Go to content

Wszystkie kobiety są piękne… tylko często o tym nie wiedzą! To, jak wyglądasz, może być twoją radością lub kompleksem – wybieraj mądrze

Fot. istock / Jasmina007

Zastanawiałyście się kiedyś, co sprawia, że czujecie się piękne? I nie chodzi o makijaż ani o nową sukienkę. Prawdziwe piękno bije od nas najczęściej, gdy jesteśmy szczęśliwe, zakochane lub atrakcyjne dla drugiej osoby. Jeden komplement potrafi zmienić świat. Podobnie dzieje się, gdy my same jesteśmy pewne swojej wartości.

Bo myśleć o sobie dobrze (i o swoim ciele też), to móc więcej!

Dlaczego wygląd jest ważny?

Na temat wpływu wyglądu na samopoczucie przeprowadzono wiele badań i czy się nam podoba czy nie, to, jak wyglądamy, wpływa na naszą samoocenę (i odwrotnie). Jesteśmy związani z naszymi „powłokami” silną i nierozerwalną więzią, co z kolei może być dla nas siłą lub słabością. Poczucie atrakcyjności jest odbiciem naszej pewności siebie. Nie trzeba tego nawet udowadniać, wystarczy wrócić myślami do momentu, w którym pomyślałyście kiedyś (a z pewnością przydarzyło się to każdej kobiecie): „On nigdy nie zwróci uwagi na kogoś takiego jak ja” – gdzie „takiego” prawie zawsze oznacza nieidealnego, nie dość pięknego, nie wystarczająco dobrego. A przecież doskonale wiemy (również z badań), że często ze stereotypową atrakcyjnością fizyczną wygrywa osobowość, otwartość, pewność siebie, uśmiech.

Dbanie o swój wygląd i sprawność ciała nie są więc związane tylko z fizycznością. Chcemy czuć się pięknie i zdrowo, bo dzięki temu jesteśmy szczęśliwsze i zadowolone z życia.

To jak wyglądasz może być twoją radością lub kompleksem – wybieraj mądrze

Tak już w życiu bywa, że dokonujemy wielu wyborów. Z każdej sytuacji, która nas spotkała, możemy wynieść ważną lekcję lub płakać nad rozlanym mlekiem. Podobnych wyborów dokonujemy wobec naszego ciała.

Nie ma ideałów. Często jednak wzdychamy do zdjęć perfekcyjnych kobiet na okładkach magazynów… do czasu, gdy te „perfekcyjne” zobaczymy bez makijażu albo na żywo, na ulicy. I nagle okazuje się, że stan, do którego chciałyśmy dążyć, zarzucając sobie bycie nie dość dobrą, nie dość piękną czy nie wystarczająco szczupłą, tak naprawdę nie istnieje. Że te kobiety niewiele się od nas różnią. I nawet nieidealne nadal są piękne.

Czasem jak dzieci, gonimy za kolejną bajką, zamiast cieszyć się tym wszystkim, co mamy już teraz. W tej gonitwie na prawdziwą radość nie wystarcza już czasu, bo przecież zawsze można zrobić, żeby wyglądać jeszcze lepiej.

Nie lubisz swoich bioder, ud czy pupy? One nie znikną, ale czy to dość dobry powód, by rezygnować z szczęśliwego życia? Masz ochotę – poćwicz, będziesz czuła, że zrobiłaś coś dla siebie, by twoje ciało wyglądało lepiej. Nie lubisz swojej skóry, masz wrażenie, że nie ma „tej dziewczyny”, którą tak bardzo lubiłaś? Zadbaj o nią najlepiej, jak potrafisz, ale nigdy nie zamieniaj swojej skóry na cudzą. Niech „ta dziewczyna” nie znika,  pozwól jej zostać i dojrzeć. Naprawdę możesz zrobić wiele, by jeszcze długo uśmiechała się do ciebie z lustra.

Nie skupiaj się na swoich deficytach, każdy z nas ma swoje mocne strony!

Wszystkie kobiety są piękne… tylko często o tym nie wiedzą!

One piękno noszą głęboko w sobie, czasem ukryte pod warstwą kurzu, zmęczenia, niskiej samooceny.  Szalenie trudno jest  im uwierzyć, że ono cały czas jest, czeka, aż wreszcie pozwolimy mu się pokazać. Zupełnie jakbyśmy czekały na bilet do lepszego życia, potrzebowały pozwolenia reszty świata, by wreszcie siebie polubić, pokochać i zaakceptować.

Tymczasem taką przepustką bywają drobiazgi – 10 minut czasu dla siebie, zdrowy rytuał, pogłaskanie swojego ciała, pochwalenie samej siebie. Decyzje: chcę, mogę, będę… I miłość własna do ciała, które, jakie by nie było, daje nam bardzo wiele. Piękno, którego jesteśmy świadome, kryje się za akceptacją.

Akceptacja to nie przemijanie

Mamy ogromny problem z akceptacją. Z jej zrozumieniem. Odbijamy się od niej, jak od niewidzialnej ściany. Akceptacja ciała jawi nam się, jak rezygnacja ze zmian. Twarda bariera, po której przekroczeniu nie wiadomo, co nas czeka. Tymczasem akceptować, nie oznacza zaniedbywać i wywiesić białą flagę.

Pomiędzy próżnością a obojętnością wobec własnego ciała, leży złoty punkt – i każdy znajdzie go gdzie indziej. Dla jednych będzie to pogodzenie się z upływem czasu, dla innych zaakceptowanie swojej fizyczności: wzrostu, wielkości piersi czy koloru włosów. I uwierzcie, to, że pogodzimy się ze swoim ciałem, nie oznacza, że nie możemy go już rozpieszczać, dbać o nie, spowalniać procesy, które stają się naszym ograniczeniem.

Tak, akceptuję:

– to, że moje ciało jest inne niż 10 lat temu (ale bardzo je lubię, jest nawet lepsze!),
– to , że nie będzie nigdy ciałem sprzed dwóch ciąż (i nic nie szkodzi, jestem z niego dumna, jest moją historią i wcale nie musi być zaniedbane),
– i to, że włosy siwieją (ale przecież mogę je ufarbować, a może kiedyś nie będę chciała tego już robić?).

Moje ciało jest inne i ja też jestem inna, ale wciąż mogę zrobić wiele rzeczy, by to „inne ciało” nadal mnie cieszyło. By służyło mi dobrze. Żeby dobrze wyglądało. Ale wszystko, co zrobię – zrobię dla siebie. Nie dla mężczyzn, przyjaciółek czy z powodu społecznych oczekiwań. To jedyny klucz do weryfikacji czy potrafimy zaakceptować swoje ciało. Jeżeli chcesz coś zmieniać, pracować nad czymś – niech motywacja wypływa z głębi ciebie. Nie walcz z wiatrakami, nie rzeźb ideałów, których ktoś od ciebie oczekuje (a może tylko ci się tak wydaje?).

Akceptuję siebie, nie oznacza: „przestanę walczyć z otyłością” – oznacza: „rozumiem, że zmiany wymagają czasu i pracy, rozumiem, że robię to dla swojego zdrowia (fizycznego i psychicznego), dla siebie”.

Akceptuję siebie, nie oznacza: „usiądę i będę czekać na starość, bo taka jest kolej rzeczy” – oznacza: „rozumiem, że moje ciało bardzo się zmieniło, wymaga ode mnie innej troski i pielęgnacji, rozumiem, że nie będę wyglądać jak dwudziestolatka, ale mogę żyć tak, by te zmiany mi nie przeszkadzały, by następowały powoli i łagodnie”.

Od naszej samooceny zależy bardzo wiele, nawet to, czy potrafimy zbudować szczęśliwy związek z drugą osobą. Kiedy kobieta czuje się ze sobą dobrze, może zdobyć cały świat. Akceptować, znaczy dbać dzisiaj o to, co już mamy.

Chcę wyglądać pięknie – dla mnie! I tego z całego serca wam wszystkim życzę.

Partnerem artykułu jest

biomedpharmapolska

dystrybutor Naturalnego Kolagenu Norweskiego

Kochaj swoje ciało. Dbaj o nie. Pozwól mu się odwdzięczyć.
Piękno nosimy w sobie przez całe życie.

Fot. Materiały prasowe

Fot. Materiały prasowe

Spółka BioMed-Pharma Polska, jako siostrzana firma BioMed-Pharma AS z siedzibą w Oslo, ma przyjemność przedstawić Państwu Kolagen Norweski. Jest to  najwyższej jakości suplement diety skierowany głównie do kobiet po dwudziestym piątym roku życia, które dbają o swoją aktywność fizyczną oraz zdrowie skóry, włosów i paznokci. Suplement produkowany jest w Norwegii przez firmę Pharmatech AS. Zawarte w Kolagenie Norweskim składniki mają potwierdzony przez wielu klientów znaczący wpływ na jędrność skóry (potwierdzone badaniami JCD, volume 14, Issue 4 December 2015, Pages 291-301) i opóźnianie procesów jej starzenia oraz witalność włosów i paznokci.