I nie wiem, o co jesteś zła. Przecież go nie znosiłaś
Podobno nie byliście szczęśliwi. Kłóciliście się. Mówiłaś, że nie możesz z nim wytrzymać. Jest nieudacznikiem życiowym, za mało zarabia, jest beznadziejnym ojcem.
Nie, nie wiem o tym od niego. On raczej milczy.
Wiem to od ludzi. Mamy wspólnych przyjaciół i znajomych.
Wakacje trzy lata temu
Chodziłaś za nim i docinałaś: „Ile ty jesz?!” „Niedługo będą cię taczkami wozić”, „Będziesz gruby i umrzesz na zawał, to egoizm. Chyba nie sądzisz, że będę zajmowała się dziećmi sama”.
Widzisz, też widzę, że ciut za dużo je. Ale nie zwracam mu uwagi. Trochę zdrowiej gotuje, ale na tym kończą się moje wpływy. Akceptuję.
Kolacja u Rembińskich (nazwisko zmieniłam)
Publicznie chwaliłaś Rembińskiego, że otworzył firmę. Nie widziałaś, że twój partner gaśnie. Chyba nie widziałaś, bo przecież inaczej nie rzuciłabyś: „No mój to, niestety melepeta, siedzi w tej korporacji i nic nie potrafi sam zrobić”.
Widzisz, ja tak na to nie patrzę, nie każdy musi być Stevem Jobsem. Podziwiam go, bo jest świetnym fachowcem, mistrzem drugiego planu i gdyby nie on, jego szef nie miałby takich sukcesów.
Lato dwa temu (w Dębkach)
Krzyczałaś na niego w nocy, tak, że wszyscy w domku słyszeli. Jest beznadziejnym ojcem, bo nie ogarnia, że dziecku trzeba było założyć szalik.
Widzisz, rzeczywiście zapomina o szaliku i kupuje dzieciom fast foody, ale kiedy widzę, jak opiekuje się waszymi dziećmi. Podziwiam. Potrafi grać z nimi godzinami w planszówki, odrabiać lekcje i budować zamki na piasku.
Może wcześniej tego nie robił, ale jak został sam i odpuściłaś kontrolę – potrafi wziąć za nich odpowiedzialność.
Weekend z Filasami nad Pilicą (nazwisko też zmieniłam)
Po dużej ilości wódki, gdy rozmowa zeszła na seks, śmiałaś się, że on ma problemy ze wzwodem. I że woli „gołe dupy w necie oglądać”. Oprócz was było tam jeszcze kilka osób. Rano było ci głupio, podobno przepraszałaś, ale kwas pozostał.
I zwierzałaś się koleżankom, że jest słaby w łóżku, nie czujesz chemii i bardzo ci się podoba X. z pracy.
Pewnie, nie powinny były mi o tym mówić, ale powiedziały.
On to potwierdził, nie chciałaś seksu. Wprost mu mówiłaś, że tego nie czujesz, że się brzydzisz.
Widzisz, ja mam z nim super seks. I jest chemia.
Krzyczałaś też, że jest głupio, bo nie potrafi się domyślić, czego potrzebujesz.
Widzisz, ja nie każę mu się domyślać – mówię wprost, ale też nie oczekuję, że moja potrzeba będzie zrealizowana. Wiem, że bywa zmęczony, zirytowany i czasem mu się nie chce.
Powiesz mi: „Jasne, bo ty jesteś idealna”.
Nieeeeeee. Też byłam żoną, też przez to przeszłam.
Dziś mój eks jest szczęśliwy z inną kobietą, a ja staram się nie popełniać podobnych błędów.
On mówi, że też się stara przy tej drugiej.
Może po prostu łatwiej nam w drugich związkach?
Podobno mówisz, że mi współczujesz, bo jeszcze zobaczę.
A nie przyszło ci do głowy, że bardziej do siebie pasujemy?
Nie przeszkadza mi, że nie jest sportowcem, bo sama nim nie jestem
Nie potrzebuje, żeby wciąż się rozwijał, bo też lubię odpoczywać. I ciągły rozwój nie jest moim priorytetem.
Nie musi wciąż mnie zaskakiwać, nie lubię niespodzianek.
Nie oczekuje, że będzie więcej zarabiał, bo nie mam za dużych potrzeb, a na te niewielkie zarabiam sama.
Jestem tak samo beznadziejna, jak on? Być może. Ale on jest ze mną szczęśliwy.
Czy dlatego tak mnie nienawidzisz?
P.S. Bardzo polecam Ci film „Ani słowa więcej” (Enough Said, reż. Nicole Holofcener)