Dla nas klienci to rodzina, tworzymy wspólnotę, to swoista symbioza – zdradza Monika Szyndler właścicielka i główna projektantka łódzkiej marki NAOKO, zmieniającej oblicze polskiej mody, w rozmowie dla Ohme.pl, którą przeprowadziła Agnieszka Grün-Kierzkowska.
Pani Moniko, to może zaczniemy od tego filozoficznego aspektu podróży. Wiem już, że podróże są dla Pani ważne.
W trakcie podróży rodzi się dużo pomysłów. Możemy przyjąć tezę, że podróże prawdopodobnie były inspiracją do powołania marki. Jestem absolwentką kulturoznawstwa, więc podróże od zawsze mnie interesowały z trochę innego aspektu, innej perspektywy. Nie dla samego odpoczynku, zrobienia fotografii, uwiecznienia peregrynacji w mediach społecznościowych. Mnie od zawsze interesowała inna kultura i tworzący ją ludzie. Ludzie na świecie, pięknie się różniący, wnoszący w nas nowe pokłady doznań, olśnienia, zachwyty, a może i tajemnice. Każde miejsce ma swój unikatowy klimat, niepowtarzalny kod. Wynikający z codziennych przyzwyczajeń, rytuałów, z ludzi, których tam można spotkać.
My próbujemy w NAOKO z okazji nowej kolekcji, gdzieś tę podróż osadzić. Bo każda kolekcja jest swoistą podróżą. Czasem metaforyczną, podróżą w głąb siebie. Teraz mamy sezon, który rozpoczyna taką podróż wewnętrzną, znaleźliśmy się w melancholijnym klimacie. Mimo pojawiania się kolorów, na ubraniach pojawiają się te nuty melancholii, skłaniające do przemyśleń…
Wracając do podróży to bardzo często właśnie jesienne kolekcje są projektowane pod konkretne miasto, miejsce, w którym byliśmy lub planujemy być. Punkt na mapie, zaznaczona przestrzeń, którą znamy, którą czujemy. W tym roku będzie to kilka miejsc na świecie. Będzie alaskańska przyroda, dzika, osadzona mocno w naturze, wypełniona zorzami polarnymi i pięknymi
kolorami, wszystko dosyć surowe. Dopełnieniem będzie Kopenhaga, która jest zarazem stolicą barw, ale w której panuje specyficzny, chłodny klimat. Kolor w modzie duńskiej jest mocno widoczny na ulicy.
Ten street style jest dla nas bardzo dużą inspiracją w tworzeniu kolekcji. Dlatego nie tylko natura, ale też ludzie, którzy gdzieś w danej kulturze żyją i funkcjonują, pobudzają twórczość naszych projektantów. Będziecie świadkami i obserwatorami, różnych, ciekawych miejsc, które mam nadzieję, będzie można dostrzec i poczuć w naszych projektach. Tak właśnie staraliśmy się je formować. Większość projektów planujemy w ten sposób, że jest temat, w którym znajduje się osoba i miejsce.
Mamy nadzieję, że nasze klientki, które też kochają podróże, będą mogły się w tych dekoracjach odnaleźć. Zakładając nasze ubrania poczują się, jak przeniesione z ekranu, wprost z fascynującego filmu. Proponujemy naszym Klientką, swoista i niepowtarzalna, zindywidualizowana podróż w czasie i przestrzeni. Cudowną podróż, nawiązującą do tytułu skandynawskiej książki dla dzieci Warto otwierać się na nowe doświadczenia, bo one mogą przynieść niesamowite, ciekawe inspiracje…
Szczególnie teraz, gdy wcześnie rano jest ciemno, dzień skraca się i zapada szybko zmierzch. Zaczynamy mieć ponury nastrój, może warto pokusić się na otwartość, łapać w sieci, niczym motyle doświadczenia codzienne, które w zależności od nastawienia mogą być po prostu inne, jaśniejsze, barwniejsze, niż otaczający nas świat.
Moda to całe spektrum znaczeń, symboliki, ale i osadzenie w danej społeczności, w kodach kultury.
Tak, zauważam, że teraz moda jest mocno osadzona społecznie. Często ten lokalny, powiedziałabym, patriotyzm odzywa się w kontekście lokowania produktu, wyboru szwalni, czy innych relacji biznesowych. To sprawia, że moda stała się ważnym elementem społecznego funkcjonowania. Cieszę się, że poruszyła Pani ten kontekst, bo to jest dla mnie bardzo ważne. Jako marka angażujemy się w projekty wspierające różne grupy społeczne.
Na Państwa stronie internetowej zauważyłam, ciekawą prezentację zespołu NAOKO, który jest głównie żeński. Deklarujecie, że jako kobiety z pasją tworzycie modne stylizacje dla innych kobiet. Co jest waszym wyróżnikiem?
Jeśli chodzi o to podejście „kobiety kobietom”, to wynika z takiego choćby aspektu, że nasze kolekcje są tworzone wspólnie, w zespole zdominowanym jednak przez kobiety (śmiech).
Dla nas klienci to rodzina, tworzymy wspólnotę. Ich potrzeby i oczekiwania są częścią naszej pracy, a my, jako NAOKO jesteśmy częścią ich życia. To swoista symbioza. Muszę zaznaczyć, że mamy bliski kontakt z dużą społecznością stworzoną ze stałych klientek, wspólnie się angażujemy w tworzenie jak najbardziej funkcjonalnych wzorów. Mówię tutaj o social mediach, dzięki którym możemy się bardzo łatwo i szybko komunikować. Mamy też swoją grupę prywatną, trzymamy się razem, blisko. Projektujemy przede wszystkim dla nich.
Często zapraszamy też klientki do scoringów kolekcji. One wiedzą wcześniej, co będzie pokazane w nowej kolekcji. Cieszą się, gdy mają realny wpływ na to, co później noszą. A my cieszymy się, gdy możemy spełnić oczekiwania naszych klientek. Na przestrzeni lat wypracowaliśmy już nasz target, na pewno jest on mocno kolorowy. Oczywiście mamy też jakieś propozycje basicowe, które mogą być uzupełnieniem dla stylizacji, natomiast przewagą i naszym atutem są kolory. Trzymamy się jasnych zasad, jeśli chodzi o ich dobór. Intensywna barwa jest wpisana w DNA marki. Spójność i konsekwencja to nasze znaki rozpoznawcze. Przez wiele lat, tworzenia i wypracowywania kolekcji, doszliśmy do swojego konkretnego stylu. Na przykład w tym roku, pierwszy raz zrobiliśmy linię knitwear, czyli swetrową i ona świetnie się przyjęła.
Swetry z dobrym składem, są niestety rzadkością na rynku. Z reguły też, swetry robione ręcznie, są bardzo drogie. To sprawia, że gatunkowo dobry sweter, często jest poza zasięgiem wielu osób, a nam się udało to wypośrodkować, znaleźć złoty środek.
Czyli inspirujecie się sugestiami klientek?
Wychodzimy z jakąś ideą, projektem, a nasze klientki mogą ocenić pierwotne wzory, powiedzieć, jakie kolory, dodatki lubią, czego potrzebują. Trendy to jedno, a drugie to kwestia, co będziemy nosić na co dzień i w czym będziemy się dobrze czuć. Dziewczyny noszące ubrania NAOKO, mają szansę wcześniej przefiltrować nasze propozycje, powiedzieć nam, co o nich myślą. Wtedy możemy zastosować się do ich potrzeb ubraniowych. Mieliśmy takie warsztaty z klientkami o tym, na przykład, jakie kroje najbardziej lubią, gdzie potrzebują kieszeni, czy chcą mieć bardziej rozpinaną garderobę i akcesoria, jakie suwaki itd. Otwarcie na klientów jest bardzo ważne. Nastąpiła demokratyzacja mody, moda już nie jest dla wybranej grupy, jest dla każdego i każdy ma prawo wyrażać siebie w taki sposób, jaki chce. Projektujemy dla kobiet, ale spotykamy też kupujących wśród mężczyzn, więc się na nich nie zamykamy i chętnie im doradzamy.
Często moda męska jest taka szara i stonowana, podążająca w kierunku klasycznym, a przecież można ją zmieniać, dodawać kolory, szalone wzory. Moda to również dobra zabawa. Głównie jednak projektujemy dla kobiet i pracujemy w zespołach kobiecych.
Wróćmy jeszcze na chwilę do wątku podróży, bo chciałam zapytać o Azję. Wydaje mi się, że Azja w dużej mierze była tą główną inspiracją i wyniosła was na wyżyny rozpoznawalności.
Jeśli chodzi o Azję, to rzeczywiście mamy bardzo bliski z nią związek. Mieszkaliśmy w Azji, jeszcze przed założeniem marki NAOKO. Tam poznaliśmy projektantów, bardzo kreatywnych i inspirujących ludzi. Świetne towarzystwo. Pomyśleliśmy, że to doświadczenie, fajnie byłoby przywieźć do Polski i zobaczyć, czy jesteśmy w stanie zrobić coś tak kreatywnego. Nasza przygoda zaczęła się w garażu u rodziców. Tam mieliśmy swoje biuro, drukarkę, na której robiliśmy pierwsze produkty. Nasze pierwsze koszulki tam powstały (śmiech). Wydaje mi się, że z Azji pochodzi też nasza miłość do kolorów, to barwny obszar świata.
Kolor zaczął teraz być modny, ale bardzo długo polska moda żyła w przeświadczeniu, że dobrze jest się ubrać basicowo. Szarość, czernie to są zawsze bezpieczne barwy. Nie już wspomnę o wzorach, jednolitość i wręcz nuda na tkaninach długo królowały na polskich ulicach. Na szczęście to się zmieniło i liczę, że już nigdy nie wróci!
Wasze motto „Life’s too short to wear boring clothes” jest deklaracją odwagi, braku pójścia na kompromis, żadnych półśrodków?
Uważam, że to motto, może mieć zastosowane nie tylko do ubrań. Pozytywne nastawienie, otwarty umysł, zgoda na ciekawość świata, pogłębianie swoich pasji. Życie jest po to, aby z niego korzystać pełnymi garściami, nie bójmy się hedonizmu. Celebrować życie w każdym aspekcie, do tego zachęcam. Nasze stylizacje są otwarte, dają poczucie szaleństwa, uciekają przed nudą. Tą pustą i męczącą rutyną. Jestem przekonana, że to jest bardzo uniwersalne hasło, w naszym przypadku z przełożeniem na ubrania, ale posiadające głębszą warstwę.
Jako twórcy marki macie apetyt na życie i swoją twórczością, projektami, zachęcacie ludzi do zmiany filozofii życiowej?
Zachęcamy, żeby z otwartą głową i pozytywną energią odkrywać, nowe horyzonty. Z radością i ufnością czekać na nowe. Być szczęśliwym i dzielić się szczęściem z innymi. Eksperymentować i nie bać się wyzwań. Po prostu myśleć i żyć pozytywnie.
Jaka jest kobieta w obiektywie NAOKO? Czy wasza oferta jest skierowana do wszystkich kobiet?
Uważam, że nasza oferta jest dla wszystkich kobiet. Nasze kolekcje są bardzo szerokie, odpowiadają na różne potrzeby i dlatego dużo rozmawiamy z klientkami, bo chcemy, aby każda mogła znaleźć u nas coś dla siebie. Coś co sprawi jej radość. Są produkty, które sprzedają się superbestsellerowo, docieramy z nimi do ogromnej ilości osób. Są też takie, które mają wąską, wybraną klientelę. Każdy może znaleźć swój produkt, jeśli wie, czego naprawdę potrzebuje.
Jak postrzega pani siebie w kontekście biznesu? Z perspektywy kobiety, jak prowadzenie marki modowej pomaga przełamywać stereotypy?
Bardzo łatwo jest wskazywać funkcjonujące stereotypy, szczególnie w naszym kraju, w kontekście biznesu. Na pewno jak zaczynaliśmy, było mi ciężko, szczególnie, że my mamy bardzo dużo działów i musieliśmy połączyć wiele ról, myśleć w szerokim horyzoncie. Ja na przykład zajmowałam się stricte produkcją, a świat produkcji jest mocno- przynajmniej był wtedy- męski. Na początku było mi rzeczywiście ciężko, musiałam przekroczyć wiele ograniczeń, także u siebie. Tu nawet nie chodziło o kwestie płci, brakowało mi wtedy pewności siebie. Tej siły nabiera się z czasem, z doświadczeniem, tak jak kompetencji. To jest często z sobą sprzęgnięte.
Na koniec skąd ta nazwa, bo przyznam, że jest intrygująca…
NAOKO to jest nasza metoda na życie. Może wydawać się grą słów i świetnie, gdy tak ją ktoś odczytuje, lubimy słowotwórstwo. Nazwa jest związana z Japonią, z którą mamy górę wspaniałych wspomnień i ocean cudownych przeżyć. Naoko to japońskie imię, które nadaje się dziewczynkom, oznaczające ni mniej ni więcej- dobre życie i szczęście. Imię to pojawia się też w literaturze Murakamiego, za którym przepadam. My po prostu szyjemy autentycznie i to nam daje szczęście, którym chcemy się dzielić w kolekcjach. Lekkość i niespinanie się, to nasze wartości, a warto żyć swobodnie. Dlatego zapraszamy do naszego świata NAOKO.
Monika Szyndler – właścicielka i główna projektantka łódzkiej marki NAOKO, która zmienia oblicze polskiej mody, inspirując kobiety do odważnego wyrażania siebie poprzez ubrania. NAOKO od samego początku wyróżnia się na rynku odważnymi, kolorowymi projektami i wyjątkowymi printami, a ubrania tej marki są nie tylko wyrazem stylu, ale także misji. „Life’s too short to wear boring clothes” to motto marki, które Monika przekłada na każdy element swoich kolekcji.