostępem do szerzy ludzi, którzy na co dzień życie w sieci spędzają (przynajmniej jakiś fragment dnia). Tyle tylko, że mało kto tę sławę potrafi rozsądnie wykorzystać. Najczęściej to wysyp sądów, opinii i idei, które raczej szkodzą niż pomagają. Bo jak potraktować wpis księdza na Twitterze (każdy podąża za nowoczesnością), który pisze – cytuję: „Mężczyzna często po skończonej pracy czuje się bardzo wyczerpany. Potrzebuje pochwały, odpoczynku, nie można go zaraz angażować do następnej pracy. Trzeba cierpliwie poczekać. Żony powinny o tym wiedzieć!”. Doktor filozofii chrześcijańskiej w zakresie psychologii. No ja pie*dole, że tak przeklnę przy księdzu, ale trzeba przyznać, że ciśnienie mi szybko podniósł jeszcze przed poranną kawą.

Nigdy nie zrozumiem, skąd u niektórych księży potrzeba wypowiadania się w tematach, o których nie mają pojęcia, co więcej, które obrazują ich podejście do współczesnego świata, który jasne, że jest damski i męski, ale w ch*j daleki od tego sprzed kilkudziesięciu lat. Bo ksiądz chyba z połowy poprzedniego wieku czerpał wzorce, kiedy kobiety siedziały w domu, zajmowały się dziećmi, a mężczyźni faktycznie utrzymywali rodziny. Czy nikt księży nie uświadamia, że czasy się zmieniły? Że choć dzisiejsza władza z całą siłą chce zamknąć kobiety w kuchniach, garach i zawładnąć ich ciałem, które, ich zdaniem, służy tylko do rodzenia dzieci, to my kobiety w zdecydowanej większości się na to nie godzimy. Nie stoimy już z tym talerzem zupy, czekając aż szanowny małżonek usiądzie to stołu, nie podajemy mu kapci, gdy tylko wraca z pracy i nie spełniamy jego zachcianek seksualnych bojąc się przyznać do własnych potrzeb. (tak, my też, proszę księży, chcemy mieć orgazm!)

I serio, tak trudno to zauważyć? Że jesteśmy wykształcone, ambitne, że w końcu szczęśliwe, bo mogące się spełniać na wielu płaszczyznach. Bo potrafimy być niezależne finansowo, bo umiemy powiedzieć „nie” i każdemu chamowi, który pcha ręce w nasze cycki strzelić w pysk? Kobiecy świat się zmienił co, jak widać dla księży i kilku innych oszołomów, jest kompletnie niezauważalne. A może właśnie jest, a oni uparcie próbują wcisnąć nam w brzuch dziecko (często dosłownie) próbując udowodnić, że zawsze będzie panował stary porządek. No ku*wa nie będzie! Żadna z nas się na to nie zgodzi. Bo jesteśmy i setki kilometrów dalej od tej ich chorej czasoprzestrzeni.

I wiecie co, ch*j z nami, kobietami. My swoje wiemy i często nie chce nam się udowadniać, że głupota jest zwyczajną głupotą, a idiotyzm idiotyzmem. Tylko jak ta wypowiedź świadczy o męskim świecie? Naprawdę ksiądz myśli, że teraz mężowie wracają do domu i ograniczają się do tego, żeby żona cierpliwie zaczekała, aż on odpocznie? To obraża wielu facetów, których znam. Którzy gotują, sprzątają, bawią się z dziećmi, zawożą je na zajęcia bez potrzeby odpoczynku i pochwał na każdym kroku. A wiecie dlaczego? Bo oni wiedzą, że ich żony zapierdalają tak samo jak oni. Że rodzinne obowiązki spadają na nich oboje. Że na partnerstwie opiera się współczesny związek, a nie na czekaniu, aż szanownemu mężowi się zachce wynieść śmieci. Bo czekać to można do usranej śmierci. I oczywiście jest druga strona medalu – tych, co chodzą do kościoła, a potem po kilku piwach leją żony, wyzywają je i ubliżają im uważając – bo przecież tak usłyszał lub przeczytał – że to on zasługuje na wyjątkowe traktowanie, na szacunek kobieto, która powinnaś z radością tę butelczynę piwa mu podać, ciesząc się, że w ogóle do domu wrócił i jeszcze go za to pochwalić. No wku*w mnie bierze maksymalny.

HALOOO! Nie żyjemy w jakimś zacofanym kraju. Chciałabym powiedzieć wszystkim tym, którzy myślą, że uda się wrócić do starego patriarchalnego porządku, że to się ku*wa nie uda. Nie ma szans! I nie dlatego, że to my – kobiety, jesteśmy (sic!) wyzwolone, otumanione kulturą zachodu, zaszczute presją mediów, które mówią nam jak mamy żyć. NIE! Nie uda się to dlatego, że jest coraz więcej mężczyzn, którzy doceniają takie kobiety, jak my, którzy je kochają i szanują za to, że właśnie takie są! I jeszcze coś powiem – to oni często mówią: „Kochanie, odpocznij po pracy, ogarnę dzieci”. I za to my ich kochamy. I niech nikt nie próbuje na siłę tego zmieniać. Zwłaszcza ci, którzy o funkcjonowaniu dzisiejszej rodziny nie mają zielonego pojęcia.