Kilka tygodni temu. Na Facebooku wyskakuje mi zdjęcie modelki Plus Size. Nie, że XXXXXXXL, po prostu dziewczyny z nadwagą ubranej w kostium kąpielowy. Czytam. Jakaś firma wypuściła na rynek linię kostiumów kąpielowych dla osób z nadwagą i pokazuje w reklamie, że takie ma. OK, news jak news, człowiek z BMI powyżej normy też może potrzebować kostiumu, wydało mi się to raczej naturalne. Z jakichś przyczyn decyduję się jednak przejrzeć komentarze. I zamieram.
Okazuje się, że pokazanie tej dziewczyny to reklamowanie otyłości i rozpoczyna się dyskusja o tym: co komu wolno, kto może nosić kostium, a komu nie wypada, czy to jest OK, żeby reklamować otyłość (nadal nie wiem gdzie ta reklama), czy w ogóle OK jest być grubym, a że ludzie być grubi nie powinni, bo jedna pani tak uważa i według niej powinni się odchudzić, nim się w ogóle pojawią na plaży, inna też była gruba, ale schudła, a jeszcze jedna jest oburzona tym epatowaniem grubością (fuj).
Szczerze powiem, że rzygam już dyskusją o tym, czy ludzie mogą być grubi. Bo powiem Wam coś – MOGĄ. Mają takie prawo. I niektórym mam ochotę powiedzieć: „i nie Twój zasrany interes”
Nie jestem fanką otyłości. Nie bez powodu trzeci rok pracuję nad sobą, wyciskam z siebie siódme poty i uważam na to co jem. Nie po to dzielę się tą historią z innymi. Jestem za to fanką szacunku do siebie i wolności. Niewiele rzeczy w życiu cenię sobie tak bardzo jak wolność podejmowania decyzji, które mnie dotyczą. Takich, jakie JA uważam za stosowne. I jest mi koszmarnie przykro, kiedy widzę, jak się ludziom to prawo odbiera.
Po roku zmieniania poszłam do pewnej lekarki. Była pierwsza, która rok wcześniej w delikatny sposób zasugerowała mi, że waga może być przyczyną moich problemów ze zdrowiem i warto byłoby o siebie zadbać. Poszłam do niej podziękować, że potraktowała mnie jak człowieka, a nie kupę tłuszczu zasługującą w oczach świata wyłącznie na wiekuiste potępienie. Była skonsternowana. Najpierw wstała, żeby mi pogratulować, chwilę milczała, po czym zapytała: naprawdę tak źle to wygląda? Odpowiedziałam: tak, pani doktor, jest źle. Była Pani pierwsza. Dziękuję.
Odchudzanie to nie wycięcie sobie żołądka, a potem skóry. Odchudzanie to przede wszystkim zrobienie porządku w swojej głowie i emocjach. Po to, żeby móc swobodnie, powoli, zacząć pozbywać się kilogramowej pierzyny. Po to, aby jedzenie, które dla wielu z nas, otyłych, jest Bogiem, znalazło się na swoim miejscu i znów było tylko jedzeniem, a nie sensem życia.
Nie bawi mnie i nie porusza nazywanie kogoś (w tym siebie) grubasem, świnią i baleronem. Miałam chłopaka, który po rozstaniu nazywał mnie galaretą. Myślę, że był kiepskim człowiekiem. A mówienie tak o sobie? Czy to na pewno dystans?
Nie bawi mnie wyśmiewanie w celu potrząśnięcia kimś. Śmiali się ze mnie nim zaczęłam. Śmiali się ze mnie, kiedy już zaczęłam. Śmiali się ze mnie zawsze. Mam to w dupie, robię swoje. Zaczęłam nie dlatego, że ktoś chciał mną potrząsnąć, tylko dlatego, że w końcu chciałam być dla siebie dobra.
Nie zachęcili mnie tez do zmiany pijani mężczyźni, którzy zaczepiali nas z przyjaciółką na plaży w Sopocie kilka lat temu. Nie zachęciło mnie to, że uczepili się nas, dwóch grubych dziewczyn siedzących tam w dresach i oznajmili, że „powinnyśmy być szczęśliwe, że w tym stanie ktokolwiek się nami interesuje”. Serio. To nie motywuje do zmiany. To dobija. Na chwilę. Wkurwia. Ale wkurw nie wystarczy na kilka lat pracy nad sobą. Wkurw to za mało.
Opowiadam Wam swoją historię bo wierzę, że są tacy, którzy podobnie jak ja mają już dość ciągłego besztania się i walki, których jest pełno w każdej dziedzinie życia. Staram się robić to z szacunkiem dla Waszych wyborów, potrzeb i możliwości.
Bo ta grubsza dziewczyna ze zdjęcia w reklamie – ona naprawdę ma prawo kupić sobie kostium i iść na plażę.
Jeśli jej tego odmawiasz, to nie mówisz o niej. To w Tobie coś nie gra.
Jeśli oceniasz, to tak naprawdę oceniasz siebie.
Jeśli mówisz, że życie to walka, to Twoje życie to walka.
Jeśli tak strasznie chcesz ratować świat przed obżarstwem, kiedy sam ledwo dajesz radę minąć cukiernię, to tak naprawdę krzycząc na innych, krzyczysz na siebie.
Zmiana to ewolucja, nie rewolucja. To proces, nie wydarzenie. Daj ludziom przejść przez życie po swojemu. Inspiruj, nie besztaj. Żyj i daj żyć innym.