Go to content

Hej przyjaciółko, zakochałam się w twoim mężu. Sama rozumiesz, jeszcze nie zdarzyło się nic, a już zdarzyło się wszystko

Fot. Unsplash / María Victoria Heredia Reyes/ CC0 Public Domain

Ludzie czasem nie chcą uczucia, prawda? Nie chcą namiętności. Wierzymy, że możemy to kontrolować, że mamy wpływ. Mamy, prawda?

Lubimy mówić tak mniej więcej:

– człowiek nie jest zwierzęciem

– uczucia da się opanować

– to kwestia pracy  (nad sobą)

– muszę pracować.

Kontrola. Fetysz naszych czasów. Kontrolujesz ciało, pracę kontrolujesz,  działania kontrolujesz. Wszystko kontrolujemy. W wiadomości do mnie napisałeś: „przestałem kontrolować,  analizować,  to dla mnie bardzo trudne. Patrzę co  przyniesie życie”.

Życie przyniosło mnie. Zaskoczony, co?  Pisałeś, że jesteś trochę smutny, ja też tak pisałam, ale bez zbytniej teatralności, bo po co mówić o czymś co jest oczywiste.

Dlaczego dwie osoby zaczynają ze sobą pisać? Pod warunkiem, że nie są wariatami z tindera, głodnymi uczuć i uwagami pustymi jednostkami. Piszą, bo są samotni. Po prostu. Rozumiem, że skoro o 17.00 napisałeś: znalazłem twój tekst, ciekawy, pokazał mi gdzie jestem–  to miałeś na myśli coś więcej niż tylko ten tekst.

Pisaliśmy kilka godzin. Pisząc zrobiłam zakupy, ugotowałam obiad, wytłumaczyłam dziecku równanie. Pierwszy raz od dawna się śmiałam. Napisałam:

– Śmieje się. Po raz pierwszy od dawna.

Odpisałeś:

– Ja też.

Nie oszukiwaliśmy się. Choć tak by było najlepiej. Że ty mi piszesz: „jestem samotny” i wtulasz się w żonę. Gdy ja ci piszę: „jestem samotna” i wtulam się w męża. W kogoś tam. Kłamiemy. Ale czasem ludzie nie kłamią. Dziwne, co? 🙂

Ty żony już dawno nie masz, choć to moja dawna przyjaciółka. Ja też nie mam męża.

Powiedziałeś, że się wyprowadziłeś. Że przerabiasz rozstanie. Są takie momenty w życiu, gdy jeszcze próbujesz coś nazwać, a już nie możesz. Na przykład naszą namiętność, która się zdarzyła i rozbiła nas. Martwimy się oboje, bo to nie pasuje do niczego.

Hej Żono była, moja przyjaciółko. Zakochałam się w Twoim mężu,

Sama rozumiesz, jeszcze nie zdarzyło się nic, a już zdarzyło się wszystko. Lubie jak on pachnie, jak się wzrusza, i jak mówi. Lubie to nic między nami. Które jest zapowiedzią wszystkiego co może nas czekać. Lubię, że on czuje to tak samo jak ja. Co z tego, że jesteśmy dorośli i że ty z nim od zawsze, a nie ja. Czy to sprawia, że nie mogę go kochać? Mogę.  Mogę chyba?

Rany, przecież go zostawiłaś, przecież nie chcesz, przecież jest ktoś inny.

On napisał:

– wciąż o tobie myślę

– nie mogę myśleć o niczym innym

– o nikim innym myśleć nie mogę

– to szalone, co?

– herbaty nie mogę ugotować spokojnie. O co chodzi, to nieracjonalne, głupie.

– nie, to właściwe. Miałaś tak kiedyś?

– A, nie miałaś, ja też.

– Słuchaj, przecież jesteśmy dorośli.

– Jesteśmy bardzo dorośli.