Go to content

Czy facet musi być bohaterem? Nie, ale każdy z nas chce czuć się potrzebny

Prawdziwa miłość jest dla realistów. Romantyzm potrafi być męczący...
Fot. iStock / AleksandarNakic

Jeśli macie ze sobą choć jeden dłuższy związek, to pewnie zdajecie sobie sprawę z tego, że instynkt bohatera wcale nie drzemie w każdym facecie. To nieprawda, że każdy mężczyzna czeka tylko na tę kobietę, która uruchomi w nim wrażliwą cząstkę duszy i sprawi, że rozwinie się w nim opiekuńcza żyłka. Tak jak nieprawdą jest, że każda kobieta w głębi serca marzy o partnerze, który się nią zaopiekuje. To tylko stereotypy, które powielane bezmyślnie więcej mogą zdziałać złego, niż dobrego.

Prawdziwą, zaniedbywaną przez większość z nas potrzebą jest pewne emocjonalne pragnienie. Jeśli nie zostaje spełnione, czujemy się z związku samotnie, źle. I zaczynamy się od siebie oddalać. Nie chodzi tu o podziw i wieczny zachwyt. Chodzi o to, by czuć się potrzebnym drugiej osobie. Tylko tyle i aż tyle.

Nic nie zabija atrakcyjności człowieka szybciej niż związek, w którym nie czujemy się potrzebni partnerowi. To uczucie jest wpisane w miłość – chcemy dla naszego partnera jak najlepiej, chcemy być częścią wszystkiego dobrego, co mu się przydarza. Chcemy być pomocni i pewni, że osoba, którą kochamy jest szczęśliwa i bezpieczna. Ta potrzeba jest naturalna i rodzi się spontanicznie.

To nie jest kwestia męskiego czy kobiecego ego. To raczej istota szczerego uczucia. Im bardziej ci zależy, tym bardziej chcesz czuć się potrzebny, chcesz wiedzieć, że twoja obecność, pomoc i rada są doceniane i ważne. Niezależnie od tego, czy jesteśmy słabi, czy silni, czy radzimy sobie z życiowymi problemami lepiej czy gorzej, potrzebujemy partnera, który jest dla nas oparciem w sensie emocjonalnym i psychicznym. Kogoś, ktoś samą swoją obecnością, dobrym słowem, czułym spojrzeniem, czy nawet dotykiem pokaże nam „jestem dla ciebie, zależy mi, nie jesteś sama”. Kogoś, kto „będzie”, nie tylko ciałem.

Kiedy miłość, dbanie o partnera, o związek staje się naszym życiowym (nie jedynym oczywiście, ale ważnym) celem i ten wysiłek zostaje zauważony, a także odwzajemniony – relacja staje się pełna. W ten sposób tworzymy coś naprawdę ważnego i trwałego – okazujemy sobie wzajemnie zaufanie i dajemy znak „jestem tu, cokolwiek by się działo”. Bycie bohaterem nie ma w tym wypadku płci, nie jest ani męskie, ani kobiece. To istota dobrej, pewnej miłości dwojga, świadomych swoich pragnień i wartości ludzi. Zwykłe, proste gesty zapewniające nas o uczuciu partnera i o tym, że on o nas naprawdę dba, to codzienne „bohaterstwo”. Dlaczego bohaterstwo?  Bo zdarza się nierzadko, że okazanie pozytywnych emocji, okazanie uczuć i troski to dla mężczyzny spore wyzwanie. Wciąż nie potrafimy nauczyć naszych synów, że okazywanie emocji oraz miłości jest potrzebne i naturalne. A przecież o wiele łatwiej byłoby nam w związkach, gdyby nasi partnerzy potrafili wyrażać to, co czują i nie wstydzili się o tym mówić. W codziennym życiu nie potrzebujemy „filmowych” dowodów miłości. Potrzebujemy komunikacji, która nie zawodzi, prostych, ciepłych słów, czasem kawy do łóżka i kocyka, którym on otuli nas jak swoją miłością.

Pamiętajmy tylko jeszcze o jednym – dbanie o ukochaną osobę, to również zapewnienie jej możliwości rozwoju, przestrzeni osobistej oraz okazywanie szacunku. Kontrola, podejmowanie decyzji za kogoś, sterowanie jego życiem, nie ma nic wspólnego z troską o jego dobro – to raczej troska o nasze ego i naszą pozycję w związku. Dbanie to nie „wchodzenie komuś na głowę”, to wzajemne respektowanie i akceptowanie swoich potrzeb.

On nie musi być bohaterem. Ale musi czuć się chciany i potrzebny. Ty też.


Na podstawie: feelingbutterflies.com