Go to content

Dlaczego wstydzimy się samotności?

fot. iStock/max-kegfire

Samotność w życiu człowieka jest czymś zupełnie normalnym, a czasem nawet potrzebnym. Pomimo tego to ciągle temat tabu. No bo jak to możliwe, żeby kobieta w wieku 25 lat jeszcze nikogo nie miała, a w wieku 34 ciągle była sama? Przyczyn samotności mogą być tysiące, ale najważniejsze jest to, żeby przestać się jej wstydzić. Wtedy lepiej będzie się nam żyło.

1000 i jeden powód

Rozstania i przeprowadzki, to jedne z tych przyczyn samotności, które zaklinają nasze życie na kilka kolejnych lat. Ból po rozstaniu może być tak ogromny, że zablokuje naszą zdolność do miłości na długi czas, a przy okazji sprawi, że nie będziemy w stanie nikomu zaufać.

Każdy z nas przeżył to chociaż raz w swoim życiu, nie ma co się oszukiwać, że nie było to traumatyczne przeżycie. W końcu nikt z nas nie jest gotowy na rozstanie, nawet jeżeli widać, że związek się wali – przynajmniej ktoś zawsze jest obok. Najtrudniejszym do pojęcia elementem samotności jest fakt, że może dotknąć także ludzi, którzy prowadzą ożywione życie towarzyskie lub są w związku, nawet tym małżeńskim. Wszyscy znamy powiedzenie, że samotnym można się czuć nawet wśród tysiąca ludzi, wystarczy, że nie ma obok kogoś, kto nas zrozumie.

Niewidzialna bomba

Tym co najbardziej przeraża w samotności to przekonanie, że wszyscy przez nią od nas uciekali lub chcieli nas wykorzystać. Która z nas nie przestraszyła się choć raz, gdy czekając samotnie na przystanku próbował zagadać do niej jakiś facet? Mógł nawet i wyglądać całkiem porządnie, ale jednak w naszych głowach samotna kobieta to taka, którą trzeba skrzywdzić. Czujemy się trochę jak te samotne, porzucone plecaki w środku miasta do których trzeba wezwać pirotechników, bo na pewno jest w nich bomba! W samotnych kobietach czasem tyka bomba, która kiedyś na pewno wybuchnie, bo ładunek emocjonalny jest zbyt wielki. Problem w tym, że dokładnie tak samo jak w przypadku plecaka, nam też potrzeba pirotechnika, który rozbroi ładunek przed eksplozją dla naszego własnego dobra.

Pirotechnik potrzebny od zaraz!

Ok, doskonale rozumiem, jak trudno dopuścić o siebie kogokolwiek, gdy jesteśmy pogrążeni w otchłani samotności. Po śmierci mojego taty niby miałam wokół siebie przyjaciół, rodzinę, ale i tak brakowało tej jednej, jedynej osoby, która teraz właśnie miała być przy mnie.

Brałam na siebie więcej i więcej, sprawiając wrażenie ogarniętej dziewczyny, która świetnie radzi sobie z tak wielką stratą. Byłam tą tykającą bombą z plecaka porzuconego na mieście. Na szczęście dla mnie pojawił się ktoś, kto nie zważając na moje zapewnienia, że przecież wszystko jest ok, bo tak miało być, postanowił mnie unicestwić. Wystarczyło piętnaście minut, a ryczałam jak dziecko, które nie potrafi zasnąć. Bałam się przyznać do tego, że czuje się samotna, bo bałam się jeszcze większego współczucia i użalania się nade mną. Całe szczęście, pojawił się mój osobisty pirotechnik.

Prawdziwa sztuka

Trudno rozmawiać z ludźmi w stanie, kiedy czujesz że zostałaś zupełnie sama. Najgorsze są te rodzinne imprezy, kiedy babcie i ciocie wypytują gdzie twój kawaler, a kiedy ślub, a dzieci? Dzień dobry, właśnie czujesz się jak najgorszy człowiek na świecie! Bo przecież kobieta sama, bez faceta, nie może zrobić nic sensownego, o podbijaniu świata nie mówiąc. Samotność to najbardziej wstydliwe doznanie, bo przecież każda z nas powinna rządzić światem i mieć w zanadrzu kilka przyjaciółek, stałego faceta i świetny plan na przyszłość. Niespodzianka, życie wcale nie jest takie idealne, a samotność nie jest niczym złym, to normalny element ziemskiej egzystencji. Kilka dni temu usłyszałam, że trzeba nauczyć się liczyć tylko na siebie, bo w gruncie rzeczy, kiedy dzieje się coś złego i tak zostajemy z tym sami. Bolesne, ale prawdziwe.

Złe dobrego początki

Kiedy pierwszy raz zderzamy się ze swoją samotnością, zamykamy się przed światem w kokonie lub jak kto woli, tworzymy z siebie „ludzkie burito”. Reagujemy drażliwie na każdą interakcję w kawiarni, restauracji czy na ulicy, tak jak w przypadku faceta na przystanku.

Po pewnym czasie może się jednak okazać, że ta izolacja nie zrobi z nas pięknego motyla, a wręcz przeciwnie – poczwarkę, która nie będzie potrafiła się wykluć, a przez to tym bardziej nie wyjdzie do ludzi. Brzmi znajomo, co? Tak naprawdę to przeszywające uczucie samotności zawsze ma podłoże w naszym dzieciństwie. I ma w tym nic złego, bo przecież dziś jedyne co możesz zrobić to pogodzić się z przeszłością. Najważniejsze, żebyś pozwoliła sobie na szczęście, nawet to bez ukochanego u twego boku lub bliskiej ci osoby w życiu. Jak śpiewa Mela Koteluk „ty jesteś początkiem do każdego celu”. Ty, nikt inny. Dlatego też nie ma się co wstydzić swojej samotności, życie singielki może być cudowne!