„Wiesz, dziś się nie zobaczymy” – mówi przez telefon słabym, miękkim głosem moja znajoma. -„Zaplanowaliśmy z moim kochanym filmowy wieczór”. Wcale mnie to nie dziwi, bo tydzień temu „z ukochanym” wyjeżdżała na romantyczny weekend, a dwa tygodnie temu świętowali miesięcznicę swojego związku. Właściwie nie miałam okazji porozmawiać z nią „sam na sam” od jakiś kilku tygodni. I choć rozumiem, że miłość, że priorytety, że fascynacja i piękny, może pierwszy etap relacji, nie potrafię pojąć, że można dla kogoś praktycznie zrezygnować z kontaktu z innymi, bliskimi osobami. Myślę nawet, że to niebezpieczne.
Bo on praktycznie „odciął” ją od przyjaciół. Powiecie, że przecież nie zabronił, że to jej decyzja. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy zażądał tego wprost, czy wystarczyło, gdy te kilka razy „strzelił fochem”, kiedy Asia umówiła się z przyjaciółką. Grunt, że cel został osiągnięty – on jest tym „jedynym”. Dosłownie. Jej świat to „jego świat”. Najważniejsi są jego znajomi, jego rodzina, jego plany i marzenia. Ona chce być ich częścią. Ale nie myśli o tym, czy on jest ciekawy jej świata. Czy chce budować wspólny świat również z „jej części”.
Asia bez mrugnięcia okiem zrezygnowała z naszych comiesięcznych „babskich” spotkań w ukochanej knajpce. Tych, na których opowiadałyśmy sobie, co się u nas wydarzyło, piłyśmy latte albo kieliszek wina i dużo się śmiałyśmy, ciesząc się swoją obecnością. W tym samym czasie ogląda z J. serial, jego ukochany serial. Trzyma go za rękę, jakby bojąc się, że gdy ona zechce zrobić coś „dla siebie”, odstąpić go choć na krok, on zniknie. Więc nie ma „jej”, są tylko „oni”. „Na tym polega miłość” – mówi i dodaje, że jest szczęśliwa. I myślę, że teraz jest. Ale co będzie, potem gdy okaże się, że jemu zaczyna być w tej relacji „za ciasno”, że on chętnie wyskoczyłby na miasto, do przyjaciół, sam, a ona zostanie w domu, by na niego czekać? Ewentualnie umówi się ze mną, zrozpaczona, zgorzrkniała, że „tyle dla niego poświęciła, a on nie chce być z nią tyle, co dawniej”. Tak było i ostatnim razem, w poprzednim związku.
Dlaczego zakochane kobiety tak łatwo rezygnują z przyjaźni i kontaktu ze znajomymi, gdy spotykają miłość? Dlaczego dają sobie wmówić, że to dla dobra ich związku (to nieprawda) i „wsiąkają” w tę relację tak mocno, że zapominają o tym, że przedtem też były szczęśliwe, też się uśmiechały, miały swoje pasje, marzenia, cele?… Całkiem fajne życie? Dlaczego nagle uzależniają swoje szczęście od jednej osoby, dając wiarę temu, że bez NIEGO nie będą już potrafiły być szczęśliwe, spełnione, zadowolone z życia ?
Droga Zakochana Kobieto,
Jeśli twój ukochany mówi ci, że powinnaś wiedzieć, kto jest twoim priorytetem, że MUSISZ stawiać go zawsze na pierwszym miejscu, zatrzymaj się na chwilę i pomyśl o sobie i o tym, dlaczego on z tobą jest.
Jeśli tego nie słyszysz, ale czujesz, że twoi przyjaciele czy spotkania ze znajomymi nie są przez niego akceptowane, przyjrzyj się uważniej waszej relacji. Odłóż na chwilę uczucia na bok (wiem jakie to trudne) i zastanów się, kim ty właściwie dla niego jesteś. Czy on rzeczywiście pragnie twojego szczęścia? Bo prawdziwa, bezinteresowna miłość chce dla ukochanej osoby jak najlepiej. Chce widzieć uśmiech na jej twarzy i radość ze spotkania z bliskimi. Chce patrzeć na spełnioną i realizującą się „drugą połówkę” , jest dumna z jej sukcesów i cieszy się jej szczęściem.
Jeśli twój partner stawia warunki, okazuje niezadowolenie, denerwuje się, gdy chcesz mieć w związku swoją przestrzeń, zapytaj go dlaczego się w tobie zakochał i co sprawia, że jesteś dla niego wyjątkowa. Nie daj się zbyć banałami typu: „bo ty mnie kochasz”, „bo jesteś wspaniała”… Jeśli jego miłość wynika z tego, że ma cię „na wyłączność” – to nie jest miłość. Nie pal za sobą mostów, nie rezygnuj z przyjaciół, „dla niego”. Ktoś, kto cię kocha, nigdy od ciebie tego nie zażąda.
I wiesz, ja też kiedyś usłyszałam: „To ja jestem teraz twoim priorytetem, jedyną, najważniejszą dla ciebie osobą. To mi jesteś winna swój czas, każdą wolną chwilę. Inni powinni być daleko, to ja cię potrzebuję”. Na chwilę, nawet dłuższą, uwierzyłam. Dziś wiem, że to był błąd. Bo miłość to tylko miłość. Rzucisz dla niej wszystko, a kiedy się skończy, zostaniesz z niczym.