Nigdy nie zapuściłabym włosów pod pachami. No żaden diabeł, a nawet najlepszy zakład (chyba, że za dobrą kasę i na chwilę – nigdy nie mów nigdy), by mnie do tego nie zmusił. Zazdroszczę też kumpeli, która po laserowej depilacji szczyci się tym, że ubywa jej owłosienia. Normalnie zielenieję z zazdrości i mam nadzieję, że z tego powodu mi więcej włosów nie rośnie. Ale obiecałam sobie, że zbiorę kasę i chociaż bikini kiedyś laserem potraktuję, obowiązkowo przed latem.
Co to się z nami porobiło? Często rozmawiamy o wyższości maszynek nad depilatorami, kremów nad woskiem, itp. Znajoma ostatnio kupiła sobie nowy krem do depilacji. Posmarowała się tam i ówdzie, spokojnie odczekała, może zbyt długo i… W efekcie z zaplanowanej seks randki nic nie wyszło, bo się biedna tak poparzyła, że chodzić nie mogła. Wiecie gdzie, no nie? Nie muszę tłumaczyć szczegółowo mam nadzieję, wystarczy, że ona mi wytłumaczyła.
Pamiętam, miałam kiedyś szefową, która nie goliła nóg. Długie miała te włosy, że hej. Do tego nosiła spódniczki i czarne rajstopy. Przez jakiś czas nie mogłam oderwać oczu od tych nóg, ale później się przyzwyczaiłam i nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. Zresztą, kiedyś znajomy kolega powiedział, że żona nie chciała z nim iść do łóżka, bo miała nieogolone nogi. Wyśmiał ją, bo to jest coś, na co w trakcie seksu kompletnie nie zwraca uwagi. Podobno nie tylko on… Za to inni znajomi zwierzali się kiedyś, że oni tylko na zupełnie gładko idą ze sobą do łóżka. I nie chodzi bynajmniej o nogi.
Dlaczego o tym piszę? Bo Instagram ostatnio poczęstował mnie zdjęciami dziewczyny (tu sobie możecie ją obejrzeć KLIK) , która postanowiła się nie golić. Z dumą prezentuje owłosione pachy i nogi, a nawet zarost, który wychodzi jej na brzuch. Podobno zawsze miała problem ze zbyt bujnym owłosieniem. Pewnie to znacie, co niektóre. Zamiast z tym walczyć, postanowiła poddać się naturze. A niech rośnie. A co. Na zdrowie. W końcu tak zostałyśmy stworzone. Owłosione – na nogach, cipce i pod pachami. Jedne mniej, inne bardziej, a jednak.
Zaciekawiło mnie to. Zwłaszcza komentarze. Bo skoro dziewczyna chce i tak czuje się szczęśliwa, proszę bardzo. Nic mi do tego. A jeszcze jej przyklasnę, że jeśli to nie jest sztuczna prowokacja, to gratuluję naprawdę ogromnej odwagi w byciu sobą bez żadnej ściemy.
Ale jak wiadomo – komentarze różne, że fuj, że ble, że jak tak może i pewnie jeszcze co na to jej mąż, jeśli w ogóle taka owłosiona go ma. Jakby faceci najpierw sprawdzali czy jesteśmy ogolone i na tej podstawie decydowali czy chcą z nami być. No sorry, przegięcie.
strona 1 z 2
druga część artykułu na następnej stronie