Go to content

Jestem gruba. Jestem chuda. Nie chcę dzieci. Jestem sobą. Jakim prawem mnie oceniasz?

Fot. Materiały prasowe

Jakim prawem mnie oceniasz? Nie znasz mnie, mojej historii, doświadczeń i przeżyć. Dlaczego wypowiadasz się na tematy, o których nie masz bladego pojęcia? Może ocenisz najpierw siebie i swoje zachowanie, zobaczymy jak precyzyjnie ci to wyjdzie. 

Jestem gruba. 

Twierdzisz, że się obżeram, że jestem gruba jak świnia, że się mnie brzydzisz. Piszesz tak, choć nic o mnie nie wiesz. Może zmagam się z chorobą albo traumą? Może właśnie szwankuje mi tarczyca? Może cierpię na insulinooporność, cukrzycę lub inne choroby metaboliczne? A może od zawsze taka jestem? A jeśli faktycznie kocham jeść i nie żałuję sobie? A to już moja sprawa. 

Jestem chuda. 

Twierdzisz, że jestem anorektyczką, że się na pewno głodzę, że mam jakieś zaburzenia. Z lubością hejtujesz moje zdjęcia na insta lub podobne mi dziewczyny, idące plażą. Wytykasz moje wystające kości biodrowe, chude kolana czy wystające obojczyki. Nie masz pojęcia kim jestem, ale przecież wiesz lepiej. Może taka się urodziłam i taka moja natura? A może wcale nie chcę być chuda? A może w pełni siebie akceptuję i świetnie się z tym czuję? Nie muszę Ci się tłumaczyć, co jem, czy ile ważę. A może tak przyjrzysz się sobie, ocenisz siebie? Serio jesteś bez wad? Czy może masz ich tak wiele, że łatwiej to przykryć hejtem wobec innych?

Pochodzę ze wsi. 

Ta i nie wstydzę się tego. Wiem, co to praca na roli, nie brzydzę się hodowli zwierząt, nie kręcę nosem, bo cos mi śmierdzi. Szanuję przyrodę, wiem o niej naprawdę dużo. To ja pracuję ciężko, byś Ty rano mógł kupić chleb i pomidory. Nie kończyłam elitarnych szkół, ale to nie znaczy, że jestem głupsza. Nie lansuje się na insta i tiktokach. Nie muszę Ci udowadniać, ile jestem warta. Doceniam to, co mam. Szanuję naturę i moich bliźnich, wiem co to harówka aż to krwi i jestem z tego dumna. Nie wstydzę się tego. Ty się ze mnie śmiejesz, a jestem pewna, ze na wsi nie przetrwałbyś tygodnia.  

Jestem z miasta. 

Tu się urodziłam i wychowałam. To naprawdę duże miasto. Zasypiam przy dźwięku tramwajów. Skończyłam prywatne liceum i prywatna uczelnię. Moi rodzice są majętni, ale ja nie jestem snobką, jak niektórzy uważają. Doceniam wartość pieniądza, rodzice wpoili mi szacunek do drugiego człowieka. Nie chwale się tym, co mam. Jestem za to wdzięczna, pomagam zwierzętom jako wolontariusz. Chcę by ten świat był lepszy. Po prostu wykorzystuję to, co mi moje życie oferuje. Czy tylko dlatego, że mieszkam w wielkim w domu z basenem mam mieć etykietkę „głupia i rozpieszczona”?

Nie maluję się. 

Cenię sobie naturalność i wygodę. Chodzę w luźnych bluzach i spodniach z dziurami. I serio byłoby miło, gdybyś nie osądzał mnie po moim wyglądzie. Nie jestem leniuchem, nie idę na łatwiznę. Jestem świetnie wykształcona, znam języki, wiem czego chcę. Brak make up’u mnie nie określa. Ani ubrania, które noszę. Jestem sobą. Zanim mnie ocenisz to najpierw mnie poznaj. Masz odwagę?

Kocham szpilki, sztuczne rzęsy i długie paznokcie. 

Uwielbiam wyraźny makijaż. Kocham jaskrawe kolory i nie widzę powodu, dlaczego nie miałabym ubierać tak, jak chcę. Farbuje włosy. Mam wypełnione usta, bo taka czuję się piękna. Czy to znaczy, że jestem pusta? Skończyłam dwa fakultety, myślę o doktoracie. Czy tylko dlatego mam wbijać się w nudne garsonki i zdjąć hybrydę, by wpasować się w stereotyp
pracownika naukowego. Uwielbiam się wyróżniać. Hejtujesz moje zdjęcia na insta, wyśmiewasz filmiki. A czy kiedykolwiek posłuchałeś tego, o czym w nich mówię?

Najważniejszy jest dla Ciebie kolor moich paznokci i rozmiar biustu, a nie to, co mam do powiedzenia. A szkoda, bo to ja namawiam kobiety do badań, do dbania o zdrowie, a przy okazji o urodę. One nie muszą być takie jak ja. Nie muszą wypełniać sobie ust, jeśli nie maja ochoty. Ano nosić krótkich bluzek. Moja kreacja jest celowa – jestem zauważona i wiem, że
to co mam do przekazania kobietom ma sens. Wiesz, ile dziewczyn podziękowało mi za namówienie je do zrobienia cytologii albo USG piersi? A u ilu wykryto wczesne, całkowicie uleczalne zmiany? Nie wiesz. Ja wiem i wiem też, że moja misja może uratować życie.

Jestem matką niepełnosprawnego dziecka.

Nie chcę Twojego współczucia ani litości. Jedyne czego potrzebuję to normlanego traktowania, a nie gapienia z rozdziawioną buzią na moje dziecko albo co gorsza nagrywania go z ukrycia. Chcę wsparcia państwa, a od Ciebie jedynie byś potrzymał mi drzwi, gdy wjeżdżam gdzieś z wózkiem inwalidzkim lub miłej pogawędki z moim dzieckiem z zespołem Downa, które uwielbia każdego człowieka i traktuje go ja przyjaciela. Nie wypisuj na forach, że takie dziecko to kara boska, że pewnie się puszczałam i teraz mam za swoje. Pamiętaj, niepełnosprawne dziecko to czasem psikus natury i nigdy nie wiesz, czy Ty nie jesteś na jej liście.

Nie chcę mieć dzieci.

Tak. To prawda. Nie planuję być matką. Jestem wolnym człowiekiem z prawem wyboru. Moim jest bezdzietne życie. Mój partner w pełni to akceptuje, ma te same poglądy. Nasi przyjaciele mają dzieci, jestem matką chrzestną, ponoć niezłą i to mi wystarczy. Czy jestem gorsza od innych kobiet? Pracuje, płacę podatki, nie korzystam z żadnych świadczeń, nie mam żadnych ulg. Nie musisz mnie rozumieć, ale musisz mnie szanować. Hejtować jest tak łatwo, a nie hejtować, lecz wspierać dasz radę?