Go to content

Zabrałaś mi męża, poczucie własnej wartości, przyniosłaś depresję. Była przyjaciółko, życzę Ci jak najgorzej…

fot. MangoStar_Studio/iStock

Monika napisała do nas: „Kiedyś uwielbiałam inne kobiety, dziś są dla mnie zagrożeniem, boję się ich. Wszystko przez osobę, którą miałam za najbliższą przyjaciółkę. To ona zniszczyła mi życie. Oto moja historia”.

W jego telefonie znalazłam od niej SMS: „Wyszła już? Możesz przyjechać? Czekam z kolacją”. Wpatrywałam się w ekran i czułam, jak tonę. Miałam jechać z naszym synem do mamy, on stwierdził, że musi zostać i popracować. Wyszedł na chwilę, telefon zostawił. Gdy nadeszła wiadomość, zerknęłam, kto ją napisał. Mąż wrócił, zastał mnie siedzącą przy stole z jego smartfonem. Po minie domyślił się, że już wiem. Na jego twarzy malowała się ulga. „Żałuję, że dowiedziałaś się tak. Kocham ją od dziesięciu lat, wybrałem niewłaściwą kobietę na żonę. Chcę być z Anką”. Nawet nie czekał na moją odpowiedź. Odwrócił się i wyszedł. Odezwałam się do niej: „Jak mogłaś mi to zrobić?”. Nie odpisała. Mąż, wychodząc z domu dzień później, już na zawsze, rzucił: „Anka nie chce czytać wiadomości od ciebie, nie pisz do niej więcej”.

1.

Jak w „Ani z Zielonego Wzgórza”

Miałam 7 lat, gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy. W wakacje odwiedziłam na działce dziadków, obok domek kupili jej rodzice. „Mam na imię Ania” powiedziała. Uścisk jej dłoni był silny. Miała duże, piwne oczy, długie blond włosy. Takie o jakich zawsze marzyłam. Bawiłyśmy się cały dzień. Wieczorem spytała: „Zostaniesz moją przyjaciółką?”. Skinęłam żarliwie głową. Ekscytacja, radość, duma. To wtedy czułam. We wrześniu okazało się, że jesteśmy w jednej klasie, oczywiście usiadłyśmy ze sobą. Od tego momentu byłyśmy nierozłączne.

2.

Ta lepsza, ta gorsza

Anka w naszej relacji rządziła. Wybierała zabawy, decydowała kogo dopuszczamy do naszej paczki, a kogo nie. Nie przeszkadzało mi to, wiedziałam, że jest liderką. Inne dzieci ją uwielbiały, ja byłam atrakcyjna tylko dlatego, ze byłam przyboczną królowej. Natomiast nauczyciele woleli mnie, uczyłam się świetnie. Zawsze dawałam Ance ściągnąć. Na wuefie znów rządziła ona. Nieraz śmiała się ze mnie, że nie umiem dobrze przeskoczyć kozła, czy wolno biegam.

Potem dowiedziałam się od wspólnej koleżanki, że często mnie obgadywała.

Wtedy tego nie wiedziałam, poza sytuacjami na wuefie była dla mnie słodka. „Jesteś mi najbliższa” powtarzała.

3.

Nie myśl, że cię puszczę

Wybrałam inne licum niż ona. Bałam się do tego przyznać, Anka nie znosiła sprzeciwu, gdy w końcu okazało się, że nie idę do „dwójki” obok naszego domu, a zdecydowałam się jeździć do szkoły na końcu miasta, obraziła się. Zdradziłaś mnie, powiedziała.

Ale już w październiku zadzwoniła. „Nie mogę bez ciebie żyć, nie kłóćmy się”. Niespecjalnie za nią wtedy tęskniłam. Do nowego liceum poszłam ze spokojniejszą, podobną do mnie koleżankę. Zaprzyjaźniłyśmy się. Anka była zazdrosna. „Kochasz ją bardziej?” dopytywała się.

Z perspektywy czasu wiem, że to był dobry czas na zakończenie znajomości, dorastałam. Dla mnie najważniejsza była szkoła, nauka. Dla niej zabawa, moda i … chłopaki.

Ale nie zerwałam z Anką. Zbliżyłyśmy się znów do siebie. To z nią jeździłam na dyskoteki, na koncerty, wyjeżdżałam na szalone wakacje. Miała chłopaka za chłopakiem. Ja byłam szarą myszą, ona szkolną pięknością.

Znów była liderką, a ja przyboczną. Zawsze w cieniu.

4.

Bestia staje się Piękną

Na studia wyjechałam do innego miasta, schudłam, wyładniałam, zaczęłam mieć powodzenie. Poznałam przyszłego męża. Był facetem top of the top. Przystojny, mądry, oczytany, opiekuńczy. Zazdrościły mi go wszystkie koleżanki, nie mogłam uwierzyć we własne szczęście.

Po kilku miesiącach spotykania się zabrałam go do mojego rodzinnego miasta. Anka wyraźnie była nie w sosie, że ułożyłam sobie życie i to jeszcze z takim facetem. „Nie boisz się, że cię zostawi? Nie jesteś tak atrakcyjna, jak on”. Widziała, jak Marek jest we mnie zakochany, ale nie potrafiła, hej, super, że się zakochałaś. Powiedziała jeszcze: „No nie spodziewałam się, że spotkasz takiego faceta, no gdyby Magda takiego poznała, to okej, ona zawsze była laską. Ale ty? W szoku jestem”.

5.

Przyjaciółka domu

Trzy lata później wzięliśmy z Markiem ślub. Była świadkiem na naszym ślubie. Już w sali weselnej złapała mnie za rękę teściowa: „Nie ufaj tej Ance, jej źle z oczu patrzy”. Obruszyłam się, przecież Anka jest wobec mnie lojalna. Rok później sama wyszła za mąż, szybko jednak zaczęła zdradzać męża. Przyjeżdżała do nas, upijała się i żaliła się, jak straszni są faceci. Często zostawała na noc, rano Marek robił nam śniadanie. Tak, widziałam, że ją lubi. Byli, jak para świetnych kumpli.

Zaszłam w ciążę w tym samym czasie, co ona. Jeździliśmy na wspólne wakacje, na początku w czwórkę z dziećmi, potem, gdy rozwiodła się z mężem, sami. Spędzała z nami święta, opowiadała nam o kolejnych randkach. „Mam tylko ciebie, tylko tobie ufam” mówiła. Nigdy nie byłyśmy aż tak blisko, widziałyśmy się kilka razy w tygodniu, mówiłyśmy sobie wszystko.

Przepraszam, to ja mówiłam wszystko.

6.

Gdzie czai się podejrzenie

Była jedna taka sytuacja. Anka zadzwoniła, że chyba umiera, dostała potwornych bólów brzucha, wymiotowała, miała bardzo wysoką gorączkę. W okolicach nie było żadnej karetki. W środku w nocy wsiedliśmy z Markiem w samochód i pojechaliśmy do niej. Podleciał do lóżka, zaczął jej ścierać pot z czoła, potem wyniósł ją na rękach do auta i zawiózł do szpitala.

To wywołało mój szok, chyba to ja powinnam ścierać pot z jej czoła, dlaczego on? Później jednak się tłumaczył, zapewniał, że chodziło o szybkie działanie.

Kobiety są jednak głupie, ja byłam głupia.

7.

Dni prawdy

Nie wytłumaczył mi, kiedy to się zaczęło. Ona też tego nie zrobiła. To nie ja się odcięłam, oni się odcięli. Zabierali na święta i wakacje mojego syna, który zresztą przeszedł traumę i do dziś ma problemy psychiczne, leczy się na nerwicę i depresję. To pewnie też moja wina, bo po tym, jak zdradziły mnie dwie osoby, które kochałam, ciężko zachorowałam, nie miałam siły wstać z łóżka, nie miałam siły żyć. Nie zabiłam się tylko dlatego, że miałam dziecko. Ale przez kilka lat nie potrafiłam się z tego podnieść, mieszkamy wszyscy w niedużym mieście, mamy wspólnych znajomych, nie mogłam się od tego odciąć.

Widywałam Ankę w sklepie, na ulicy, mijałam jej dom idąc do apteki.

Któregoś dnia zobaczyłam ją z brzuchem

8

Karma, która wraca

Jak można komuś zrobić coś takiego? Jak można nie czuć się winnym? Do dziś nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie. Ale karma wraca. Anka urodziła chore dziecko, walczyli o jego życie. Potem wpadła w alkoholizm. Słyszałam, że strasznie się kłócą. A on powiedział naszemu wspólnemu przyjacielowi, że czasem żałuje tego, co zrobił. Jestem w kolejnym związku. Mam obsesję zazdrości, nigdy nie zostawiłabym mojego faceta z koleżanką. On mnie zapewnia, że mnie kocha, ale ja już nie potrafię uwierzyć słowom. Ostatnio Anka pytała kogoś, czy jestem wciąż zła. Bo chciałaby zadzwonić.

Wysłuchała: Katarzyna Troszczyńska