Temat stary jak świat… Z powodu pieniędzy kończyły się nie tylko , ale i przyjazne oraz sojusze. Jednak temat nierówności ekonomicznej w związku jest dziś szczególnie aktualny, również ze względu na pandemię. Tracimy pracę albo zarabiamy mniej niż wcześniej. Nagle znajdujemy się w zależności finansowej od naszego partnera. I przecież kochamy się nadal, a on nadal jest czułym mężem i ojcem, ale coś jest inaczej niż zwykle. Ty czujesz się niezręcznie prosząc o przelew. A on pyta: naprawdę Ci to potrzebne?…
Atmosfera w relacji zmienia się. I bywa, że on wykorzystuje, nawet nieświadomie, jej zależność, a ona czuje się upokorzona i bezsilna. Jeśli ta zależność trwa miesiącami, sytuacja pogarsza się, prowadzi do frustracji. Emocje na bok! Nie umiemy rozmawiać o pieniądzach w związku, nauczmy się tego. To bardzo naturalne, że czasem jedna strona radzi sobie finansowo lepiej, inna gorzej. Związek jest przecież unią dusz, a nie portfeli. A zatem:
Ustalcie to, kto za co zapłaci
Najlepiej zacząć od najprostszych rzeczy, takich jak ustalenie, kto będzie płacił za co w jakim terminie. Większe rachunki niech leżą po stronie tego, kto aktualnie ma większe możliwości. Mniejsze – obiady dzieci w szkole, opłata za Internet – opłaca osoba o niższych dochodach. Zakupy dobrze robić ze wspólnej kasy, do której każdy wrzuca tyle, ile może.
Nie mijajcie się z prawdą jeśli chodzi o waszą sytuację finansową
Kiedy się dopiero poznajemy, chcemy pokazać się z najlepszej strony. Wspólne życie weryfikuje wszystkie wyobrażenia na temat partnera. Jak na dłoni widać, kto jest oszczędny, kto skąpy, kto nie umie zarządzać pieniędzmi, a kto ich nigdy nie ma wystarczająco dużo. Warto być w tej sprawie od początku szczerym: jeśli chcecie prowadzić osobne rachunki i tylko składać się na wspólne wydatki, może to być naprawdę dobrym rozwiązaniem, pod warunkiem, że obie strony sumiennie wypełniają ten obowiązek (proporcjonalnie do swoich możliwości!).
Słuchaj i obserwuj
Na wczesnych etapach związku możesz się wiele dowiedzieć o życiu finansowym swojej drugiej połowy i to bez zadawania wścibskich pytań. Obserwuj jego decyzje dotyczące stylu życia. Czy jest rozrzutny, oszczędny, czy może prawda leży gdzieś pośrodku? Czy otwarcie mówi o swoich długach? A może ukrywa swoją sytuację finansową? Jak lubi spędzać wolny czas i na co najczęściej wydaje pieniądze? Dzięki temu dowiesz się, co jest dla niego w tej kwestii ważne i jak to się ma do twojego stosunku do pieniędzy.
Zacznij od wspólnych wartości
Jeśli obojgu wam zależy na zdrowym odżywianiu i zdrowym trybie życia, wasze rozmowy o pieniądzach powinny koncentrować się wokół tego, jak osiągnąć ten cel, wspólnie dzieląc koszty. Jakie życie chcielibyście mieć i jak pieniądze pomogą wam osiągnąć te cele? Racjonalne podejście i mówienie o tym, na czym obojgu wam zależy uspokaja emocje.
Ważne rozmowy wymagają odpowiednich warunków
Jeśli chcesz omówić coś szczególnie trudnego, nie rób tego w środku nocy (bo dzieci w końcu zasnęły) lub gdy jedna osoba miała stresujący tydzień. Trzeba znaleźć moment, w którym twoje słowa nie trafią jak groch w ścianę, ale doprowadzą do konstruktywnych wniosków i konkretnych działań.
Pamiętaj, że uzgodnienia dotyczące pieniędzy najlepiej przeanalizować przed decyzją o wspólnym zamieszkaniu
Takie ustalenia są po prostu niezbędne. Czy podzielicie po równo wydatki na czynsz i inne rachunki, czy też będziecie je opłacać na zmianę? Czy planujesz otworzyć wspólny rachunek, a jeśli to zrobisz, czy będziecie mieć również oddzielne konta bankowe? Czy jedna osoba będzie odpowiedzialna za sprawy finansowe, czy chcesz współdzielić zarządzanie finansami gospodarstwa domowego?
Nie narzucajcie sobie wzajemnie stylu zarządzania osobistymi środkami
Jeśli chodzi o pieniądze, które zostają wam po opłaceniu podstawowych wydatków, to osobista sprawa każdego z was (o ile oczywiście nie obciąża to drugiej strony) w jaki sposób nimi zarządzacie. Niektórzy lubią odkładać co miesiąc jakąś sumę, inni przeznaczać jakąś kwotę na hobby lub drobne przyjemności. Ważne, by nie robić sobie z tego powodu wyrzutów. Póki rachunki są opłacone, a lodówka jest pełna, naprawdę nie ma powodu, by kruszyć o to kopie.
„Jest bardzo dużo związków, że kobieta „przymyka oko”, dając ukochanemu się wyszaleć, bo wie że i tak wróci i to z lepszą energią. Mało kto się do tego przyznaje. To jak wypuszczenie psa, pobiega i wróci zadowolony. Trzymanie na siłę może doprowadzić do pogryzienia…” – zapraszamy na #RozmówkiNieobyczajne – o seksie i nie tylko, damsko-męskie pogaduchy. Odcinek 11
Melisandra: Marcinie, czym jest dla Ciebie wolność w związku? Na co byś pozwolił partnerce? Jak dalekie są Twoje granice ?
Marcin Michał Wysocki: Wolność, droga Meli, to zachowanie integralności. W skrócie rozumiem to w ten sposób:
mam swoich przyjaciół i to nie tylko facetów (o toksycznej zazdrości kiedy indziej);
mam swoje pasje, które możemy dzielić, byłoby wspaniale, ale nie musimy. Nic na siłę. Ja nie zacznę uczęszczać do cerkiewnego chóru, tak jak i Ty nie zagrasz z chłopakami w palanta😊;
mam swoje zdanie, opinie, preferencje, gust, poglądy, wiarę itp.;
mam swoje przyzwyczajenia, marzenia, plany, tęsknoty…
MAM SWOJE ŚRODKI, abym nie musiał pożyczać od żony/męża ani na moje potrzeby, ani na lody;
najchętniej: mam własne locum. Może coś, co zostawili mi rodzice, może zarobiłem na to przed małżeństwem. Wiem, że to trudna sprawa, lecz JEŚLI TYLKO dałoby się zachować MOJE kawalerskie MIESZKANIE i je np. wynajmować, to dałoby mi to olbrzymie, niepowtarzalne poczucie komfortu. Świadomość, że nic nie muszę i że mogę być ZAWSZE SOBĄ.
Zbyt wiele, szczególnie kobiet, które znam, po burzy wokół swojego małżeństwa, tak po 7, a często i po 20 latach od ślubu, zostawało po rozwodzie BEZ NICZEGO. Widziałem tyle osób, które znowu funkcjonowały w toksycznym związku tylko dlatego, że NIE MIAŁY GDZIE UCIEC, bo np. oddały cały swój majątek do wspólnego gospodarstwa, a potem zostawały z niczym. Ech, jeśli to możliwe, to takiego losu sobie nie fundujcie, kochani!
M: Z moich obserwacji wynika, że ludzie lubią sobie zawłaszczać drugą osobę. Obejrzałam teraz serial „Bazaar de la Charite”, gdzie mężczyźni uważali swoje żony za własność, byli ich panami życia i śmierci. To było dwieście lat temu, natomiast te przypadki nie są odosobnione i dzisiaj. Wolność to podstawa związku partnerskiego, czas dla siebie, wolność decyzji i wyboru, przestrzeń dla swoich pasji, przyjaciół i rodziny, zaufanie, brak zazdrości. Im więcej jest wolności i też własnego egoizmu, a nie zajmowanie się partnerem, tym miłość może być bardziej bezwarunkowa, a związek bliższy i trwalszy. Wolność to też przestrzeń na przemijanie, jeśli partner chce odejść, to pozwala się na to, nie przywiązuje do siebie, a daje wolność i zgodę na odejście z miłości.
Nikogo się na da zatrzymać na siłę, a życie to też sztuka i zgoda na zmiany.
MMW: To ciekawe… Przestrzeń na przemijanie, odejście. Bardzo altruistyczne to, co mówisz. Naprawdę mi zaimponowałaś. Nie wiem czy byłbym zdolny, do takiego poświęcenia własnego ja. Nie ma w tym krztyny egoizmu, własnego interesu, nawet miejsca na własny żal, godność, dumę, które oddajemy komuś w ramach szacunku dla jego wolności. To jest PRAWDZIWA miłość…
M: Podkręcę Ci tempo i przyspieszę tętno… A co powiesz na wolność w seksie? Na pozwolenie na swoich dodatkowych partnerów? Pozwolenie na trójkąt lub czworokąt, bo para nie lubi się ograniczać, a chciałaby spróbować czegoś nowego? Dajesz wolność ukochanej osobie po to, aby spróbowała czegoś, o czym marzy…
MMW: Hmm. Moim zdaniem, dwie osoby mogą robić w łóżku, co im się tylko żywnie podoba i nikomu nic do tego, pod warunkiem jednak, że obojgu sprawia to przyjemność. Trochę piszę o tym w nowej powieści, z cyklu „# Portal randkowy”, pod roboczym podtytułem „Miguel”, gdzie bohaterowie mają bardzo wyszukane gusta erotyczne. Mawiam: „Jak dla mnie, to mogą skakać z szafy”, o ile oczywiście nikomu nie dzieje się krzywda.
Osobiście lubię eksperymentować w seksie, rozumiem też różne klimaty, związane z BDSM, z którym staram się oswoić Czytelników w swojej najnowszej książce😊. Jednak w życiu, do takich poszukiwań trzeba mieć właściwego partnera, którego te eksploracje także pociągają. Dla mnie seks – nazwijmy go „urozmaiconym” – to bezpiecznik, że w łóżku, a za tym i w związku, nigdy nie powieje nudą, a w konsekwencji nie dojdzie do rozkładu. Przynajmniej z tej przyczyny, a wierz mi, że to jeden z piątki głównych powodów rozstań. Brak namiętności – znaczy się.
Pytanie, czy daję wolność partnerce, żeby, jak rozumiem, próbowała czegoś innego na własną rękę – to już pójście znacznie dalej. Dla mnie, zbyt daleko. Razem, tak, ale osobno, już nie. Bo tak jak wspólne poszukiwania łączą, o czym mówiłem wcześniej, to osobne niszczą. Ale to jedynie mój pogląd… A Ty, pozwoliłabyś facetowi eksperymentować seksualnie poza Waszą sypialnią? Nawet jeśli byłaby to cena Twojej wolności w tym względzie, to nie bałabyś się, że mu to nie wystarczy i któregoś dnia zniknie?
M: Tak, w długotrwałym związku czasem namiętność gdzieś gaśnie, seks staje się smutnym obowiązkiem, ale są inne wartości lub … zobowiązania wrrrrr. I może nasz partner być szczęśliwy też z kimś innym. Nawet na chwilę. Poszukać swojej przygody. To jest właśnie bardzo wysoki level zaufania do siebie, a gdy my ufamy sobie to i też partnerowi. O zaufaniu mówimy, kiedy sobie wierzymy. Nie kontrolujemy, nie krytykujemy, nie osądzamy, nie jesteśmy zaborczy. Te lekcje zaczynamy od siebie, nie od partnera. Wówczas związek płynie lekko i z fantazją, jest odkrywaniem i smakowaniem życia. Pojawia się fajne napięcie, ciągła fascynacja, odkrywania siebie na nowo. Bo nikt nie należy do nikogo. Nie jest niczyją własnością. I błagam nie rób na mnie takich oczu…
MMW: Okej, myślę, że to nie jest do zaakceptowania przez zdecydowaną większość społeczeństwa…
M: Jest bardzo dużo związków, że kobieta „przymyka oko”, dając ukochanemu się wyszaleć, bo wie że i tak wróci i to z lepszą energią. Mało kto się do tego przyznaje. To jak wypuszczenie psa, pobiega i wróci zadowolony. Trzymanie na siłę może doprowadzić do pogryzienia.
MMW: Tak, mówisz o prowincjonalnej hipokryzji. Kobiety udają, że faceci nie biegają po wsi.
M: Ludzie w związkach, szczególnie z tym długim stażem, domawiają się na pewne „rozwiązania”, które mogą uatrakcyjnić związek i stworzyć znowu zainteresowanie sobą, jednak miłość jest zawsze ponad to. Prawdziwa miłość zawsze wybacza i nie ocenia.
MMW: Zgoda: uatrakcyjnić, ale nie w osobnych sypialniach z osobami trzecimi. Hmm… Jestem cholernie otwarty, wierz mi, ale nawet dla mnie to dużo. Chyba bym nie dźwignął, o ile mówimy o poważnym związku.
M: Znam wielu mężczyzn i kobiet, którzy cenią sobie niezależność, wolność w związku, to napięcie i cieszenie się na swój widok. Nie siedzenie w rutynie domowej, a posiadanie własnego świata pasji, wyzwań, realizacji. Jestem jak najbardziej za tą kawalerką lub inną skrytką, bo zwyczajnie cudownie jest posiedzieć samemu, lub samemu wybrać się na miasto. Poeksplorować. Mieć czas na męskie czy babskie wypady i znikanie na jakiś czas bez smyczy na komórce. Wówczas budzi się w nich ta dzikość, tęsknota za partnerem, ciekawość.
Kiedy mówi się na temat zobowiązań, oczekiwań, wkładania w pudełka schematów, to im się robi duszno. Uciekają. Muszą mieć czas aby sobie poobserwować i oswoić się, a nie wpadać w rolę. Czy taki związek, w ogóle, czy może dojść do związku w życiu takich wolnych ptaków? Tak. Wtedy, gdy znajdą partnera, który ich wiecznie inspiruje, jest nieuchwytny, że wiesz co zawsze do końca myśli, tworzy to kreatywne napięcie, żyje swoim życiem, a nie poświęceniem. Play, a nie od razu wkłada rzeczy do szafy. To otworzenie przestrzeni dla partnera i bez względu na staż, uwodzenie go. Wówczas oddają z miłością jej/jemu kawałek swojej wolności. Związek to też sztuka. Przez duże „S”.
MMW: Widzisz, każdy ma swoje imponderabilia, i w tym miejscu trafiłaś na moje…
O autorach:
Fot. iStock
Melisandra,Projekt Szczęście, to autorski pomysł fundatorki Fundacji, która występuje pod pseudonimem Melissandra, czyli ta mityczna która służy światłu i wyprowadza innych z cienia. Fundacja jest szczególnym miejscem dla ludzi, którzy po różnych związkach pragną ponownie doświadczyć szczęścia i znaleźć ukochanego i jedynego partnera. Ludzi, którzy, w czasie organizowanych przez Fundację warsztatów, chcą zrozumieć do czego były im potrzebne poprzednie związki, a potrzeba miłości i zrozumienia staje się ich drogą do światła. Warsztaty są miejscem tak dla singli, jak i dla par, które chcą jeszcze zobaczyć czy coś zostało jeszcze z ich miłości i jak tę miłość odnaleźć.
Archiwum prywatne
Marcin Michał Wysocki
Urodzony w 1965 roku w Warszawie, absolwent kilku fakultetów na uczelniach krajowych i zagranicznych, doktor nauk humanistycznych UŁ. Był m.in. asystentem oraz tłumaczem Jeffa Goffa i Jacka Wrighta w musicalu Narzeczona rozbójnika (Teatr Popularny). W Teatrze Ateneum asystował takim osobowościom teatru polskiego, jak: Laco Adamik, Krzysztof Zaleski, Wojciech Młynarski czy Janusz Warmiński. Współpracował z TVP w programach: LUZ, Sportowa apteka, Kawa czy herbata?. Był autorem muzyki do programów Mur, Sportowa Apteka oraz nagrał autorską płytę Head. Próbował swych sił w roli speakera w Radio Zet u Andrzeja Wojciechowskiego. Dotąd wydano sześć pozycji jego autorstwa: pracę naukową Wyznaczniki tożsamości etnicznej […]; wyróżnioną monografię żołnierza AK, Michał Wysocki. Wspomnienia z lat 1921–1955; impresję historyczną Remedium na śmierć – historie prawdziwe; relacje kombatantów z okresu Powstania Warszawskiego, A jednak przeżyliśmy. Niezwykłe wspomnienia, powieść obyczajową Baku, Moskwa, Warszawa oraz zbiór historii o poznawaniu się przez internet #Portal randkowy.
Chociaż każda z nas jest inna, zasadniczo rządzimy się podobnymi prawami biologicznymi. Ze względu na pewne funkcje, które są unikatowe dla kobiety i tylko dla niej, nasz organizm podlega nieustającemu wpływowi hormonów, które determinują nie tylko naszą kondycję fizyczną, lecz również kobiece emocje, nastroje, tendencje oraz, oczywiście, wszelkie dolegliwości przypisywane tylko kobiecie.
Bardzo często skuteczne remedia na te dolegliwości możemy odnaleźć w otaczającej nas naturze. Natura zawsze wspiera kobietę i jest jej bliska. Być może dlatego, że natura również, podobnie jak życie kobiety, bazuje na cyklach. Comiesięczny cykl menstruacyjny, cykl dziewięciu miesięcy ciąży, a w końcu cały cykl reprodukcyjny kończący się menopauzą – to cykle łączące kobietę z rytmami natury i wpisujące ją w całość otaczającego nas wszechświata. Powinny stanowić nasz atut, a nie przyczynę zmartwień i rozmaitych przypadłości. Tymczasem, jak to w życiu – różnie bywa… Te wszystkie domeny kobiece są nierzadko źródłem licznych dolegliwości i uprzykrzają nam życie. Z niepokojem czekamy na kolejną bolesną miesiączkę, obawiamy się ciąży, nie wspominając już o menopauzie, która kojarzy się tylko z jędzowatą, przekwitającą i marudzącą „babą”. Zrzucamy winę na hormony, ale one tylko spełniają swoją rolę. Pogrążamy się w smutku, obserwując w kalendarzu mijające dni, a w lustrze coraz głębsze zmarszczki.
Tymczasem wcale nie musi, a wręcz nie powinno tak być! Życie kobiety jest piękne w każdej swojej odsłonie i naszym zadaniem jest po prostu odnaleźć to piękno, zaakceptować siebie w każdym możliwym „stadium” i żyć jak najbardziej zgodnie z naturą. Bo natura ma dla nas wszelkie rozwiązania na kobiece problemy. Istnieje ogromna różnorodność ziół, aktywnie wspomagających zdrowie kobiety, naturalnych produktów spożywczych zawierających wszelkie niezbędne dla nas składniki dietetyczne oraz pochodzących z natury leków, które pomagają nam uporać się z różnymi kobiecymi przypadłościami.
Jakie zioła każda kobieta powinna mieć pod ręką?
Zioła stosowane są od wieków na rozmaite dolegliwości. Istnieje jednak szereg roślin, których cenne właściwości są przydatne szczególnie paniom. Wykazują dobroczynny wpływ nie tylko na zdrowie i samopoczucie, lecz także przydają się w pielęgnowaniu urody i dłuższym zachowaniu dobrego wyglądu. Do najważniejszych spośród nich należą:
Pokrzywa zwyczajna– ze względu na istne bogactwo soli mineralnych, roślina ta przyda się kobietom w każdym wieku. Zawiera między innymi witaminy z grupy B, witaminę K, a z ważnych pierwiastków: potas, magnez, wapń, żelazo i krzem. Ma działanie oczyszczające, moczopędne oraz przyspieszające przemianę materii i likwidujące obrzęki, co sprzyja zachowaniu dobrej sylwetki. Wzmacnia włosy i paznokcie, dobrze wpływa na stan skóry. Ze względu na zawartość żelaza zapobiega anemii. Jest zalecana w zaburzeniach hormonalnych. Może być stosowana w ciąży, a także w okresie karmienia piersią, ponieważ wspomaga produkcję mleka. Z pewnością przyda się także paniom w okresie przekwitania. Co ciekawe, nasiona pokrzywy również zawierają szereg potrzebnych kobietom wartości odżywczych, jak np. cenne kwasy tłuszczowe, witaminy, antyoksydanty, czy fitohormony.
Werbena lekarska– to kolejna roślina o trudnych do przecenienia właściwościach. Znana od wieków, była i jest stosowana jako środek przeciwzapalny, przeciwbólowy i rozkurczający. Sprawdza się u kobiet nie tylko dlatego, że pomaga w przypadku bolesnych miesiączek, ale także wpływa bardzo pozytywnie na nastrój i pomaga odzyskać równowagę emocjonalną w przypadku np. zespołu napięcia przedmiesiączkowego lub wskutek innego rodzaju zaburzeń nastroju. Nie zaleca się jej jednak u pań w ciąży (może nasilić skurcze), ale już w okresie laktacji może być jak najbardziej stosowana, ponieważ stymuluje produkcję pokarmu. Jest również zalecana przed porodem, gdyż ułatwia i przyspiesza akcję porodową. Werbena także dobrze sobie radzi z problemami trawiennymi, wspomaga oczyszczanie wątroby oraz łagodzi niepokój, lęk, działa kojąco na skołatane nerwy i ułatwia zasypianie.
Melisa lekarska – to popularne ziele można wyhodować we własnym ogródku. Doskonale łagodzi nadmierne napięcie nerwowe i może być stosowane w bezsenności, nadmiernym napięciu nerwowym oraz stanach lękowych. Napar z liści melisy łagodzi skurczowe bóle miesiączkowe. Melisa może być stosowana u ciężarnych – nie tylko uspokaja, ale też przynosi ulgę w porannych nudnościach.
Liście malin – przydadzą się szczególnie paniom, skarżącym się na bolesne miesiączki. Łagodzą one skurcze i obniżają napięcie narządów rodnych. Zaleca się picie naparu z liści malin również podczas ciąży. Na początku pomaga pozbyć się porannych mdłości, a pod koniec rozluźnia mięśnie macicy, przygotowując ją do porodu. W czasie połogu natomiast liście malin pomogą świeżo upieczonej mamie zregenerować się po porodzie, wzmocnić i poprawić laktację. Napar z liści malin polecany jest także kobietom w okresie menopauzy. Zawiera on bowiem mnóstwo substancji o działaniu antyoksydacyjnym, co działa przeciwzapalnie i zapobiega wielu schorzeniom, m.in. nowotworom. Pity regularnie przyspiesza przemianę materii, wzmacnia organizm, podnosi odporność i wspomaga leczenie infekcji.
Nagietek lekarski – to powszechnie znane ziele o działaniu przeciwzapalnym i ułatwiającym gojenie. Wykazuje także działanie rozkurczowe, więc mogą po niego sięgać panie cierpiące z powodu bolesnych miesiączek. Napar z nagietka przyda się również przed menstruacją, w zespole napięcia przedmiesiączkowego oraz w przypadku nieregularnych miesiączek. Korzystnie działa także u kobiet w okresie przekwitania, łagodząc dokuczliwe objawy menopauzalne. Nagietek jest często stosowany w preparatach kosmetycznych ze względu na swoje działanie przeciwzapalne, gojące i przeciwgrzybicze. Znajdziemy go w kremach, szamponach, płynach do higieny intymnej, balsamach, czy żelach pod prysznic. Uwaga! Niektóre osoby mogą być uczulone na nagietek!
Krwawnik pospolity – jak sama już nazwa wskazuje ziele krwawnika ma działanie przeciwkrwotoczne, ale także przeciwzapalne, antyseptyczne i ściągające. Może być stosowany wewnętrznie i zewnętrznie. Poleca się go paniom cierpiącym z powodu bolesnych, obfitych i/lub nieregularnych miesiączek. Wpływa korzystnie na kondycję dróg rodnych, reguluje cykl miesiączkowy oraz łagodzi nieprzyjemne symptomy klimakteryjne. Nie powinny jednak zażywać go kobiety w ciąży i karmiące piersią. Z innych jego wskazań można wymienić np. bóle migrenowe, stany zapalne dróg pokarmowych czy hemoroidy. Ponieważ zmniejsza krwawienie, stosuje się go zewnętrznie na rany (w postaci maści, kremów) – przyspiesza gojenie, działa przeciwbakteryjnie i ściągająco. Często używa się go w kosmetyce – polecany jest np. do pielęgnacji cery trądzikowej, łojotokowej, przetłuszczającej się. Uwaga! Podobnie jak w przypadku nagietka, krwawnik również może wywoływać reakcje alergiczne.
Co powinno się znaleźć na talerzu kobiety?
Produkty spożywcze, podobnie jak zioła, wywierają niebagatelny wpływ na zdrowie kobiety. Ich działanie jest oczywiście słabsze niż działanie wyciągów ziołowych lub leków naturalnych, lecz jako że spożywamy je częściej i w większych ilościach, również poprzez jedzenie określonych produktów możemy wpływać na swoją kondycję. W związku z tym, że kobieta podlega regularnym wahaniom hormonalnym, a jej stan uwarunkowany jest zmieniającymi się naturalnymi cyklami, jej organizm wymaga dostosowania rodzaju posiłków do aktualnego zapotrzebowania.
Co warto jeść w czasie miesiączki i po niej?
Na szczególną uwagę zasługuje odżywianie się w związku z menstruacją. Miesiączka bowiem dotyka nas regularnie i przez wiele lat. Tracimy w tym czasie krew, która chociaż już nieprzydatna, zabiera z organizmu szereg ważnych substancji. Dlatego wiele pań (szczególnie obficie miesiączkujących) jest narażonych na nadmierne ubytki krwi, co w rezultacie prowadzi do: silnego osłabienia, anemii, a z czasem pogarsza się pamięć, koncentracja, spada jakość snu, pojawia się większe rozdrażnienie, bóle głowy, słabszy wzrok, palpitacje serca, nadmierna łamliwość paznokci, wypadanie włosów, suchość skóry, zaparcia itd.
Na napięcie i objawy zespołu przedmiesiączkowego korzystnie działa herbata z pączków róży, napar z nagietka, posiłki obfitujące w warzywa doprawione ostrymi przyprawami i ziołami. Unikać trzeba w tym czasie słodyczy (chociaż mamy wtedy na nie największą ochotę!).
W czasie miesiączki dobrze jest wspierać się produktami, które ułatwią całkowite pozbycie się krwi menstruacyjnej i oczyszczenie się macicy. Do takich należą np.: wątróbka drobiowa, wieprzowa i wołowa, ryż, fasola adzuki. Po menstruacji natomiast najważniejsze jest odżywienie i wzmocnienie krwi czemu sprzyjają: kurczak, wołowina, wątróbka, ryby, jajka, ryż, komosa ryżowa, ciemne winogrona, owoce goji, czereśnie, brokuły, szpinak, wszystkie warzywa liściaste, czarna fasola, czarny sezam.
Ograniczyć zaś powinno się posiłki, które wychładzają organizm i mogą powodować zaburzenia układu trawiennego w przyswajaniu ważnych składników odżywczych. Niewskazane są produkty zimne same w sobie (lody, zimne napoje, mrożonki) oraz ochładzające termicznie, czyli surowe warzywa i owoce. Posiłki powinny być ciepłe, gotowane, duszone, pieczone. Bardzo korzystne są ciepłe zupy, dania lekkostrawne i pożywne.
Jak wspomóc dietą kobietę w czasie menopauzy?
W czasie przekwitania słabnie nieco funkcja narządów trawiennych, zwalnia metabolizm, pojawiają się zaparcia, możliwe jest ogólne osłabienie i zaburzenia równowagi hormonalnej. W tym czasie powinno się szczególną wagę przywiązywać do tego, co się znajduje na naszym talerzu.
Bardzo ważne jest wtedy regularne spożywanie posiłków i unikanie wszelkich nadwyżek pokarmowych, które sprzyjają przybieraniu na wadze i nadmiernie obciążają układ pokarmowy. Powinniśmy jeść tyle, ile jesteśmy w stanie strawić i unikać posiłków ciężkostrawnych, czyli: nadmiaru mięsa, surówek, produktów mlecznych, pszennych, białego pieczywa, słodyczy i ciast, zimnego tłuszczów trans (żółty ser, majonez, batoniki itp.) oraz wszelkiej żywności przetworzonej. Ponadto nie omijamy posiłków i nie jemy zbyt późnych kolacji.
Zadbać natomiast trzeba, aby w codziennym jadłospisie znalazły się: produkty fermentowane mleczne, ryż, dobre jakościowo tłuszcze – olej lniany, z wiesiołka, kokosowy, masło w rozsądnych ilościach, niewielkie ilości miodu oraz melasy (zawiera sporo żelaza). Wskazane są produkty zawierające niezbędne w tym czasie mikroelementy, jak selen, cynk, magnez, wapń, witamina B12, witamina K, D3. W diecie nie powinno zatem zabraknąć także: ryb, orzechów (brazylijskie, włoskie, migdały), jajek, grzybów, dobrej jakości mięsa drobiowego, kaszy, nasion roślin strączkowych, pestek dyni i nasion słonecznika oraz wszelkich warzyw. Wskazane są w szczególności warzywa o ciemnozielonych liściach, jak np.: różne kapusty, brokuł, jarmuż, szpinak, brukselka, kalarepa, kalafior, rzodkiewka, rukiew wodna, rukola. Dostarczą one niezbędnego wapnia i witaminy K. Paniom w tym czasie przyda się także potas (regulacja ciśnienia tętniczego krwi), który znajdziemy w pomidorach, bananach, awokado i morelach.
Jeśli dokuczają ci zaparcia (dotyczy to nie tylko kobiet przekwitających, lecz pań w każdym wieku), z tym również lepiej poradzić sobie naturalnymi metodami, zamiast sięgać po silne środki przeczyszczające. Doskonałym produktem regulującym wypróżnienia jest bardzo bogata w błonnik śliwka umeboshi, poza tym zwykłe suszone śliwki (najlepiej rozgotowane), suszone morele, figi, orzechy włoskie. Można także ugotować sobie kompot z suszonych owoców lub samemu wykonać „kulki na zaparcia”, w skład których wchodzą orzechy włoskie, czarny sezam, nasiona moreli, orzeszki piniowe i odrobina miodu. Mielimy wszystkie składniki na lepką masę, z której formujemy kulki o średnicy około 2 cm i spożywamy 3 razy dziennie.
Jeśli nie jesteś pewna, czy twoja dieta wystarczająco spełnia wszystkie oczekiwania odżywcze i dostarcza ci wszelkich niezbędnych dla zdrowia składników, stosuj dobrej jakości suplementy diety. Kieruj się poradą zaufanego farmaceuty i, niestety, także ceną. Tani suplement nie może być dobry…
Leczenie naturalne – czyli homeopatia dla kobiet
O ile zioła i różne produkty żywieniowe mogą być spożywane na co dzień, to po leki sięgamy wtedy, jeśli pojawiają się u nas jakieś konkretne dolegliwości zdrowotne. Labilna kobieca gospodarka hormonalna sprzyja rozwojowi rozmaitych objawów, przy których warto skorzystać z terapii naturalnych, bez konieczności sięgania po silnie działające leki chemiczne. Do takich terapii należy homeopatia, oferująca tylko leki naturalnego pochodzenia. Ich ogromną zaletą jest bezpieczeństwo, co wiąże się z możliwością korzystania z tych leków w każdej sytuacji – również w ciąży oraz podczas karmienia piersią. Poza tym można dobrać odpowiedni lek homeopatyczny praktycznie na każdą trapiącą nas przypadłość.
Co na bolesne miesiączki…?
Jeśli dokuczają ci bolesne menstruacje i co miesiąc skręcasz się z bólu, przykładając do brzucha gorący termofor, z pomocą może przyjść homeopatyczny Colocynthis. Jeżeli zaś podczas miesiączki cierpisz na bóle o charakterze skurczowym, najchętniej siadasz z podkulonymi nogami, a wyraźną poprawę przynosi ciepły okład na brzuch lub ciepła kąpiel, możesz sięgnąć po Magnesia phosphorica. Z kolei Actaea racemosa jest zalecana, gdy ból miesiączkowy dosłownie przeszywa macicę jakby „na wylot” i często promieniuje w dół ud, do bioder lub do pleców. Lek ten pomoże także tym paniom, które skarżą się na bolesną owulację oraz na zespół napięcia przedmiesiączkowego z towarzyszącym silnym bólem piersi.
Przy bardzo intensywnych, wyczerpujących bólach menstruacyjnych, przebiegających ze skurczami macicy i porównywalnych nawet do bólu porodowego, przydać się może Caulophyllum thalictroides. Natomiast Sabina jest wskazany w przypadku obfitych i przedłużających się miesiączek, w przebiegu których występuje silny wyciek czerwonej, błyszczącej krwi z obecnością licznych skrzepów, nasilający się pod wpływem najmniejszego ruchu. Miesiączka przebiega z silnymi bólami promieniującymi spojenia łonowego oraz w kierunku ud. Z kolei gdy bolesnej miesiączce towarzyszy zmienność nastrojów i rozchwianie emocjonalne, a ból powoduje złość i rozdrażnienie, można zastosować Chamomilla officinalis lub Lachesis mutus.
Naturalne wsparcie w okresie klimakteryjnym
Leki homeopatyczne przychodzą także z pomocą kobietom w okresie menopauzalnym. Nie tylko łagodzą dolegliwości pojawiające się w wyniku zachodzących wtedy zmian hormonalnych, lecz również pomagają poradzić sobie z emocjami typowymi dla klimakterium i zaakceptować upływ czasu i zmiany w naszym organizmie. Dobrze jest wówczas zadziałać łagodnymi, naturalnymi środkami, które działają w zgodzie z naszym organizmem, zamiast sięgać od razu po silne leki chemiczne, które mają „przedłużyć młodość”. Terapię homeopatyczną można jak najbardziej uzupełnić o produkty roślinne, łagodzące dolegliwości okresu przekwitania. Korzystnie działają tu preparaty zawierające np. wyciąg z niepokalanka (Agnus castus), wyciąg z granatu, z czerwonej koniczyny lub pluskwicy groniastej.
Jeśli zaś chodzi o leki homeopatyczne, to paniom, które w tym czasie skarżą się na silne gorąco, zlewne poty, mają tendencję do nadwagi i nadciśnienia, a przy tym są poirytowane, rozdrażnione i z trudem znoszą sprzeciw, można zalecić Lachesis mutus. Jeśli z kolei mamy do czynienia z ciągle zmarzniętą osobą, która wykazuje skłonności do zaburzeń krążenia, wypadania macicy lub odbytu, zaparcia, czy dolegliwości wątrobowe, pomocny może się okazać Sepia officinalis. Panie potrzebujące tego leku z trudem akceptują upływ czasu, bojąc się starości i przekwitania, zazwyczaj często narzekają i widzą wszystko w czarnych barwach.
Te zaś kobiety, które ciągle potrzebują wsparcia, są płaczliwe, skłonne do zmiany nastrojów, uwielbiają być pocieszane i przytulane mogą dobrze zareagować na homeopatyczną Pulsatilla. W sytuacji odwrotnej, gdy kobieta odrzuca pocieszanie, izoluje się od otoczenia, jest smutna, przygnębiona, ze skłonnością do nastrojów depresyjnych, warto pomyśleć o Natrium muriaticum.
Pamiętajmy jednak, że leki homeopatyczne powinny być zawsze dopasowane do indywidualnego sposobu reagowania każdej kobiety. Dlatego ich wybór należy pozostawić w rękach doświadczonego lekarza stosującego leki homeopatyczne.