Go to content

„Jeśli chcesz zostać aktorem, to musisz cierpieć”, czyli o przemocy w łódzkiej filmówce

Fot.iStock

O przemocy w łódzkiej filmówce szeptało się (a nie mówiło na głos) od lat. Jednak dopiero Anna Paliga, absolwentka tej uczelni, odważyła się podać konkretne nazwiska wykładowców, którzy przez lata dopuszczali się przemocy fizycznej i psychicznej wobec studentów. Opublikowany na Facebooku list odczytała przed Radą Programową Szkoły. Poruszony problem okazał się zaledwie wierzchołkiem góry lodowej. Weronika Rosati, Joanna Koroniewska, Dawid Ogrodnik, czy Tamara Arciuch opowiedzieli o wstrząsających doświadczeniach z okresu studiów w szkołach fimowych i teatralnych. W środowisku zawrzało. W końcu.

Na wydziale aktorskim panuje absurdalne i niszczące przekonanie, że młodych należy „łamać” i „przyzwyczajać do zaciskania zębów”, a także że doświadczanie przemocy pomoże im w zostaniu lepszymi aktorami. Studenci, wychodząc do świata profesjonalnych planów filmowych, nie są przygotowani na stawianie oporu manipulacjom i zastraszaniu. To prowadzi do kontuzji, frustracji, zaburzeń odżywiania, załamań nerwowych… – pisze Anna Paliga.

Joanna Koroniewska wspomina, że kiedy prosiła swoją o jeden wolny dzień, żeby móc pożegnać się z chorą na nowotwór mamą, została przez swoją wykładowczynię zwyzywana od egoistek. Było rzucanie słuchawką, publiczny ostracyzm. Mimo próśb, nie została zwolniona z prób do spektaklu. Mama aktorki odeszła w samotności, w hospicjum.

Weronika Rosati pisze o regularnym poniżaniu i mobbingu, a Tamara Arciuch opowiada, jak podczas zajęć z interpretacji prozy w krakowskiej szkole teatralnej, jedna z jej wykładowczyń kazała trzem kolegom z grupy popychać aktorkę jak szmacianą lalkę. Nauczycielka krzyczała przy tym: mocniej, mocniej. „Kiedy szlochając upadłam na ziemię, powiedziała, że w końcu wydobył się ze mnie jakiś prawdziwy dźwięk…” – wspomina Tamara.

Dyplom, rok IV, prof. dr hab. Mariusz Grzegorzek, rektor naszej szkoły w trakcie prac nad dyplomem wielokrotnie, niemalże codziennie przez okres trwania prób wpadał w furię i nazywał mnie „pie******ą szmatą, ku**ą”. Poniżał zarówno mnie, jak i moich kolegów w obecności całej grupy i pracowników technicznych. Najmniejszy błąd wprowadzał go w stan niepowstrzymanej agresji słownej potęgowanej przedpremierowym stresem. O wszystkim szczegółowo dowiedział się ode mnie prorektor Michał Staszczak. Usłyszałam, że „nie umiem zaciskać zębów, a powinnam” i że „jestem zbyt miękka na ten zawód” – czytamy dalej w liście Anny Paligi.

O ile zjawisko fali w wojsku jest nam znane, to jednak przemoc fizyczna i psychiczna w środowisku uniwersyteckim, w takiej skali jak przedstawiają ją absolwenci szkoły, szokuje. Wielu aktorów starszego pokolenia reaguje panicznie, nie zajmując stanowiska po stronie Ofiar. Skąd biorą się toksyczne mechanizmy, które prowadzą do takich drastycznych przypadków znęcania się nad studentami?

Przez to ze o dostaniu się do szkoły filmowej marzą setki tysięcy ludzi, osoby które tam wykładają mogą w pewnym momencie poczuć bardzo silne uderzenie władzy i uaktywnić swoją narcystyczną stronę, która nierzadko zakrawa o zachowania psychopatyczne takie jak te opisywane przez Studentów – mówi Katarzyna Kucewicz, psycholog i terapeuta poproszona o komentarz ekspercki. – Władza, mentorowanie innym powinno być zarezerwowane wyłącznie dla dojrzałych ludzi pełnych empatii i co najważniejsze pokory i stabilności psychicznej. Jeśli ktoś nieodpowiedni dostaje takie narzędzie w ręce zaczyna swoją wszechmoc wykorzystywać bez skrupułów i opamiętania, lecząc tym przy okazji swoje frustracje, kompleksy, dowartościowując się, odreagowując swoje krzywdy. Zachowania takie wzmacniane są biernością władz uczelni, która daje poczucie bezkarności i biernością zastraszonych studentów nie mających w sobie siły na jakąkolwiek reakcję (to zupełnie zrozumiały mechanizm grupowy, ze dostosowujemy się do innych milczących studentów).  Nierzadko w takich sytuacjach nauczyciel staje się „legendarny”, krążą o nim anegdoty, ludzie sobie opowiadają latami ze udało im się przetrwać zajęcia z tym panem/ panią X. To proceder znany od lat nie tylko w szkołach filmowych. Dzisiaj na szczęście czasy się zmieniają i młodzi ludzie maja odwagę powiedzieć wprost  ze takie „legendarne” zachowania wykładowców  to mobbing, przemoc, nadużycie i molestowanie. 
Bardzo podziwiam i jestem dumna z Ofiar, które zdecydowały się powiedzieć „NIE”. To cały czas efekt akcji #metoo, która moim zdaniem rewolucjonizuje cały świat. Dawniej posiadanie autorytetu i stanowiska czyniło z człowieka nietykalnego guru, posiadającego władze nad innymi. Dzisiaj te autorytety są śmielej obalane jeśli nie idzie za nimi uczciwa moralna postawa. To bardzo słuszna droga. 

List Anny Paligi możecie przeczytać tutaj:

Szanowni Państwo,
na wczorajszej Małej Radzie Programowej Łódzkiej Szkoły Filmowej przedstawiłam swoje stanowisko wobec…

Opublikowany przez Anna Paliga Środa, 17 marca 2021