Droga Przyjaciółko!
Zacznę od razu prosto z mostu. Nie mam odwagi powiedzieć Ci tego w cztery oczy. Pewnie list ten zniszczę, by prawda nie wyszła na jaw. Kocham Twojego męża. Z wzajemnością…
To historia niczym z brazylijskiej opery mydlanej. Gdyby ktoś mi powiedział, że tak się skończy pomoc sąsiedzka pewnie nigdy bym Tomka o wsparcie nie prosiła. Ot, złapana guma jeszcze na naszym osiedlu i dobry sąsiad przypadkiem obok. Tomek wymienił mi oponę i po kumpelsku napisał sms z pytaniem czy dojechałam. Ot nic wielkiego. Ja mu odpisałam. Miło się gawędziło. Po jakimś czasie zorientowaliśmy się że piszemy niemal codziennie i że Wam, Tobie i Krzyśkowi, o tym nie mówimy.
Zauważyłam, że Tomek jest spokojny, wyważony, że nie krzyczy na mnie tak jak mój mąż. Krzysiek zawsze był furiatem. Ma krótki lont, szybko się podpala i wybucha. To opanowanie Tomka mnie zauroczyło. I jeszcze poczucie humoru. Nigdy z nikim się tak nie śmiałam. Gdy spotykaliśmy się we czwórkę zaczęłam czuć się niekomfortowo. Przyłapywałam się na tym, że chcę świetnie wyglądać dla…Tomka. Pamiętam, gdy kiedyś wpadliście, a on przyniósł do kuchni brudne talerze i wyszeptał, że w tej sukience wyglądam zjawiskowo. To wtedy pierwszy raz dostrzegłam żar w jego oczach i że patrzy na mnie jak na kobietę. Boże jak ja chciałam go wtedy pocałować.
Głupio mi było za to strasznie, że siedząc na kanapie obok mojego Krzyśka rozmyślam jaki smak mają usta Twojego męża.
Wyrzuty sumienia miałam codziennie. I wobec Ciebie i wobec Krzysztofa. Jednak chęć napisania do Tomka zawsze była silniejsza. Kilka razy nawet ukróciliśmy ten proceder. A chwilkę potem Ty zaprosiłaś nas, potem Krzysiek Was. Mijaliśmy się z Tomkiem w drzwiach, nasze spojrzenia się krzyżowały i wiedzieliśmy, że gdyby Was nie było to rzucilibyśmy się na siebie.
Okazji do tego nie szukaliśmy…Tylko, że ja wtedy się tak strasznie przeziębiłam, Ty byłaś u mamy, a Krzysztof na wyjeździe służbowym. Tomek przywiózł mi leki i ugotował rosół. Był miły, opiekuńczy i tak inny od mojego męża. To mnie ujęło. Nie planowaliśmy tego, co stało się dalej. Wstyd mi bardzo, a jednocześnie czuję taką tęsknotę za jego ciałem…
Miał klucze do mojego mieszkania tak w razie czego, i gdy przyszedł znów sprawdzić jak się czuję, zastał mnie akurat po kąpieli, w mokrych włosach i szlafroku. – Jakaś ty piękna – wyszeptał i nie było odwrotu. To popołudnie i wieczór były nasze. Potem długo rozmawialiśmy. Uznaliśmy, że albo to kończymy albo bierzemy rozwody. Inaczej nie da się żyć. Mieliśmy przez noc wszystko przemyśleć i rano wysłać sobie odpowiedź. Nie spałam wtedy, kalkulowałam. Rankiem Tomek napisał, że się zakochał i że weźmie z Tobą rozwód. Ja też podjęłam decyzję o rozstaniu. Boże jaka byłam szczęśliwa i jak bardzo bałam się Waszej reakcji. Niestety to szczęście nie trwało długo. Następnego dnia najpierw Tomek, potem Ty podzieliliście się nowiną. Byłaś w dziesiątym tygodniu ciąży. Ziemia się pode mną rozstąpiła. Chciałam cieszyć się Twoim, Waszym szczęściem, a nie potrafiłam. Byłam zła na wszystkich. Tomek
przepraszał, kajał się, a ja wyłam po nocach. Nadal byłam podziębiona. Nie musiałam się z Wami spotykać. Czułam ulgę, a z drugiej strony tęsknotę za Tobą.
Dziś minęły dwa tygodnie od tamtego czasu. Zobaczymy się za chwilę. Nie wiem jak Ci spojrzę w oczy. Nie wiem czy będę potrafiła ukryć moje uczucia do Tomka. Czuję się jak w pułapce. Nie masz rodzeństwa o to ja obiecałam Ci kiedyś pomóc jeśli zostałabyś mamą. Czy będę umiała? Czy wybaczę sobie, że Cię zdradziłam? Że pokochałam Twojego męża? Że byłam niewierną żoną? Nie wiem. I boję się tego cholernie.
Czy czuję się teraz lepiej, gdy wylałam to wszystko na papier? Nie. Czuję się okropnie. Tomek mi pisze, że też się boi, że chce być ojcem i że nie może Ciebie teraz zostawić. Ja to rozumiem. Wspieram go w tym. Tak powinien zachować się odpowiedzialny mężczyzna. Ja jeszcze nie wiem co zrobię. Miotam się, waham.
Chciałabym zniknąć, przeprowadzić się, by więcej nie widzieć Was szczęśliwych, by móc się odkochać, by na chłodno podjąć dalsze decyzje. Póki co to nie możliwe, muszę ochłonąć, choć dla mnie to niemal awykonalne i zagrać w odwiedzinach u Ciebie moją najtrudniejszą rolę życia – rolę wspaniałej przyjaciółki…