Go to content

Portret Zakazanej Miłości

Fot. iStock / ArtMarie

Zakazane 

Tomek jest w klasie maturalnej. Wysoki, dobrze zbudowany. Lekki zarost na brodzie. Przystojny. Nieskazitelnie niebieskie oczy. Trochę butny. W klasie matematycznej prym wiodą chłopcy. Są inteligentni, ale jak lekcja im się nie spodoba to potrafią swoimi komentarzami ją rozwalić. Nie jeden raz nauczycielki wychodziły z płaczem lub z podniesionym ciśnieniem. Tomek jest zawsze uprzejmy. Nie przeklina, nie mówi świńskich żartów. Jest mistrzem cynizmu. Potrafi dopiec tak, że w pięty pójdzie.

W trzeciej klasie przyszła nowa matematyczka. Młoda. Atrakcyjna. Krótkie włosy. Duże brązowe oczy. Drobna. Nie różni się od uczennic. Maluje się lekko. Chodzi zawsze w trampkach. Białych Conversach. Do tego dżinsy, T-shirt lub koszula. Czasem obcisła spódnica za kolano. I duża torba. Uwielbia kolczyki. Codziennie chyba zakłada inne. Tomek doliczył się na razie dwudziestu pięciu par.

Nie spodobała mu się od razu. Zresztą nie patrzył na nią jak na kobietę. Była nauczycielką. Surową matematyczką. Tłumaczyła świetnie.

Spotkał ją kiedyś w parku. To był początek października. Było rano. Biegała. On właśnie kończył swój trening. Ukłonił się, a ona zawsze radosna zaśmiała się, że ją przyłapał bez makijażu na gorącym uczynku. I pobiegła dalej wkładając słuchawki do uszu.

Od tego momentu widział w niej kobietę. ZAKAZANĄ. Jakby założył okulary i na nowo postrzegał świat. Wydała mu się taka śliczna. Trochę potargana. Miała ładny dres. Fioletowy z niebieskimi wstawkami. I żółte adidasy. Chyba tylko błyszczyk miała na ustach. Zapamiętał każdy szczegół. Trafiło go nagle to ZAKAZANE. Bez powodu.

W szkole pokerowa twarz, na lekcji matematyki uważny. Żartował mniej. Nie prowokował chłopaków swoimi komentarzami. Atmosfera zrobiła się naprawdę przyjemna. Pilnował się, patrzył na nią z zachwytem, zgłaszał do najtrudniejszych zadań, ale nie po to, by zdobyć ocenę. Chciał widzieć jak marszczy nos, uśmiecha się lub skupiona tłumaczy klasie prawdopodobieństwo. Zakochał się pierwszy raz. Miał pełno koleżanek, adoratorek też. Każda wydawała mu się głupia. Pani Profesor była inna. Zafascynowała go ta ZAKAZANA. Szukał jej profilu na fejsie. Znalazł, ale był zablokowany. Tylko imię i nazwisko, zdjęcie z daleka tyłem. Poznał ją od razu, bo była przecież taka szczuplutka. Przypatrywał się jej codziennie. Wiedział doskonale jak wygląda, że ma długie nogi. Krągłą pupę, cienką talię, kształtne łydki. I te Conversy. Znak rozpoznawczy.

Pierwszy raz przytulił ją na klasowej wigilii. Klasa ją zaprosiła, bo pani Profesor nie miała wychowawstwa. W sumie to on delikatnie to zasugerował, a dziewczyny podchwyciły temat. Wszyscy wszystkich przytulali, pani Profesor z uczennicami się ściskała, z chłopakami była na dystans. Sam ją bardzo delikatnie objął, była taka drobna. Ginęła w jego ramionach. Pogroziła mu palcem, a on zażartował, że przecież biegają prawie razem i że to takie braterskie życzenia. Uśmiechnęła się, ale oczy miała smutne. Miał taką ochotę mocniej ją przytulić, a gdy rozwiązała się jej sznurówka to prawie się schylił, by ją jej zawiązać. Opamiętał się jednak. Był uczniem przecież, a ona nauczycielem. ZAKAZANE. I przytulanie i wiązanie jej trampek.

Na studniówkę przyszła. Znów była taka smutna. Wyglądała pięknie. W białej bluzce, granatowej spódniczce i jaskrawo-żółtych szpilkach. Oczywiście nowe kolczyki. Bomba połączenie. Nawet dziewczyny skomentowały pozytywnie jej stylizację. Marzył, że z nią zatańczy, ale nie zdążył. Gdy wychodziła niespostrzeżenie, dogonił ją na parkingu. Młodzież bawiła się przednio, pod stołami rozlewała trunki, tańczyła na parkiecie. Wymykającego się Tomka nikt nie zauważył. Nie miał partnerki.

Dogonił ją i bezceremonialnie wpakował się do jej auta, zanim zdążyła zablokować drzwi. Była zaskoczona, ale nie zareagowała. Płakała. Drugi raz ją przytulił, a jej tusz rozmazał się na jego koszuli. Nie zrobił nic. Nie próbował podrywu. Ta kobieta miała klasę. Jeden ruch, a wszystko straci. Siedział tak z nią przez godzinę chyba. Płakała wtulona w niego. Kazała mu wracać, ale on tylko powtarzał, że pani Profesor nie może tak prowadzić. Że albo się uspokoi, albo on ją odwiezie. I że ma się nie martwić, on niczego nie będzie pamiętał.

Nie pozwoliła się odwieźć. Pilnowała się, choć dopiero po jakimś czasie przyznała się sama przed sobą, że spojrzała na niego inaczej. Tak jak on na nią, choć to ZAKAZANE tańczyło im w głowach. Po studniówce zachowywali się normalnie. Ona skupiła się na przygotowaniu ich do matury. On pilnie się uczył. Marzył o polibudzie. Musiał dobrze zdać matematykę.

Co jakiś czas widywał ją w parku. Mógłby biegać z nią. Nauczył się jej planu dnia, pamiętał kiedy o której biega, ale nie chciał być nachalny.

Tego wczesnego wieczoru zaskoczyła go. To nie był jej dzień. Powinna biegać jutro. A ona właśnie dziś wybrała się na jogging. Wciąż była smutna. Nie wiedział czemu. Nic o niej nie wiedział, nie mówiła o sobie dużo. Problemy zdrowotne, rodzinne? Choroba? Zero informacji. Kiedy robił kolejne okrążenie i nie minął jej, pomyślał, że skończyła biegać. Ale nie, siedziała na trawie, masując łydkę. Skurcz, bolesny i długi. Podbiegł i odrzucił jej już zmęczone dłonie, i zaczął mocno masować. Zapytał pół żartem pół serio, czy jakiś mąż z krzaków nie wyskoczy i się nim nie zajmie. Zripostowała nagle, że nie wyskoczy po wskoczył w inne krzaki i już kimś się zajął. Wzrok miała szklisty, ale powstrzymała łzy. Zrozumiał skąd ten smutek. Objął ją trzeci raz w życiu i zaprowadził na ławkę. Siedzieli na niej chyba ze trzy godziny. Ona wyrzuciła z siebie wszystko. Historię życia. O nieudanym i krótkim, pochopnie zawartym małżeństwie, o pragnieniu posiadania dziecka, o samotności. On mówił o planach na przyszłość i ojcu, który często zaglądał do kieliszka. Nie wydarzyło się nic, choć tyle mogło. Chemia była wyczuwalna w powietrzu. Gdy niechcący jej dotknął niemal słychać było jak ona drętwieje i wstrzymuje oddech. ZAKAZANE znów tańczyło im w głowie. Odprowadził ją pod blok. Nie zrobił nic. Dała się odprowadzić. Nie zrobiła nic.

W szkole tylko ukradkowe spojrzenia. Żadnego przekraczania granic, choć w głowach tańczyło to, co ZAKAZANE.

Na zakończenie roku kupił jej kosz róż. Nigdy takiego nie dostała. Po raz czwarty w życiu ją przytulił. Zobaczył uśmiech i błysk w oku. Błysk dla niego, który szybko zakryła powiekami. Nie musiała nic mówić. On nie musiał nic mówić. Oboje doskonale wiedzieli, że dzieje się to, co ZAKAZANE.

Po maturze widywali się w parku. Czasem jedno okrążenie razem. To wszystko.

Raz rozmawiali niemal całą noc. Gdy otrzymał wyniki matury. Mówił jej o wynikach i planach. O marzeniach. Wtedy patrzył na nią miękko. Chwycił za dłoń. Pragnął więcej, ale odważył się tylko na trzymanie dłoni. Pragnęła więcej, ale pozwoliła tylko lub aż na tę dłoń. Raz powiedział, że nie jest już jej uczniem. Raz. Powiedziała, że wie, ale nauczycielką jest nadal. Jest starsza, o 9 lat, właśnie wzięła rozwód i nie będzie mu mieszać w życiu. To, co ich mogłoby łączyć, jest przecież ZAKAZANE. Nauczycielka i uczeń. Ona starsza, trochę doświadczona, on młodszy, beztroski.

Straciłaby dobre imię. On zyskałby chwilę sławy, że poderwał nauczycielkę. A potem pewnie rzuciłby ją dla młodszej. Klasyka. Rozbiliby się o codzienność. Z hukiem.

Tomek miał inne zdanie. Mógłby studiować zaocznie, pracować. Mogliby spróbować. Ona szukać innej pracy, on pracy w ogóle. Może kiedyś razem zamieszkać. I odczarować to, co ZAKAZANE. Skończył przecież szkołę, jest pełnoletni, wolny. Ona też bez zobowiązań i wcale nie widać, że jest starsza. Co tu jest ZAKAZANEGO? 9 lat? Jej zawód? A codzienność? Patrząc na matkę i ojca mijających się w kuchni, doskonale wie, że o związek dba się wspólną kawą rano, buziakiem bez okazji, SMS ’ em w ciągu dnia, wsparciem, gdy coś się wali. Żeby się rozbić o codzienność trzeba się starać. Tak samo jak o to, by się o nią nie roztrzaskać.

Nie odważyła się. Bała się huku. Chciała spokoju. Zaczęła biegać gdzie indziej. Unikała kontaktu. A na wakacje na miesiąc pojechała do rodziny.

Szukał jej bezskutecznie. Próbował całe dwa miesiące. Potem wyjechał do innego miasta na studia.

Kilka razy był w szkole, by ją choć zobaczyć. Pogadali chwilę i uciekała na lekcje. Były tylko spojrzenia, które tyle mówiły. Więcej niż słowa.

Minął rok. Ona w wirze pracy, nadal sama, biegając o nim myśli.

On studiuje, dobrze mu idzie, ma nowych przyjaciół i powodzenie wśród studentek. Nadal jest sam. Biegając zawsze o niej myśli. Obojgu, jemu i jej wciąż im w głowie tańczy to, co ZAKAZANE.