Spotkałem się wczoraj wieczorem z moim przyjacielem. Przez lata przyjaźniłem się z nim i jego żoną. Podczas naszego spotkania poinformował mnie, że się rozwodzą. Moje zaskoczenie było tym większe, że zawsze wydawali mi się niesamowicie zgodnym, kochającym się małżeństwem.
Nagle zburzył mi ten misternie zbudowany wizerunek idylli w ich małżeństwie niczym domek z kart.
Karolina zawsze wydawała mi się nieco bardziej charakterna, żeby nie powiedzieć… apodyktyczna. Marek był zachowawczy, spolegliwy, ale… wydawali się szczęśliwi.
– Kocham ją bardzo. Kocham nadal… ale ona odebrała mi wszystko. Odebrała mi rodzinę – twierdząc, że za bardzo ingerują w nasze życie. Wyprowadziliśmy się na drugi koniec Polski, by być z dala od mojej rodziny. To było za mało… Przeszkadzały jej moje kontakty z mamą. Skłóciła nas… Kazała wybierać, wybrałem ją i tak… nie pogodziłem się z mamą aż do jej śmierci. Odebrała mi kolegów, bo nie podobało jej się, że raz w tygodniu spotykamy się, by pograć razem w piłkę. Zrezygnowałem z piłki, ze spotykania się z chłopakami. Odebrała mi pracę, którą uwielbiałem. Cały czas narzekała, że jako nauczyciel zarabiam za mało. A ja naprawdę się w tym spełniałem. Praca w szkole, uczenie chemii to było moje powołanie, moja pasja. Karolina uparła się na ten koncern farmaceutyczny i tak, teraz zarabiam niemal cztery razy tyle, ale nienawidzę tego. Nie znoszę tej pracy, mdli mnie przed kolejnym spotkaniem z lekarzami. Już nie wstaję do pracy z taką radością. Teraz kompletnie nie chce mi się wstawać. Zostawiłem dla niej karierę na uczelni. Chciałem się doktoryzować, ale ona miała inną wizję mnie. Cały czas powtarzała mi, że to bez sensu, że będę miał dla niej za mało czasu. Teraz został jej już tylko jeden przeciwnik, jedna konkurentka – wędka! Moja pasja i miłość od wczesnego dzieciństwa – wędkowaniem zaraził mnie jeszcze mój dziadek. Wyobrażasz sobie, że ona jest o to wędkowanie zazdrosna? Po prostu zazdrosna!
Kiedyś, dawno temu – chciałem się z nią tym podzielić. Zabrałem ją na ryby… Byłem taki szczęśliwy, starałem się łowić specjalnie dla niej. Pęczniałem z dumy kiedy udało mi się złowić wielkiego szczupaka. Na niej to nie zrobiło wrażenia. Ja stałem na pomoście, ona siedziała na brzegu popijając kanapki herbatą z termosu i…łzami.
To wtedy poprzysięgła wędce zemstę i nienawiść do końca życia… dotychczas jej się to nie udało. Przez wszystkie lata naszego związku udawało mi się, mimo wszystko, od czasu do czasu wyskoczyć na ryby. Aż do zeszłego tygodnia… powiedziałem, że w weekend jadę do naszego domku letniskowego, że zamierzam wędkować. Karolina oświadczyła mi, że pora skończyć z tą dziecinadą, że Bartek jest teraz w czwartej klasie, że powinienem pomagać mu w nauce, a nie moczyć kija w jeziorze. W związku z czym wyrzuciła cały mój sprzęt wędkarski. Rozumiesz? Wyrzuciła… sprzęt wart kilka tysięcy złotych… ot tak… wyrzuciła. Myślałem, że żartuje, ale ona mówiła śmiertelnie poważnie. Wiedziała, że wędkuję, wiedziała od lat…
– Może chciała być jedyna? Najważniejsza? Może to miał być taki dowód miłości? – próbowałem zgadywać…
– I taka była. Kochałem ją nad życie. Była dla mnie najważniejsza, ale mam już dość. Tego już nie dam sobie odebrać. Liczyła na „absolut”, na bezwzględność miłości, a tymczasem… mam wrażenie, że ją zabiła. Dla niej ja się nie liczę. Nie liczyłem się nigdy. Nigdy nie zapytała mnie czy jestem szczęśliwy. Ona nawet nie pyta mnie o zdanie. Zawsze było tak jak Karolina chciała, ale to koniec. Rozwodzimy się. Powiedziałem jej o tym wczoraj.
– I jak to przyjęła?
– Stwierdziła, że się nie zgadza, ale nie wie, że teraz już liczy się moje zdanie…
Ciekaw jestem, jak potoczą się ich losy. Czy uda im się jeszcze porozumieć? Wydaje mi się to mało prawdopodobne. Marek jest złamany. Namawiałem go, żeby próbowali jeszcze rozmawiać. Dziesiątki związków zarówno moich jak i osób z mojego otoczenia kończyło się dlatego, że tych rozmów zabrakło. Najgorsze jest to, że teraz on rozmawiać już nie chce. Zobaczymy…