Go to content

„Mam nadzieję, że i ty poukładałaś swoje życie”. List do kochanki mojego męża

Fot. iStock/coloroftime

Gdybyś pewnego dnia dostała list od kochanki swojego męża, odpisałabyś?… Ona to zrobiła i najszczerzej jak potrafiła opowiedziała kobiecie, przez którą prawie rozstała się z mężem o swoich uczuciach. 

List otwarty Carlie Maree do kochanki jej męża

Przyjaciółka mojej córki nosi takie samo imię jak ty. Oznacza to tylko tyle, że słyszę je często. Kiedyś aż kuliłam się na jego dźwięk. To taka słodka, mała dziewczynka. Za każdym razem, gdy moja córka mówi o tym, jak świetnie razem się bawią, to muszę przyznać: cieszę się, że to nie o tobie mowa.

Rok temu wysłałaś mi e-mail, który przewrócił do góry nogami życie kilku osób. Moje, mojego męża, mojej córki, naszych rodziców, krewnych, przyjaciół.  Często zastanawiam się, co przyszło ci do głowy, w tamtym momencie. Ile było z tym wszystkim chęci zemsty na mężczyźnie, który złamał ci serce, a ile chęci bycia „w porządku” wobec jego żony. Jednak te wszystkie szczegóły, z którymi opisywałaś waszą relację, rozwiały moje wątpliwości: chciałaś zadać mi ból. Wiedziałaś c,o powinna usłyszeć żona, żeby postawić ją w sytuacji bez wyjścia, a jej małżeństwo na drodze bez powrotu.

Zastanawiam się, na ile mnie wtedy zdołałaś poznać, ile o mnie wiedziałaś. Na pewno śledziłaś mnie online, czytałaś mój blog, widziałaś moje zdjęcia. Myślę o tym, czy wiedziałaś, że tego dnia, kiedy odczytam twoją wiadomość zatytułowaną „twój mąż”, będę akurat w pracy.

Tak, był nim wtedy, i teoretycznie nadal jest moim mężem. Ciekawe czy teraz myślisz o nim jako o swoim byłym chłopaku. To takie dziwne uczucie, uświadomić sobie, że ten mężczyzna, którego tak dobrze znałam, miał w życiu inną bliską kobietę, o której istnieniu nie miałam pojęcia.

Szczerze to przyznaję, nie wiedziałam o tobie. Pewnie powinnam była się domyśleć. Na pewno spytałam go o to, ale w głębi serca naprawdę nie myślałam, że to w ogóle mogłoby się nam przytrafić. Ten związek był silny. Tak myślałam. Mieliśmy półroczne dziecko, on ciągle pracował. Oczywiście nie zawsze było pięknie i na pewno nie byliśmy ze sobą w tak ścisłym kontakcie jak dawniej, ale wierzyłam, że on to dla mnie przetrwa, przetrzyma. A potem wszystko zacznie się układać. I pewnie przetrwałby, przeczekał, gdybyś nie pojawiła się w tamtym, niedobrym momencie.

Nie mam ochoty nikogo obwiniać, nie jestem też osobą skłonną do nienawiści. Nie obchodzi mnie znajdowanie „winnych”. Szczerze wierzę, że to wszystko przytrafiło się nam z jakiegoś powodu i że wszyscy powinniśmy wyciągnąć z tego jakieś wnioski. Mogę sobie wyobrazić, ile on musiał dla ciebie znaczyć. Mieszkasz w małym mieście, pewnego wieczoru do twojego baru wchodzi on – przystojny, interesujący. Mój mąż potrafi być zabawny i uroczy. Mogę też sobie wyobrazić jak się w nim zakochujesz. Jak przychodzi co wieczór i opowiada ci jak to jest ciężko z małym dzieckiem w domu, jak nagle przestał być dla mnie ważny. Wystarczyło tylko go posłuchać – dać mu to czego pragnął, a czym ja wtedy dla niego już nie byłam – i już był twój. Wiesz, potrafię to zrozumieć, ja też zakochałam się w nim „po tamtej stronie baru”.

Czasem myślę o tym, czy on próbował w tobie wtedy odnaleźć wszystko to, co we mnie utracił. Byłam kiedyś słodką blondynką w krótkiej spódniczce i stałam za barem w jego ulubionym pubie. Minęło 10 lat i jestem mamą w dresach, z siwymi odrostami i cieniami pod oczami po nieprzespanej nocy z chorym dzieckiem. Cóż z tego, że on miał przecież kochać i tę wersję mnie. Pewnie kochał, ale brakowało mu tamtej dziewczyny, która cały swój czas poświęcała jemu i tej miłości. Ty właśnie to mu dałaś.

Właściwie to nawet się cieszę. Źle było mi z myślą, że te wszystkie noce, kiedy nie było go w domu, spędzał sam, w hotelu, z daleka od rodziny. Ale on nie był sam. Był z tobą. Swoje urodziny spędził z tobą. Pocieszałaś go nawet wtedy, kiedy straciliśmy psa. Kocham go wystarczająco mocno, by cieszyć się, że znalazł pocieszenie i miłość w tych trudnych chwilach, choć żałuję, że to nie była moja miłość i moje pocieszenie.

Jak to często bywa w takich przypadkach, wierzyłaś że zostawi mnie dla ciebie. Ale tego nie zrobił. Zostawił ciebie. Nasza córka podrosła, zaczęła przesypiać noce. On odnalazł we mnie kobietę, w której zakochał się wiele lat temu. Chciał żeby to nam znowu zaczęło się układać, chciał dobrze dla naszej rodziny. Założę się, że to cię musiało boleć. Miałaś wybór. Mogłaś odpuścić, pozwolić mu naprawić małżeństwo, albo spróbować mu je odebrać. Wybrałaś tę drugą opcję.

Bardzo się staraliśmy poskładać to nasze małżeństwo, rozbite na tyle małych kawałków, ale to się nie udawało. Było już inaczej, ja byłam inna – zmieniłam się. Przesądziły o tym szczegóły. Na przykład te twoje słowa i obrazy, który miałam w głowie. Myślę, że wiedziałaś, ze tak właśnie będzie.

Teraz już u nas w porządku, u mnie i u niego. Właściwie jesteśmy ze sobą bliżej niż kiedykolwiek. Nauczyliśmy się o sobie bardzo dużo. Mimo tych trudnych doświadczeń nadal mamy dla siebie wiele miłości i szacunki i to jest dobre dla naszej córeczki. Nikt tego nie zmieni.

Mam nadzieję, że i ty poukładałaś swoje życie. Że i dla ciebie cała ta historia była lekcją i że odnalazłaś w sobie taki sam spokój jak ja.

Carlie


 

Źródło: mamamia.com.au