Koszmar pierwszej randki. Siadacie naprzeciwko siebie, atmosfera trochę się rozluźnia i nagle, nie wiadomo jak i kiedy, rozmowa schodzi na… jego byłą partnerkę. Chociaż wcale tego nie chcesz, dowiadujesz się szczegółów z ICH wspólnego życia – tego, dlaczego się rozstali, co ich połączyło i … jaki jest status tej relacji.
Są takie osoby, które kochają porównywać swoich partnerów do byłych miłości. I zazwyczaj nie robią tego w złej wierze. Czasem rzeczywiście, są perfidnie złośliwe. Ale z reguły po prostu zbyt szczere (tak, to możliwe), nieudolnie szukają sposobu na zmotywowanie ukochanego do zmiany albo nie grzeszą rozumem. Bo na dłuższą metę, nikt takich porównań nie zniesie.
Oczywiście, są takie sytuacje, gdy rozmowy o byłym partnerze uniknąć się nie da (na przykład wtedy, gdy łączą nas wspólne dzieci, albo trudna przeszłość w jakiś sposób wpływa na was oboje), ale jeśli to możliwe starajmy się nie rozmawiać o tym, co już skończone, bo:
– to zawsze wywołuje zazdrość, a nie każdy z nas potrafi sobie z nią dobrze radzić (złe emocje są wam zupełnie niepotrzebne),
– priorytetem jest obecny związek oraz samopoczucie twojego obecnego partnera (porównywanie go do „byłego” i opowiadanie o tym, jak było wam wspaniale),
– nie ma powodu by wracać do zamkniętego rozdziału, teraz tworzysz coś nowego, zupełnie innego i nie powinnaś się oglądać za siebie,
– nie ma powodu, by opowiadać o swoim złamanym sercu, bo dajemy obecnemu partnerowi do zrozumienia, że do „byłego” wciąż coś czujemy (rzadko który związek kończy się zgodą i przyjaźnią).
A jeśli nie możesz się powstrzymać, to po prostu zdobądz się na uczciwość i sama sobie odpowiedz na pytanie, czy „były” jest naprawdę byłym…