Go to content

W imieniu matek walczących o alimenty, dziękujemy Ci Celebryto. Właśnie rozpętała się wojna z alimenciarzami!

Sad mother and son at home. Quarantine, lockdown.

Jedna z najpopularniejszych par w polskim showbiznesie. A raczej była para. Od lat obserwujemy toczącą się między nimi wojnę o dzieci. Teraz media oskarżają mężczyznę o to, że swojej byłej partnerce jest winien 170 tysięcy złotych alimentów. Rozpętało się piekło.

Post na ten temat udostępniła w piątek 6 maja Karolina Korwin Piotrowska, dziennikarka. Od tego czasu dostaje setki wiadomości od innych kobiet w podobnej sytuacji. Wśród nich są również znane matki z pierwszych stron gazet, których eks (alimenciarze) są dobrze zarabiający aktorami i biznesmenami.

„Polskie prawo to jakiś żart, jeśli chodzi o ściąganie alimentów, mój były zalega już 100.000 tysiące, prokuratura ciągle umarza, on niewypłacalny, biznesy robi na swoją ukochaną! (…) Wstyd i gdzie tu sprawiedliwość w naszym kraju i dobro dziecka”.

„Zaległość wynosi 80.00 plus odsetki koszty. Wierzyciel jedzie oficjalnie na 1/2 etatu. Albo na czarno. Albo komornik mówi, żeby wpłacił 20 złotych i będzie okej. Nowa żona namawia, żeby nie płacił”.

Mój były wisi mi 200 tysięcy, a że wszystko jest na nową kobietę to tylko mogę powąchać. Szkoda gadać, a w domu trójka dzieci niepełnosprawne”.

Do Karoliny napisała również komornik sądowa

„Masa celebrytów jest zadłużona, jest to wręcz nagminne. Nie mają nic na siebie, wynagrodzenie pobierane w gotówce albo przelewem bankowym na rachunek bankowy partnerki, rachunki w revolut czy zagranicznych bankach, gdzie nie ma dostępu komornik sądowy, umowy zawierane w imieniu spółki a nie aktora (zarabia wtedy spółka, nie aktor, nie jest to jego majątek, który można zająć) i funkcjonują dalej w przestrzeni publicznej. Jestem komornikiem sądowym, nie przestaje mnie to zadziwiać”.

Mój alimenciarz mówi spier****j

– Czytam to i jest mi niedobrze. Walczyłam o alimenty na swoją córkę prawie całe jej życie – mówi Aneta (została sama, gdy jej córka nie miała trzech lat). – Dziś Iga ma 18 lat, nie chce mieć z ojcem nic wspólnego. A ja? Chciałabym, żeby jak najszybciej umarł, bo boję się, że odziedziczy po nim wszystkie długi. Czuję się też wyrolowana przez państwa, bo w większości krajów europejskich długi alimentacyjne przejmuje państwo, a dłużnik staje się dłużnikiem państwa, a nie dziecka.
Najgorsze jest to, że jego nieodpowiedzialność wspierała rodzina, najpierw matka, potem siostra. „On jest chory”, tłumaczyli. Miałam zrozumieć, że jest alkoholikiem, traci kolejne prace. Teraz sprzedał mieszkanie, pieniądze za dwa lata zaległości wybłagałam w końcu od jego siostry, która trzyma też jego część ze sprzedaży (bo przecież on je przepije). Od ojca mojej córki usłyszałam: „spierdalaj”.
Dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, że to jest jak z przemocą. Na początku jeszcze wiesz, że to, co się wokół ciebie jest złe. Ale potem wpadasz pułapkę i myślisz, że to twoja wina, wybrałaś złego faceta na ojca swojego dziecka, nie potrafiłaś utrzymać związku, nic się nie należy. Bo na co ty wydajesz ten hajs? Te odczucia potęguje fakt, że zwykle cała rodzina ukrywa pieniądze. Mówią, że jesteś złodziejką. Albo roszczeniową kurwą. Tak jakbyś chciała kasę na paznokcie, podróże dla siebie, a na podstawowe rzeczy rzeczy dla waszego wspólnego dziecka. Zaczyna ci wydawać, że żyjesz w matrixie. Do tego kilka razy słyszałam od swoich koleżanek: widziały gały, co brały.

Rodzinna zmowa alimenciarza

Ewa, matka 15 letniego syna, po rozstaniu 13 lat.
– Syn potrzebuje pieniędzy na rehabilitacje, trenuje piłkę nożna, podczas jednego meczu, przewrócił się, zerwał więzadło– operacja, a potem konieczność żmudnych ćwiczeń. Do tego kryzys psychiczny, bo syn jest wrażliwy. Długo radziłam sobie finansowo sama, ale w końcu dzwonię do eks – od lat płaci mi tylko 500 złotych alimentów. Z synem widuje się raz miesiącu, zabiera go na obiad. Na wspólnych wakacjach byli raz, w polskich górach. Sam podróżuje ze swoją obecną partnerką po całym świecie.
Telefon odbiera na lotnisku:
– Dopiero wylądowaliśmy, czego chcesz?
– Chcę, żebyś się dołożył do rehabilitacji i psychologa – mówię.
– Pojebało cię, po co zawracasz mi dupę, jak jestem po cudownym trzytygodniowym pobycie w RPA, uspokojony i zrelaksowany. Przez ciebie skoczyło mi ciśnienie.
– Chodzi o twoje dziecko – próbuję zachować spokój.
– Zapisz go na rehabilitację z NFZ, poza tym dostajesz alimenty, a w zeszłym roku wyciągnęłaś od mojej matki połowę kasy na obóz sportowy.
Potem zaczyna się seria inwektyw: dziwko, szmatko, pojebie, debilu. Miałam być spokojna, więc próbuję:
– Skończyłeś? W takim razie składam pozew o podwyższenie alimentów. Wyłączam się.
Dopiero po godzinie pisze – wysłałem ci 300 złotych. I wiem, że robi to tylko dlatego, że boi się sądu.
Nie potrafię pojąć. Ma dobrą pracę, mieszka z nową partnerką w pięknym apartamencie. Mój syn czasem kontaktuje się ze swoją babcią. Słyszy: mama wyciąga wciąż od taty pieniądze.
Jego aktualna partnerka mówi: no bez przesady, przecież twoja matka ma 500 plus. Czyli razem tysiąc złotych na miesiąc. Ona, która w knajpie na obiad potrafi wydać tysiąc złotych.
Kiedy mu to wszystko racjonalnie piszę, odpowiada:
– Trzeba było nie niszczyć rodziny.

Brak kobiecej lojalności

– Od ośmiu lat jestem ze wszystkim sama – mówi Karolina, matka dwóch nastolatek, 12– letniej Poli i 16 – letniej Leny. Płacę za jedzenie, zajęcia dodatkowe, obozy, wakacje, kosmetyki, daję kieszonkowe. Eks wysyła alimenty, jak chce. Owszem, potrafi zabrać je raz na pół roku i kupić im kurtki za 2 tysiące, czy inne drogie ubrania. Po co? Żeby jakoś je zdobyć. Jest i był tatą od prezentów. Poza tym nie był nigdy na żadnym zebraniu w szkole, nie załatwił niczego, co z nimi związane. Prowadzę nieustanną wojnę – ale komornik nie ma skąd ściągnąć pieniędzy. Mój były mąż ma agencję reklamową, ale wszystko zapisał na żonę… oficjalnie nie zarabia. To naprawdę cyrk jest. Jeździ bmw, ma najlepsze ciuchy, a jak proszę na dentystę dla córek mówi: zaniedbałaś im zęby, teraz płać.
Zobacz, jak to w ogóle brzmi! – denerwuje się Karolina. – Proszę go o pieniądze, które mi się najzwyczajniej w świecie należą. Cieszę się, że wypłynęła ta sprawa wśród celebrytów, niech mówią o tym i piszą, bo matki są bezradne. A wiesz dlaczego? Bo panowie przepisują majątki na nowe partnerki, żony. Bo to one mówią: co ona chce tyle hajsu? Gówno chce, niech spróbują same utrzymać dziecko.
Zresztą ja to przecież robią, ale dlaczego mam? To są też jego dzieci. Wciąż ma prawa rodzicielskie!
Karolina mówi, że to zresztą nie chodzi tylko o pieniądze, ale porażającą samotność w rodzicielstwie. Brak drugiego rodzica, z którym można porozmawiać o problemach emocjonalnych dzieci, ich wybrykach. Brak wsparcia na każdym polu.

 

Karolina Korwin Piotrowska dostaje wiadomości dotyczące nie tylko mężczyzn. Jedna z kobiet napisała, żeby podkreślać, że to ojcowie, ale też matki mogą zalegać z alimentami.
„Mój partner sam wychowuje syna, bo pani mama zajęła się innym życiem. Pani mama alimentów nie płaci, ale to pikuś, najgorsze, że mały chłopiec od 2 lat nie widział matki”.