Go to content

Córki, które kochają za bardzo swoich ojców. By zacząć żyć, muszą odejść

Fot. iStock/golero

„Córeczka tatusia”, „królewna tatusia”,” mała księżniczka”. „Kiedy dorosnę wyjdę za mąż za tatę”. W wielu rodzinach między ojcami a córkami powstaje więź tak silna, że w dorosłym życiu owocuje ona niezdolnością do ułożenia sobie życia z mężczyzną innym niż… własny ojciec. Młode kobiety szukają więc całe życie partnera na wzór taty, ale ponieważ ciągłe porównania wypadają zawsze na niekorzyść tego pierwszego, na szczęście w miłości szans nie ma. Kim są córki, które kochają za bardzo swych ojców?

Ania ma 27 lat i partnera, z którym planuje ślub. Ale mieszka z tatą, w domu rodzinnym, sporadycznie tylko „odwiedzając” narzeczonego w weekendy lub na noc w ciągu tygodnia. Szczerze mówiąc, nie bardzo wyobraża sobie, że mogłoby być inaczej. Mama Ani odeszła do innego mężczyzny, kiedy jej córka miała 10 lat. Ania została z tatą. Nie cierpiała z tego powodu. Od początku była z nim bardziej związana niż z mamą. I nigdy nie wybaczyła jej odejścia. Wcale nie ze względu na siebie, ale ze względu na ojca właśnie. Chyba wtedy już postanowiła, że to ona się nim zajmie. Wtedy zaczęły się te ich rytuały, z jajecznicą w niedzielny poranek i seansem kinowym w sobotę. Przez następne 10 lat nie dopuściła do taty żadnej innej kobiety. Pamięta szczególnie tę atrakcyjną czterdziestkę, której wykrzyczała wprost, żeby sobie nie wyobrażała, że będzie jej matkować. I tę młodą studentkę, wpatrzoną w jej ojca jak w obrazek. Ani udało się przekonać tatę, że dziewczyna interesuje się tylko jego pieniędzmi i dobrze zapowiadający się związek został zakończony, zanim na dobre się zaczął. Każdą kobietę córka skutecznie „eliminowała” z życia ojca, a jemu wydawało się, że skoro Ani jego nowa partnerka nie odpowiada, to on nie ma prawa postępować wbrew córce. Ania dorosła, skończyła studia, zaczęła pracę w firmie taty. I zżyła się z nim jeszcze mocniej. Miała oczywiście grono znajomych w swoim wieku, wieczorne wyjścia i „jakieś miłości”, ale jej myśli częściej krążyły wokół taty niż wokół kolejnych narzeczonych. W końcu poznała Marcina, a nawet przyjęła od niego pierścionek zaręczynowy. Tylko, że są już ze sobą trzy lata, a ona wciąż nie chce „zostawić taty”.

Ten chciałby, żeby jego córka wyszła za mąż. Lubi Marcina, ceni go, ma do niego zaufanie. Wie, że taka jest kolej rzeczy, choć ciężko mu rozstać się z córką. Ale ona nie odejdzie. Ślub? Dobrze, pod warunkiem, że zamieszkają razem w ogromnym domu ojca. Bo Ania boi się, że jak odejdzie, to coś się mu stanie. Że musi nad nim czuwać, dbać o niego, jak dotąd. A w weekendy koniecznie zrobić mu niedzielny obiad.

–  Będziemy zapraszać tatę do nas – prosi Marcin, który zaczyna mieć dosyć swojej drugoplanowej roli w tym dziwnym trójkącie. Przyjaciółka Ani nazywa rzeczy po imieniu, ostro i może nawet trochę niesprawiedliwie. –  Ale ona nie rozumie – skarży się Ania – bo nigdy nie miała tak wspaniałej relacji z ojcem. Nie, to nie jest żadne dziwactwo – dodaje. Nie rozumie, jak można się oburzać, że jej związek z tatą jest trochę dziwny. Choć przyznaje, że dla niej tata jest najprzystojniejszym mężczyzną na świecie. I że nawet jej chłopakowi do niego daleko. Im bliżej ślubu, tym większe wątpliwości. Bo M. nie zna jej tak dobrze jak tata… – To daj mu się w końcu poznać –  krzyczy przyjaciółka –  A seks? Też lepszy z ojcem?! –  nie wytrzymuje.

Ale Ania ma w nosie ten cały seks z Marcinem. W ogóle jej to za bardzo nie interesuje. Tata to bezpieczeństwo, ciepło. Tata to dom. I żaden facet mu nie dorówna. Koniec, kropka.

Psychologowie twierdzą, że wiele kobiet odkrywa w pewnym momencie, że wybierając kolejnych mężczyzn kierują się przede wszystkim ich podobieństwem do ukochanego taty. Tęsknią za czułością i miłością, których zaznały w dzieciństwie, kiedy były małymi dziewczynkami. Moment, w którym uświadamiamy sobie, że w partnerze szukamy cech ojca, bywa frustrujący, ale i oczyszczający. W końcu dochodzi do nas, to zła droga, że nie zdołamy znaleźć godnego następcy ojca i być szczęśliwe, bo przecież w miłości wcale nie o to chodzi… Partner na całe życie to ktoś, z kim wejdziemy w relację opierającą się na zupełnie innych zasadach. Rodzaj emocjonalnego uzależnienia od ojca, idealizowanie go i nieumiejętność nawiązania zdrowej, dobrej i trwałej relacji uczuciowej z rówieśnikiem jest natomiast zupełnie innym, poważny problemem, który wymaga terapii.

Miesiąc temu Maciek zerwał z Anią. Zabolało. Po raz pierwszy w życiu to ktoś ją zostawił, a nie ona odeszła. Cierpi, zbiera myśli. Planuje wynajęcie mieszkania, dłuższy urlop w pracy. Jest zagubiona.