Nie chce zostać. Chciałby odejść, zniknąć z twojego życia. No dobrze, może nie tak radykalnie zniknąć, bo boi się, że cię zrani. Za dużo was łączyło, kiedyś. Teraz ta więź jest już jednostronna, tak jakbyś trzymała w ręku jakąś niewidzialną nić obwiązaną drugim końcem wokół jego palca. Ale na twoim palcu nie ma już jego nici, zerwał ją, wyrzucił. Emocjonalnie jest już „wolny”. Wie, że cię zrani, miota się, waha między swoimi uczuciami a chęcią bycia „w porządku” wobec ciebie. Jednak tego od niego nie usłyszysz.Czy jest tchórzem? Może. A może po prostu naprawdę nie wie jak się do tego zabrać. Wcale nie chciał być tym złym, nie chciał wyrządzić ci krzywdy. Ale serce wybrało inaczej i on czuje, że musi być wolny. Wolałby nie mówić nic, tylko pewnego dnia nie pojawić się w drzwiach twojego domu. Wymazać się z twojej pamięci, tak jakby ten wspólny czas nigdy nie istniał, jakby wspólne życie nie miało nigdy miejsca. Jakby was nie było. Problem w tym, że ty widzisz to zupełnie inaczej. Zapomnieć was? Dla ciebie to niewyobrażalne, przecież ty wciąż piszesz waszą historię, wciąż żyjesz wami, nim. Wciąż kochasz i pragniesz z nim być. Budujesz te zamki na lodzie i widzisz się w nich razem z nim.
Nie chcesz zrozumieć, że on odejdzie. Tyle razy mówił ci, że zawsze będziecie razem, że bajka będzie trwała. Tyle razy zapewniał, że to miłość na całe życie, wymarzona, wyśniona. Ta jedna, jedyna. Wierzyłaś, choć pytałaś często, czy jest pewien. Śmiał się wtedy i odgarniał ci grzywkę z czoła. Był pewien.
A teraz czujesz, fizycznie czujesz, jak powoli znika, jak się oddala, jak masz go coraz mniej, jakby przygotowywał cię na to rozstanie. Jak unika cię wzrokiem, jak niezręcznie czuje się, gdy się do niego mocno przytulasz. Przez skórę wyczuwasz jak mu z tobą niekomfortową. I z tą twoją miłością. Intuicji nie da się oszukać. Ty wiesz, że jego serce nie należy już do ciebie. A jednak będziesz próbować go zatrzymać – desperacko, rozpaczliwie zawalczyć o niego. Chcesz być jeszcze bardziej piękna, jeszcze bardziej czuła, uważna na jego potrzeby. Obmyślasz plan,
Nie jesteś w stanie myśleć o niczym innym. A kiedy wszystko zawodzi chwytasz się ostatniej deski ratunku. Błagasz, żeby cię nie zostawiał. Drżąca, nieprzytomna, wyczekujesz werdyktu, którego i tak nie zaakceptujesz. Snujesz się za nim jak cień, żądając litości. Nie pozwolisz mu odejść. Przecież nie jest chyba bez serca!
Nie rób tego, proszę. Nie rób, bo się zatracisz, zapomnisz. Bo stracisz poczucie godności, swojej własnej wartości, miłość do siebie samej.
Nie zatrzymasz go na siłę. Musisz uwolnić się od tego uczucia, zdjąć niewidzialną nić z palca i puścić ją wolno. Ważne jest, być nigdy nie była uwięziona w tej pułapce. Jeśli on chce odejść, jedyne co możesz zrobić, to na to pozwolić. Nie ma sensu próbować walczyć, żebrać o kilka dni, tygodni, może miesięcy. One już nic nie zmienią. Nie przekonasz go już bardziej, że powinien być z tobą. Nie powinien, skoro ucieka. Jeśli próbujesz pokazać mu teraz jak wiele jesteś warta, sama przestajesz w tę swoją wartość wierzyć. Bądź silna, bądź wystarczająco dojrzała, by zrozumieć, że na miłość nie ma gwarancji.