Go to content

Przestań harować jak wół. 6 powodów, dla których nie warto

Przestań harować jak wół. 6 powodów, dla których nie warto
Fot. iStock / lolostock

„Zostanę pracownikiem roku” – myślisz i zachrzaniasz w pracy jak motorek. Bierzesz na siebie coraz więcej obowiązków, coraz dłużej zostajesz w pracy, bo wydaje ci się, że tak powinno być. Obiecujesz sobie: „W weekend, jak dzieci pójdą spać, to do tego zajrzę”. I czekasz, że może ten awans, albo podwyżka ci się przydarzy.

Rozczaruję cię – nic bardziej błędnego. Naprawdę nie musisz zasuwać jak mrówka, by zasłużyć na szacunek szefów i nie wzbudzać zawiści wśród współpracowników.

Przestań harować jak wół. 6 powodów, dla których nie warto:

Po pierwsze dlatego, że długie godziny pracy obniżają twoją produktywność

Wyrabianie 200% normy, praca po godzinach i najlepiej siedem dni w tygodniu, to przeżytek. Nie bez kozery wprowadzono ośmiogodzinny system pracy przez pięć dni w tygodniu. To Henry Ford odkrył, że zmniejszenie godzin pracy korzystnie wpływa na wydajność jego pracowników. Dzięki jego badaniom wprowadzono przepisy regulujące czas pracy, a pracodawcy tym samym zostali zmuszeniu do wypłacania dodatkowego wynagrodzenia za nadgodziny.

Im więcej pracujemy, tym jesteśmy mniej skupieni na realizacji zadania, tracimy zdolność szybkiego przyswajania wiedzy. Zostając po godzinach w pracy jesteśmy coraz bardziej zmęczeni, coraz mniej śpimy, a tym samym jesteśmy coraz bardziej sfrustrowani. To błędne koło, które kompletnie nie ma sensu.

Po drugie dlatego, że nie dostajemy awansu czy podwyżki za czas pracy, ale za jej efekty

„Im więcej będę pracował, tym bardziej mnie szef doceni” – myślimy, on wtedy zobaczy, że poświęcamy się pracy, że jesteśmy zaangażowani, skoro potrafimy pracować więcej godzin niż inni. Tak? To teraz postaw się na miejscu twojego szefa, który może pomyśleć: „Kurde, czemu ta Anka tyle czasu spędza w pracy? Okej, realizuje projekt, idzie jej świetnie, ale tak samo idzie Marzenie, która pracuje osiem godzin i wychodzi”. Kto dla niego jest lepszym pracownikiem – ty, skoro zostajesz po godzinach w pracy lub zabierasz ją do domu, czy koleżanka, która właściwie niewiele mniej od ciebie robi w zdecydowanie krótszym czasie? Komu dałabyś podwyżkę lub awans na miejscu szefa? Dla niego naprawdę nie jest ważne, ile godzin pracujesz, ważne są efekty twojej pracy.

Po trzecie dlatego, że nie zyskujemy podziwu, gdy bierzemy na siebie zbyt wiele obowiązków

Sukces odnoszą ci, którzy potrafią odmawiać. Tobie wydaje się inaczej? Jesteś pomocna, bierzesz na siebie zadania, o które proszą cię inni i nagle okazuje się, że jesteś w czarnej d*pie, bo ani nie zdążysz z tym wszystkim, co dodatkowo wzięłaś sobie na głowę, ani z tym co jest wśród twoich obowiązków priorytetem. Naucz się odmawiać, to nie boli – naprawdę. Powiedz: „Sorry, nie teraz, nie mam czasu, muszę się skupić na czymś innym” i pracuj efektywniej i spokojniej.

Po czwarte dlatego, że mało kto zwraca uwagę na to, że nie odpoczywamy w trakcie pracy

Śniadanie jemy nie odchodząc od biurka, szybko przemykamy po kolejną kawę, żeby tylko szef nie zauważył, że nie ma nas na naszym miejscu pracy. Odmawiamy, gdy ktoś mówi: „Idziesz do kuchni coś zjeść”, bo przecież grunt to być wzorem pracownika, którego w pracy zajmuje tylko praca, a nie plotki w służbowej kuchni. Nic bardziej błędnego. Wyluzuj. Nic nie wpływa tak korzystnie na pracownika, jak chwila przerwy w pracy, a gdyby tak jeszcze pół godziny drzemki… No dobra, tu się rozmarzyłam, ale byłoby świetnie. Rób sobie przerwy, porozmawiaj z koleżanką o promocji w sklepie, o dzieciach, czy wymieńcie się pomysłami na obiad. Nie wiem, cokolwiek, co oderwie was na chwilę od pracy i pozwoli odpocząć waszemu mózgowi. Zobaczycie, że gdy usiądziecie ponownie do swoich obowiązków wszystko pójdzie jakoś łatwiej.

Po piąte dlatego, że nikt nie oczekuje, że zrobisz wszystko sama

„Ja sama, pokażę na ile mnie stać. Jak zrobię sama, to na mnie spłynie splendor i chwała” – jasne i co jeszcze? Myślisz, że inni będą uważać, że jesteś niezastąpiona. I tu się mylisz, na twoje miejsce zawsze ktoś się znajdzie – jasne, może nie tak ambitny, może nie tak pracowity, ale solidnie wypełniający swoje obowiązki z pomocą innych. Twojemu szefowi to wystarczy w zupełności. On od ciebie nie oczekuje, że wszystko zrobisz sama. Wręcz przeciwnie może się okazać, że stwierdzi, iż nie umiesz pracować w zespole, prosić o pomoc, że przez to jesteś nielubiana. Bycie Zosią-Samosią w pracy naprawdę może nie wróżyć nic dobrego.

Po szóste dlatego, że wyżej stawia się końcowy efekt niż perfekcjonizm

Zawsze mamy poczucie, że mogliśmy coś zrobić lepiej. Bardziej się przyłożyć, jeszcze bardziej postarać. Może jeszcze coś poprawić, ulepszyć, użyć innych argumentów, słów. Dążenie do perfekcjonizmu w pracy sprawia, ze ulegamy pokusie ciągłego poprawiania i wracania do tego samego zadania. Robimy w kółko to samo, zapominając, że tak naprawdę ważne jest zakończenie projektu czy jakiegoś zadania, a później może przyjdzie czas na jego ulepszanie, a może wcale nie będzie takiej potrzeby. Niech to, co robisz będzie bazą, na której możesz pracować, gdy szef stwierdzi, że jeszcze jest potrzeba poprawy czegokolwiek.

Odpuść sobie bycie pracownikiem roku. Naprawdę. Bo takie wyróżnienie może przyjść, gdy tak naprawdę tobie będzie się wydawać, że starasz się mniej, za to efekty twojej pracy są bardziej widoczne.

Do przemyślenia na weekend 😉