Go to content

Kochana Córeczko, mam nadzieję, że kiedy ten trudny czas Twojego dojrzewania będzie za nami, nasze światy na nowo zaczną się przenikać

Fot. iStock/elenaleonova

Czasami Cię nie poznaję. Jakoś trudno mi się patrzy na tę dwoją drobną buzię, wykrzywioną w grymasie złości. Albo na tę obojętność do granic i brak emocji. Trudno słucha mi się Twojego podniesionego głosu, kiedy wyrzucasz z siebie wszystko, co Cię denerwuje, drażni, smuci i wszystko to, co sprawia, że się boisz. Trudno mi powstrzymać łzy, gdy ranisz, choć wiem, że to tylko etap przejściowy, to całe dojrzewanie.

Kochana Córeczko, wiem, że Ci ciężko. Wiem, że sama nie radzisz sobie z natłokiem odczuć, z tempem zmian, które nadeszły za szybko. Stałaś się nastolatką, gdy wciąż jeszcze pragnęłaś być dzieckiem.

Zaglądam do Twojego pokoju i widzę jak leżysz na łóżku, ze słuchawkami w uszach. Staram się nie truć, że mogłabyś wstać, że trzeba wziąć się za lekcje, że warto odnieść te wszystkie talerze i kubki do kuchni. Czasem płaczesz, czasem śmiejesz się jak szalona. Czasem zamykasz się w sobie, czasem pokazujesz mi swój świat. Cieszę się, kiedy mnie do niego wpuszczasz, choć nie zawsze go rozumiem. Słucham Cię uważnie, trzymam się tej więzi, która wciąż jeszcze nas łączy. Działam intuicyjnie, często nieporadnie.

To taki dziwny czas, ten moment, w którym przestajesz być dzieckiem. Jesteś bardzo krytyczna, wypominasz mi błędy, których się nie ustrzegłam jako matka i jako partnerka Twojego taty. Wiem, że stale przekraczasz granice, że wciąż „pozwalasz sobie na więcej”. Jednak ciągle jeszcze mam wrażenie, że to kontroluję, że choć balansujesz na cienkiej linii, twoje zachowanie mieści się jeszcze w granicach zachowań nastolatków, o których czytam w tych wszystkich mądrych artykułach.

Czasem mówisz dużo, szybko, niewiele myśląc o tym, czy twoje słowa kogoś zranią. Staram się nie odbierać tego osobiście, choć czasem mi nie wychodzi. Płaczę. Z bezradności, ze zmęczenia. Z braku wsparcia. Dzwonię do przyjaciółek, pytam o rady. Mówią, że najtrudniej jest teraz. Że siódma i ósma klasa podstawówki to czas, w którym rogi matek i córek się rozchodzą na dłuższy moment. Ale że porozumienie kiedyś wróci. I będzie silniejsze niż kiedykolwiek.

Wiem, że wciąż czujesz się tu bezpieczna. Że masz tu przystań, dom, który choć nie jest idealny, chce Cię dokładnie taką, jaka jesteś. I mamę, która Cię kocha, wspiera i akceptuje. Zawsze tak będzie.

Przepraszam Cię za to, co robię zle. I za to, że czasem tracę cierpliwość. Ta sytuacja, tak jak dla Ciebie, jest dla mnie nowa. Uczę się zatem na nowo Ciebie i tego, jak z Tobą rozmawiać.

Mam nadzieję, że kiedy ten trudny etap będzie za nami, odnajdziemy w sobie partnerki do rozmowy, wspólnych wyjść, zakupów, wyjazdów… Że nasze światy, choć już na zawsze oddzielne, gdzieś tam na nowo zaczną się przenikać. Kocham Cię. Mama