Go to content

Jak wygląda życie stewardessy? „Miałam 19 lat, kiedy rozpoczęłam przygodę z lataniem. Kocham latać, bo niebo nie ma limitu”

Fot. Archiwum prywatne / Facebook Życie stewardessy

Kocha latać, bo jak mówi „niebo nie ma limitu”. Uwielbia przygody i wyzwania. Żeby spełnić swoje największe marzenie przeprowadziła się do dalekiego Omanu. O przeżyciach i ciekawostkach związanych z pracą pisze na blogu, który śledzi wierna grupa czytelników. Poznajecie Olgę Kuczyńską, stewardessę, dla której praca to prawdziwa pasja.

Anna Frydrychewicz: Kochasz latanie, to widać i czuć, nie jest to tylko praca. Co jeszcze?

Olga Kuczyńska: Co mi daje latanie? W chwili obecnej jest to moje źródło utrzymania, ale i nie tylko. To przede wszystkim część mojego życia i wokół tego kręci się obecnie mój świat. To pasja, marzenia, które realizuję jako młoda kobieta. To coś, co uzależniło mnie totalnie.

Znam wiele kobiet, które marzyły o zawodzie stewardessy, ale na marzeniach się skończyło. Jak było w twoim przypadku?

Moja historia, jeśli chodzi o same lotnictwo, zaczęła się, kiedy byłam jeszcze nastolatką. Wtedy po raz pierwszy leciałam samolotem. Do Tunezji. Wystarczył jeden start, żeby w mojej głowie pojawiła się myśl, by po ukończeniu szkoły spróbować swoich sił jako stewardessa.

Lot raz w roku na wakacje mi nie wystarczał. Wzrokiem szybowałam po niebie razem z każdym przelatującym samolotem. Bawiłam się w odgadywanie linii albo zastanawiałam się, co robi załoga i pasażerowie w danym momencie. Po ukończeniu liceum wysłałam swoje CV  Zostałam zaproszona na spotkanie. I… udało się. Miałam 19 lat, kiedy rozpoczęłam przygodę z lataniem, tak jak sobie zaplanowałam. Opuściłam Polskę, bo bazę (swoje miejsce pracy) miałam we Włoszech.

Fot. Archiwum prywatne / Facebook Życie stewardessy

Fot. Archiwum prywatne / Facebook Życie stewardessy

Jak wyglądała rekrutacja? Zdawałaś testy sprawnościowe?

Rekrutacja składała się z kilku etapów. Po wysłaniu cv online, dostałam zaproszenie na spotkanie, podczas którego odbyła się prezentacja firm. Miałam test z języka angielskiego ze znajomości gramatyki i jedno zadanie otwarte, gdzie musiałam opisać, co bym zrobiła w razie podanej sytuacji na pokładzie. Po teście czekaliśmy na rozmowę kwalifikacyjną. Kilka tygodni później otrzymałam informację, że dostałam pracę, a dwa miesiące potem przystąpiłam do  szkolenia, które trwało 6 tygodni. Uczono nas zasad pierwszej pomocy, zachowania w awaryjnych sytuacjach, przepisów bezpieczeństwa oraz procedur obowiązujących w lotnictwie w ogóle oraz w tych konkretnych liniach, w których miałam pracować.

Teraz latasz w liniach arabskich, odczuwasz silnie różnice kulturowe?

W liniach arabskich, fakt wiele się różni. Mieszkam w kraju muzułmańskim – w Omanie. Bardzo polecam to miejsce, gdybyście zastanawiali się nad urlopem. Mentalnie ludzie są inni, ale nie ma jakiś wielu restrykcji, które wpływałyby mocno na moje życie tutaj, a także pracę.

Fot. Archiwum prywatne / Facebook Życie stewardessy

Fot. Archiwum prywatne / Facebook Życie stewardessy

Boisz się czasem?

Strach? Nie. Wychodzę z założenia, że co ma być to będzie. Druga sprawa – trzeba naprawdę wielu zaniedbań, by doszło do katastrofy lotniczej. Prędzej wygrałabym w totolotka i zostałabym milionerką.

Transport lotniczy jest jednym z najbezpieczniejszych na tym globie. Czy słyszy się, że codziennie spada samolot, choć dziennie wznosi się setki tysięcy maszyn w powietrze? Nie. A więc mamy odpowiedź.. Ile wypadków jest codziennie na drogach? Fakt zdarzają się sytuacje losowe.. jak to w życiu. Jeśli mam umrzeć w katastrofie, to tak mi jest pisane.. i już. Ważne, że kocham moje miejsce pracy na kilku tysiącach metrów.

Ale sama praca stewardessy bywa stresująca…

Stresujące dla mnie są momenty, kiedy pasażerowi coś się dzieje, bo wtedy na mnie spoczywa odpowiedzialność, by mu udzielić tej pierwszej doraźnej pomocy. Nie zawsze jednak się to udaje. Najgorszą porażką dla nas jest strata pasażera na pokładzie. Wiadomo przypadki są różne.

Fajną masz załogę? Przyjaźnicie się?

Załoga niestety codziennie jest inna i czasem nie znam i nigdy wcześniej nie widziałam na oczy tych osób mimo, ze jesteśmy razem w jednej firmie.

Masz ochotę czasem pasażera „postawić do pionu” ?

Akurat z pasażerami różnie bywa i trzeba mieć dużo cierpliwości. Jeśli są z nim kłopoty stosujemy ostrzeżenia. Jeśli sytuacja nadal jest napięta, możemy takiego pasażera unieruchomić za pomocą „a la” – kajdanek w postaci plastikowych rzemyków, ale to już dotyczy skrajnych przypadków, kiedy pasażer jest naprawdę agresywny.

Fot. Archiwum prywatne / Facebook Życie stewardessy

Fot. Archiwum prywatne / Facebook Życie stewardessy

Opowiesz o jakiś nietypowych zdarzeniach na pokładzie?

Oczywiście jest ich mnóstwo. Na pokładzie każdego dnia jest średnio 200 pasażerów, a więc można obserwować najróżniejsze zachowania. Tych śmiesznych, dziwnych jak i irytujących.
Mam pasażerów, którzy mylą drzwi wyjściowe samolotu z toaletą mimo, że jest w nich małe okienko, a za nim chmurki i niebo. Zawsze jestem pełna podziwu, jak ktoś może pomylić drzwi skoro nimi wcześniej wszedł.

Inny pasażer z kolei chciał załatwić się na nasze służbowe siedzenie myśląc, że to pisuar. A co do dziwnych zachowań – mieliśmy na pokładzie pasażera, który zjadł posiłek mojej koleżanki, kiedy robiliśmy serwis.

„Bycie z ludźmi” tam wysoko bywa trudne, jaki mają stosunek do ciebie?

Praca z ludźmi wymaga dużo cierpliwości, gdyż nie każdy jest taki sam, nie każdy myśli tak jak my i nie każdy ma dobry dzień. Ponadto trzeba mieć na uwadze wielokulturowość, różnice w mentalności, co czasami utrudnia pewne sprawy. Oczywiście wielu pasażerów ma podobne zachowania, jak wstawanie, gdy ledwo samolot się zatrzyma po lądowaniu, brak zrozumienia, że są turbulencje i nie można iść do toalety, gubienie dokumentów, proszenie o rzeczy z serwisu, gdy minutę wcześniej przechodziłyśmy obok danego pasażera, układanie bagaży w sposób, który zajmuje pół schowka. Oczywiście wiele zależy też od narodowości.

Czasami trzeba ugrać coś dyplomatycznie, bo bywają tacy, co lubią robić dużo problemów.

Codziennie trzeba stanąć twarzą w twarz z różnymi problemami, nawet tymi drobnymi. Przykładowo w arabskich krajach, kiedy kobieta nie chce usiąść obok mężczyzny, a samolot jest pełny i nie każdy ma ochotę na zamiany. Zdarzają się agresywni pasażerowie, a także ci, którzy boją się latać, bywają też sytuacje, kiedy ludzie umierają na pokładzie, dostają zawału i wtedy to na nas wszyscy muszą polegać.

Nie jest pięknie, lekko i przyjemnie.

Ludzie myślą, że jesteśmy podniebnymi kelnerkami, by podać jedynie kawę, czy herbatę i zapominają o tym, że to my jesteśmy odpowiedzialni za ich życie w razie trudnych sytuacji. Ja wiem, że widać nas tylko przy serwisie i nikt nie zastanawia się nad naszymi obowiązkami i odpowiedzialnością. Dopiero, gdy coś się wydarza, wtedy oczy wszystkich są zwrócone w naszą stronę, i nasza reakcja równa się reakcji pasażera.

A co najczęściej zamawiają pasażerowie?

No oczywiście alkohol, żeby opanować strach przed lataniem.

Mówisz „niebo nie ma limitu”. Czy masz poczucie, że takie jest również życie?

Zależy jak na to spojrzeć. Jestem osobą, która lubi, gdy coś się dzieję, lubię wyzwania, przygody. Tak naprawdę myślę, że sam człowiek wyznacza sobie granice i to my jesteśmy kowalami swojego losu. Niebo to płaszczyzna, która dla mnie się nie kończy. Niebo to dom, w którym zamieszkałam.

Zdecydowanie ta praca nie jest na zawsze i ciężko będzie kiedyś zejść na ziemię. Tak dosłownie. Bo, gdy już raz posmakowałeś lotu, zawsze będziesz chodzić po ziemi z oczami utkwionymi w niebo, bo tam właśnie byłeś i tam zawsze będziesz pragnął powrócić.

Olga za 20 lat…?

Tak naprawdę nasze latanie kończy się wraz z chęcią ustabilizowania sobie życia, bądź też ze względu na zdrowie. Latanie bardzo źle oddziaływuje na organizm – przez zmiany ciśnienia, wielokrotne lądowania, starty i samo promieniowanie. Jak widzę siebie za 20 lat? Jako szczęśliwą mamę, a resztę pokaże los.


 

Blog Olgi możecie poczytać tutaj.

A Facebook’owy funpage polubcie tu.