Go to content

Moje wielkie, albańskie wakacje

Fot. Archiwum prywatne

Mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. I chyba na wyrost trochę mówią, ponieważ tylko moja ciekawość zaprowadziła mnie w tym roku na absolutnie wspaniałe wakacje. Żadne inne uczucie mną nie kierowało, oprócz ciekawości, żeby sprawdzić i przekonać się:

– czy rzeczywiście wybrzeże jońskie jest piękne;

– czy Albańczycy dobrze gotują;

– czy jest spokojnie i bezpiecznie;

– czy dzieci świetnie odpoczywają.

Już sama podróż do Albanii okazała się znakomitą przygodą. Przygoda z Albanią zaczyna się na Korfu – greckim śniadaniem i bladym świtem, ponieważ tam ląduje samolot z turystami.  Widok wschodzącego słońca na wyspie wynagradza wszelkie niedogodności związane ze zmęczeniem, a Biuro podróży OSKAR (www.oskar.com.pl) jako jedyne serwuje na dobry początek wyprawy taki poranny posiłek.

I kiedy tylko albańska granica zostaje otwarta, do portu w Sarandzie udajemy się wodolotem. Rzeczywiście widok z morza na tę niewielką miejscowość robi wrażenie. Położona w zatoce, w otoczeniu wapiennych klifów, pełna słońca i lazurowego koloru morza – z pewnością warta jest odkrycia.

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne

Infrastruktura hotelowa jest stosunkowo nowa, więc nie ma tutaj nietrafionego wyboru. Jej pas ciągnie się nad samym morzem, co jest ogromną wygodą w korzystaniu z wodnych kąpieli. Nie trzeba nosić ciężarów na plażę, zbędnych rzeczy, z których oczywiście każda może się przydać. Dużym plusem wakacji w Sarandzie jest fakt, że plażowy serwis dotyczący leżaków, parasoli jest bezpłatny, co nie jest takie oczywiste i normalne w  innych europejskich kurortach.

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne

Muszę przyznać, że o ile serwowane śniadania są monotonne (ale gdzie nie są), o tyle obiadokolacje kulinarnie zróżnicowane, bogate w lokalne smakołyki (pyszne białe sery) – zawsze z solidnymi porcjami i owocowymi deserami na finał. Arbuzy to ich specjalność, nigdzie wcześniej nie jadłam tak słodkich i soczystych, a podawane są do każdego z posiłków, nawet w restauracji – bez dodatkowej opłaty. Dużą zaletą kuchni albańskiej jest również to, że jej proste potrawy smakują przede wszystkim dzieciom.

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne

Korzenie Albanii, a raczej Republiki Albańskiej dzisiaj, kandydata do Unii Europejskiej, sięgają starożytności, co rzeczywiście widać gołym okiem i sprawia, że z zainteresowaniem zwiedza się np. Butrimt. Albańczycy już wiedzą, że tylko rozwijająca się u nich turystyka, zapewni im godną przyszłość. Przyznaję, jest to odczuwalne na każdym kroku, co śmiało obala mit o tym, że jest to dalszym ciągu niebezpieczny region. Świetnie radzą sobie z obsługą, są przede wszystkim bardzo pomocni i uprzejmi. Jeszcze lubią turystów i oby tak dalej. 🙂 Do wakacji w Albanii zachęca z pewnością cena i fakt, że nawet na miejscu nie wydaje się dużych pieniędzy na atrakcje turystyczne. Polecam robienie codziennych zakupów w dużych marketach i przemieszczanie się lokalnym transportem, zamiast taksówek na przykład. My wybraliśmy się za przysłowiowe (i dosłowne) 1 euro (dzieci – 0,5), w podróż po bajecznych plażach regionu Ksamil. Urocze zatoczki z białym piaskiem przypominają najpiękniejsze miejsca, znanych egzotycznych plaż. Polecam obowiązkowe skorzystanie z takiej opcji, bardzo przyjemnie się później wspomina.

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne

Wakacje w Albanii polecam również wszystkim, którzy, na przykład, na tydzień przed zakupem oferty last minute odkryli, że ich paszporty są nieważne. Znamy takich, prawda? 🙂 Do Albanii zabieramy tylko dowód osobisty, a świetne oferty znajdziemy właśnie tutaj.

Moja wielkie, albańskie wakacje, uważam za wyjątkowo udane, co i Wam polecam. 🙂

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne

Fot. Archiwum prywatne